Sebastian Buttny: „Co robią z nami symbole”

Jan Pelczar | Utworzono: 23.03.2023, 16:59 | Zmodyfikowano: 23.03.2023, 16:59
A|A|A

zdj. Rafał Pijański

Reżyser Sebastian Buttny wyjaśniał w Strefie Kina Radia RAM, że jego bohaterowie zajęli się w filmie tym aspektem śledztwa, którym nie zajęto się w 1986 roku, gdy naprawdę doszło do kradzieży:

W Strefie Kina recenzowaliśmy też „Świętego” na gorąco

„Święty” opowiada historię porucznika milicji Andrzeja Barana, któremu powierzono sprawę kradzieży w czasie, kiedy stosunki Kościoła i państwa były bardzo napięte, półtora roku po zamordowaniu księdza Jerzego Popiełuszki. W roli głównej wystąpił Mateusz Kościukiewicz, który w jednym z wywiadów podkreślał, że świadomość, że się nosiło te same mundury co SB, bardzo ciążyła milicjantom, szczególnie tym, którzy zajmowali się ściganiem przestępców, ponieważ wiedzieli, że dla społeczeństwa byli częścią zła. „Wiadomo, że mundury te same, nawet pada taka kwestia w tym filmie: „przecież my nie zabiliśmy księdza Popiełuszki”, a inny milicjant mówi „ale mundury mamy te same, dla nich przecież to jest to samo.” I tak trochę jest i dzisiaj, że często ktoś robi gdzieś dobrą robotę, a mundur ma ten sam co SB i podlega tej samej ocenie, jak cała instytucja, którą reprezentuje. To był jeden z głównych, najciekawszych elementów budowania tej postaci, właśnie jak jednostka mierzy się z tak wielkim aparatem państwowym, jak w przypadku naszego filmu był PRL” - wyjaśniał Kościukiewicz.

Z kolei Leszek Lichota, grający postać księdza Stefana, tłumaczył w rozmowie z Polskim Radiem: „Od strony duchowieństwa staraliśmy się to przedstawić w ten sposób, żeby Kościół uwrażliwił stronę władzy, czyli milicję, że rzecz o której opowiadamy, czyli kradzież relikwii, czyli rzeźby świętego Wojciecha - nie jest taką zwykłą sobie kradzieżą, jak każda inna. Ma wymiar symboliczny, wymowny i pewnie służy jeszcze temu jakiś ukryty cel - wprowadzenia jakiegoś zamętu czy fermentu. Naszą funkcja jest, żeby otworzyć szerzej oczy tym, którzy rozwikłują tę sprawę”.

Ekipa pracowała na planie m. in. w katedrze w Gnieźnie, filmując Drzwi Gnieźnieńskie, należące do najbardziej interesujących zabytków europejskiej sztuki ludwisarskiej okresu romańskiego. Majestatyczne, ukazujące żywot patronującego Polsce i Europie św. Wojciecha są bezsprzecznie jednym z najstarszych dzieł polskiego odlewnictwa w brązie. Zdaniem autora filmu, zbieżność między przebiegiem włamania oraz śledztwa, a obrazami z legend odlanymi w XII wieku na Drzwiach Gnieźnieńskich to historyczny fakt po raz pierwszy odkryty w scenariuszu filmu „Święty”.

Oprócz Mateusza Kościukiewicza i Leszka Lichoty w filmie zagrali m.in. Lena Góra, Dobromir Dymecki i Michał Włodarczyk. Ogólnopolska premiera 24 marca.

REKLAMA

To może Cię zainteresować