Państwo szczurów we Wrocławiu. Jest ich 2,5 miliona

Agata Wojciechowska | Utworzono: 13.01.2015, 07:00
A|A|A

fot. Wikimedia Commons

To prawdziwa szczurza republika. We Wrocławiu sąsiadujemy ze szczurzą republiką, które liczy 2,5 mln obywateli. Wchodzą one do naszych mieszkań, okupują skwery i sprawnie unikają trutek.

- Usłyszałam dziwne odgłosy z łazienki, ale myślałam, że to tylko sąsiedzi hałasują - mówi mieszkanka wrocławskiego blokowiska. By było ciszej, zamknęła drzwi do łazienki i wróciła do pracy. Była godzina 1 w nocy. Następnie usłyszała dziwne odgłosy z kuchni, jakby przewracane szklanki. Okazało się, że przez jedną z rur w łazience do jej mieszkania weszły dwa szczury.

Posłuchaj całej rozmowy:

Natychmiast zadzwoniła do szczurołapa, ale musiała na niego poczekać. W tym czasie szczury buszowały po jej mieszkaniu. Nie weszły tylko do pokoju, bo rzucała w nich różnymi przedmiotami, od długopisów po lampkę nocną. Na początku szczury się bały i odbiegały, tylko na kilka minut przed przyjazdem profesjonalistów przestały i... stały i się patrzyły.

Ta opowieść nie zdziwiła legendarnego wrocławskiego szczurołapa Sebastiana Turkiewicza, bo jak mówi jak bardzo są obrzydliwe, tak bardzo inteligentne.

- Na paryskim uniwersytecie zrobiono eksperyment. Zbudowano dla szczurów labirynt i taki sam proporcjonalny dla ludzi - mówi Sebastian Turkiewicz. - Szczury na wyjście potrzebowały 4 minut, a studenci... kilku dni. Więc proszę sobie wyobrazić jaki tu jest instynkt i inteligencja szczura. To jest fenomen biologiczny i dlatego jest groźny.

I jak zaznacza, nie należy też samemu wypędzać szczura, lepiej zadzwonić po profesjonalistów. Szczury poruszają się z przerażająco szybko i mogą skoczyć na wysokość nawet 160 centymetrów. A dodatkowo przyparte do muru atakują głównie twarz i szyję człowieka. Bywały przypadki, nawet we Wrocławiu, że przegryzały tętnice szyjne.

Po tym zdarzeniu mieszkanka zaalarmowała spółdzielnie. Ta podjęła natychmiast działania. - Po pierwsze usunęliśmy kontenery na śmieci ze zsypu w budynku, tak by nie dać możliwość powrotu szczurów do ich żeru i wynajęliśmy profesjonalną firmę, która podejmie dodatkowe działania, by pozbyć się gryzoni z tego budynku - mówi Jacek Albert Kludacz, prezes zarządu Piasta.

Prezes spółdzielni zaznacza, że przydałaby się wspólna skoordynowana akcja, którą kierowałoby miasto. Inni nieoficjalnie dodają, że zostali z problemem szczurów sami, tak jak ze śmieciami.

Urząd miejski twierdzi, że koordynuje całą akcję odszczurzania.  - We Wrocławiu mamy dwa terminy obowiązkowej deratyzacji - mówi Anna Bytońska. - Pierwszy wyznaczono na okres od 15 marca do 1 kwietnia, a drugi od 15 listopada do 1 grudnia. W tym czasie wszyscy zarządcy są zobowiązani do wyłożenia trutek na szczury i do obowiązkowej deratyzacji.

Zdaniem szczurołapów to jednak za mało. - Prawidłową relacją jest 1 szczur na 1 mieszkańca. Myślę, że od paru lat relacja ta wynosi 3, a nawet 4 szczury na jednego mieszkańca. To już za dużo - mówi Sebastian Turkiewicz.

Jak twierdzi, z wyjściowej pary szczurów w postępie geometrycznym w ciągu roku uchowałoby się 1000 szczurzątek.

- Dlatego miasto powinno wziąć się do roboty i coś z tym zrobić - dodaje szczurołap. - Uważam, że byłoby najlepiej, gdyby miast zatrudniło młodego wykształconego człowieka, który pełniłby rolę głównego szczurołapa i podszedł po prostu do szczurów z pasją. Pochodzę z rodziny z tradycjami szczurołapskimi. Mój dziadek zajmował się likwidowaniem szczurów w jednym z miast na Kresach Wschodnich i na sesjach rady miejskiej siadał po prawej stronie burmistrza. Więc pełnił ważna funkcję.

- Nie ma etatu miejskiego szczurołapa na wzór oficera rowerowego - odpowiada Anna Bytońska z urzędu miejskiego. - Natomiast wydział środowiska koordynuje te działania związane z deratyzacją.

Co do skuteczności tych działań, nie ma wątpliwości Sebastian Turewicz, który mógłby pokazać setki miejsc we Wrocławiu, gdzie to szczury są królami terenu, a nie ludzie.

A co więcej, przepisy są przeciwko nam, ludziom. - W miejscach, gdzie przyklejamy "aniołki", czyli te ostrzeżenia, stamtąd szczur nie ruszy trutki - dodaje Sebastian Turewicz. - Zawsze mówiłem, że szczur i Stanisław Szelc z kabaretu Elita są to dla mnie istoty niezbadane. A zajmuje się i jednym i drugim już 30 lat - mówi (prywatnie) wielki miłośnik popularnego kabaretu.

Kot rozwiąże problem?
Naturalną receptą na szczury zdaniem legendarnego wrocławskiego szczurołapa jest wpuszczenie do bloków wolno bytujących kotów. Już niejednokrotnie u jego klientów np. na dużych fermach czy gospodarstwach rolnych, sprawdzili ten sposób. Wolno bytujący kot łatwo poradzi sobie nawet w pojedynkę ze szczurem, a gdy będzie miał zapewnione swobodne wejście i wyjście z budynku nie nabrudzi w nim.

REKLAMA

To może Cię zainteresować