Dramatyczny koniec zwycięskiej serii piłkarskiego Śląska

WK, PAP | Utworzono: 08.10.2023, 17:04 | Zmodyfikowano: 08.10.2023, 17:04
A|A|A

fot. slaskwroclaw.pl

O rozmaitych wydarzeniach sportowych weekendu także w felietonie Jana Pelczara:

Przez pierwszy kwadrans wcale nie było widać, że gospodarze są liderem tabeli ekstraklasy a goście zespołem tuż znad strefy spadkowej. Przyjezdni mieli zdecydowaną przewagę i niemal bez przerwy przebywali na połowie rywali. Piłka co chwilę była wstrzeliwana w pole karne Śląska, którego zawodnicy ją wybijali i za chwilę sytuacja się powtarzała.

Z czasem napór zaczął maleć i do głosu coraz częściej dochodzili wrocławianie. Pierwszą świetną okazję na zdobycie gola miał Matias Nahuel po doskonałym podaniu Erika Exposito, ale Daniel Bielica okazał się lepszy w sytuacji sam na sam. W kolejnych minutach bramkarz Górnika jeszcze dwa razy ratował swój zespół – najpierw sparował strzał Exposito na poprzeczkę, a chwilę później zatrzymał uderzenie Hiszpana z ostrego kąta.

Kapitan Śląska szukał swojego dziewiątego gola w sezonie i w końcu go znalazł. I to takiego, o którym się mówi: stadiony świata. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Hiszpan opanował piłkę w polu karnym, oszukał trzech obrońców i mocnym uderzeniem w okienko nie dał szans Bielicy.

Trener Jan Urban nie czekał ze zmianami i już w przerwie wprowadził dwóch nowych zawodników, ale Górnik w dalszym ciągu nie mógł złapać rytmu z pierwszego kwadransa. To Śląsk kontrolował wydarzenia na boisku i stwarzał kolejne szanse na gola.

Najlepszą miał Nahuel, ale przegrał kolejny pojedynek sam na sam z Bielicą. Kilka chwil później na indywidualną akcję zdecydował się Yehor Matsenko, wpadł w pole karne i kiedy wydawało się, że musi trafić do siatki, fatalnie spudłował.

Im było bliżej końca meczu, tym coraz mniej działo się na boisku. Górnik był zupełnie bezradny, nie stwarzał zagrożenia nawet po stałych fragmentach gry, a gospodarze zadowoleni z prowadzenia nie szukali już tak bardzo drugiego gola.

Kiedy wydawało się, że już nic się nie zmieni, Rafał Leszczyński daleko wybił piłkę z własnego pola karnego wprost do Bielicy. Bramkarz Górnika się nie namyślał i odesłał piłkę w pobliże pola karnego Śląska, tam najlepiej zachował się Szymon Czyż, wykorzystał trochę wolnego miejsca, uderzył i trafił idealnie. Sędzia nie wznowił nawet gry od środka boiska.
 
Śląsk stracił ósme zwycięstwo z rzędu, ale pozostał liderem tabeli. 

Śląsk Wrocław – Górnik Zabrze 1:1 (1:0)

Bramki: 1:0 Erik Exposito (33), 1:1 Szymon Czyż (90+4).

Żółta kartka – Śląsk Wrocław: Burak Ince, Łukasz Bejger; Górnik Zabrze: Erik Janza, Konstantinos Triantafyllopoulos.

Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).
Widzów: 20 755.
 
Śląsk Wrocław: Rafał Leszczyński - Martin Konczkowski (71. Aleksander Paluszek), Aleks Petkow, Łukasz Bejger, Jegor Macenko (89. Cameron Borthwick-Jackson) – Burak Ince (46. Mateusz Żukowski), Patrick Olsen (85. Michał Rzuchowski), Petr Schwarz, Peter Pokorny, Matias Nahuel - Erik Exposito.
 
Górnik Zabrze: Daniel Bielica – Dominik Szala (46. Robert Dadok), Konstantinos Triantafyllopoulos, Rafał Janicki, Erik Janza - Daisuke Yokota, Damian Rasak, Lukas Podolski (74. Lawrence Ennali), Dani Pacheco (66. Szymon Czyż), Kamil Lukoszek (46. Adrian Kapralik) - Sebastian Musiolik (66. Piotr Krawczyk).

Element Serwisów Informacyjnych PAP
REKLAMA

To może Cię zainteresować