Jestem z miasta (Posłuchaj)

Beata Maciejewska | Utworzono: 04.04.2014, 21:06 | Zmodyfikowano: 07.04.2014, 01:41
A|A|A

Wrocław, początek XX wieku/Fot. Wratislaviae Amici

W aksamity, koronki i złotogłów. Jak mieszkali? Wytwornie. W swoich kamienicach podejmowali królów i cesarzy.

Co tu ukrywać, byli hedonistami. Oczywiście, o ile pozwalała im na to zasobność mieszka. Już w XIII wieku żyli w murowanych kamienicach, choć ekologiczne domy z drewna cieszyły się większą popularnością. Ale rada miejska zabrała się za budowlanych konserwatystów i w 1363 roku nakazała, aby wszystkie drewniane domy istniejące jeszcze przy Rynku odbudować po pożarze jako murowane. Czternaście lat później rajcy upominali się w kategorycznym tonie o murowanie ścian, do których przylegają przewody kominowe oraz piece piekarnicze i piwowarskie. Opornie to szło, ale jak już wrocławianie zaczęli murować, to do dziś jest na co popatrzeć.

"Na wielkiej powierzchni Rynku wznoszą się bardzo wysokie domy. Mają one trzy, cztery, niektóre nawet pięć kondygnacji... Najniżej są sklepy, sienie domów, magazyny i pomieszczenia zwane piwnicami, których drzwi wychodzą na plac targowy. Wszędzie tam trzyma się wszelkiego rodzaju towary: barwniki, cenne futra, przyprawy korzenne, jedwabie..." - twierdził Bartłomiej Stein, autor szesnastowiecznego opisu Wrocławia.

Największa wrocławska kamienica - Pod Gryfami, Rynek 2 - ma aż osiem kondygnacji i ponad 16 m szerokości! Prawdopodobnie powstała ok. 1300 roku, a w latach 1587-1589 została przebudowana przez Friedricha Grossa w duchu niderlandzkiego manieryzmu. Ale największy nie znaczy najlepszy. Najsłynniejsze domy wrocławskich mieszczan to rynkowe kamienice Pod Złotym Słońcem, Pod Błękitnym Słońcem i Pod Siedmioma Elektorami. Tu zatrzymywały się koronowane głowy i członkowie rodów panujących Europy. Podczas wizyt dostojnych gości kamienica nr 8 - Pod Siedmioma Elektorami - pełniła zazwyczaj funkcję rezydencji dziennej, Pod Błękitnym Słońcem (nr 7) sypiano, a Pod Złotym Słońcem (nr 6) - jadano. W 1511 roku zatrzymał się tu król Czech i Węgier Władysław Jagiellończyk, a w 1527 roku władca Austrii, Czech i Węgier, przyszły cesarz Ferdynand I i jego żona królowa Anna.


Mieszczańskie kamienice okazały się też wystarczająco wygodne dla cesarza Rudolfa II, który z braćmi i wielkim dworem przybył w 1577 roku do Wrocławia, aby sprawdzić, czy jego wrocławscy poddani są na pewno lojalni. Na czas pobytu cesarza domy nr 4, 5, 6, 7, 8 połączono specjalnie wykutymi drzwiami. Dwie pierwsze kamienice zajęli bracia cesarza, a w domu Pod Błękitnym Słońcem, który należał wówczas do pani Bockwitz, urządzono jadalnię.

Jak się żyło w takich domach? Jeśli wierzyć opisowi pamiętnikarskiemu z XVIII wieku, "w pokojach do przyjęć, w których przebywano wyłącznie podczas podejmowania gości, panowała holenderska czystość. W pokojach mieszkalnych ciasnota, z powodu braku przewietrzenia - zaduch i poza tym nierzadko brud. Meble były solidne i trwałe, aby mogły służyć kilku generacjom; lubiano ciemne tapety z tkaniny oraz stoły i krzesła z kręconymi nogami, lustra w dużych pozłacanych ramach oraz delikatnie intarsjowane szafy, w których cała rodzina mogła przechowywać swoją garderobę, a także duże piece podobne do domów" (tłum. Rainer Sachs).

Nie ulega wątpliwości, że prestiżowy adres to we Wrocławiu element zmienny. Ołbin szczyt popularności ma już za sobą, ulica Powstańców Śląskich skutecznie próbuje powrócić do dawnej świetności, ale parcela na Ostrowie Tumskim zawsze będzie dobrym interesem.

Prestiż Ostrowa Tumskiego i atrakcyjność tego adresu są zasługą biskupów wrocławskich, którzy rezydują na wyspie od tysiąca lat. W XVI wieku Bartłomiej Stein nazywał Ostrów Tumski "miastem księży", wyliczając, że mieszka ich tam 245, w tym 57 kanoników katedralnych i kolegiackich (od Świętego Krzyża). Przesadzał wprawdzie, bo tylko część członków kapituły rezydowała tu na stałe, ale i tak było to imponujące skupisko dostojników kościelnych. Oprócz monumentalnych kościołów budowano tu okazałe rezydencje, łaźnie, jatki, winiarnie, karczmy itd. "Na całej wyspie jest 60 domów prywatnych, 30 kościelnych i tyleż innych. Przez jej środek biegnie szeroka ulica, która prowadzi do fasady największej świątyni" - pisał Stein.

Ostrów Tumski zyskał na atrakcyjności w XIX wieku, kiedy jego zielonym zapleczem został Ogród Botaniczny. Wprawdzie trudno zostać mieszkańcem "świętej wyspy", ale można będzie sprawdzić, jak się śpi w cieniu katedry. Na pl. Katedralnym 9, na działce po byłej przychodni akademickiej, zostanie wybudowany czterogwiazdkowy hotel.

 Beata Maciejewska, Gazeta Wyborcza

REKLAMA

To może Cię zainteresować