Wszystko co najlepsze: płyty, których nie możesz przegapić

Łukasz Lorenc | Utworzono: 24.02.2021, 13:08 | Zmodyfikowano: 24.02.2021, 14:05
A|A|A

Zwykle początek roku to martwy sezon wydawniczy. Tendencja corocznie jest taka, że wydawcy czekają z ogłoszeniem premier płyt na pierwsze podmuchy wiosny lub wakacji, inni celują w sezon jesienno-zimowy. Styczeń–luty to zazwyczaj wspomnienia ubiegłego roku czyli w tym przypadku single z albumów wydanych w 2020, ew. teledyski zapowiadające nadchodzący materiał. Zdarzają się wyjątki...

... i o tych diamentach wśród nieurodzaju pogadamy w audycji Wszystko co najlepsze, bo te dwanaście miesięcy – z uwagi na wyjątkowo dziwny 2020 – zapowiadają się w świecie muzyki bardzo owocnie. Oto tytuły, których nie możecie pominąć:

 

Jazmine Sullivan – Heaux Tales

To już czwarty album amerykańskiej wokalistki R&B, który poświęciła miłości... w warstwie tekstowej ale i emocjonalnej. W piosenkach usłyszymy nie tylko potężny głos artystki ale także pewne siebie głosy wielu kobiet, budujące introdukcje do intymnych opowieści Jazmine Sullivan. Bo może jest tak, że kobiece historie mają punkty wspólne, ale ostatecznie to autorka albumu odkrywa przed nami wspomnienia, uczucia i uzależnienia z jakimi przyszło jej się mierzyć. Muzycznie to pojemne R&B, w którym usłyszymy pop, soul, jazz, blues czy hip-hop. 

 

Madlib – Sound Ancestors

Nowy album jednej z najważniejszych postaci instrumentalnej historii muzyki hip-hopowej nie wieje nudą, choć po tak obszernej dyskografii można było mieć co do tego wątpliwości. Otis Jackson Jr. to jednak niestrudzony poszukiwacz, dźwiękowy globtroter i po prostu, szalenie utalentowany kompozytor. Teksturalność albumu, charakterystyczne sample i partie żywych instrumentów prezentowane w przeróżnych odsłonach to siła tego materiału. Płyty słucha się jak conajmniej udanej, śniadaniowej selekcji z brytyjskiej stacji radiowej, w której DJ co chwilę zmienia winylowe wydawnictwa na gramofonach. I okazuje się, że tym dobrym duchem z Wysp jest popularny producent Four Tet, który zajął się aranżem, edycją oraz miksem szesnastu kompozycji.

 

tindersticks – Distractions

Jest coś takiego w muzyce zespołu tindersticks, co przyciąga mnie za każdym razem, a to wyjątkowo płodny band. Zwykle okazuje się, że to niekoniecznie moja bajka, ale są w ich muzyce podrozdziały, które magnesują podobnie jak brzmienie zespołu Moon Duo czy Arta Feynmana, a można by to uznać za ich wspólną cechę.  Ta sama, swoista energia, choć przytłumiona delikatną psychodelą, z elementami krautrocka i dozą jakiegoś kosmicznego pierwiastka. Pulsacyjny bas potrafi zahipnotyozować podobnie jak wokalne echa; słuchając podróżujemy gdzieś w głąb i nawet nie zauważamy dna, które zaskakuje przewlekłą ciszą. I znów, jak w transie – mamy ochotę nucić can’t stop the fadin’...

 

Po więcej włączcie Radio RAM w środę między 22:00 a 24:00 (24.02.2021) na 89,8 FM lub www.radioram.pl. Do usłyszenia!

 

REKLAMA

To może Cię zainteresować