Przystojniak z trąbką (Posłuchaj)

Wojciech Jakubowski | Utworzono: 17.02.2010, 09:30 | Zmodyfikowano: 18.02.2010, 15:53
A|A|A

Wojciech Jakubowski

Potem udanie rozpoczął karierę solową, którą kontynuuje do dziś. Na brak zajęcia na pewno nie może narzekać, bo kiedy nie nagrywa to bez problemu zapełnia sale koncertowe w najróżniejszych zakątkach świata. Kto nie wierzy ten powinien zajrzeć na jego ostatnie dzieło, nominowane do Grammy - koncertowe DVD i CD z Bostonu by przekonać się jaka owację zgotowała mu tam publiczność. Albo jeszcze lepiej - przy najbliższej okazji wypadałoby przespacerować się na jeden z jego polskich występów - w naszym kraju artysta ten jest szalenie popularny, co on sam zauważa i docenia- podkreślając ten fakt w wywiadach i na scenie.

Każda z jego kolejnych tras jest dłuższa od poprzedniej a z frekwencją nie ma najmniejszych problemów. Pamiętam, że już podczas jego pierwszej wizyty zainteresowanie było tak duże, że organizator w ostatniej chwili namówił muzyka do zagrania dodatkowego koncertu. Ze względu na napięty terminarz artysty występ zorganizowano tego samego dnia późno w nocy. Co ciekawe w tym samym dniu i również w Warszawie przed stu pięćdziesięcio tysięczną widownią wystąpił Sting.

Wielbiciele jednego i drugiego muzyka mieli wówczas nie lada orzech do zgryzienia- którego z panów wybrać, zwłaszcza że na początku obecnego wieku nie byliśmy tak rozpieszczani wizytami światowych gwiazd jak teraz i każdy podobny koncert wywoływał olbrzymie podniecenie.

Tak, publiczność kocha Chrisa Botti, choć bardziej wprawni słuchacze od dłuższego czasu narzekają na jego płyty, zarzucając mu obniżenie lotów i coraz częstsze kłanianie się mniej wybrednym gustom.

Przełomem i zwrotem w mniej szlachetną stronę wydaje się być płyta „When I Fall In Love” z połowy lutego 2005 roku, gdzie obok tematów zagranych pięknie i wzruszająco pojawiły się wykonania, o których należałoby szybko zapomnieć. Botti sięga tu po klasykę jak i utwory współczesne. Obok „Someone To Watch Over Me” Gershwina czy „What'll I Do” Irvinga Berlina, mamy także „Cinema Paradiso” Ennio Morricone oraz „La Belle Dame Sans Regrets” z repertuaru Stinga. Zresztą ten ostatni pojawia się gościnnie w utworze podobnie jak i inny dobry znajomy ze stingowej paczki Dominic Miller. Ale to nie koniec gości bo w "How Love Should Be" usłyszymy Paulę Cole, której, jak się później okaże, nie będzie to pierwsze spotkanie z przystojnym trębaczem. Warto też zwrócić uwagę na obecność w pełnym składzie London Session Orchestra.

A tak a propos parady gwiazd to na wydanym dwa lata później "To Love Again" lista gości znacząco się wydłuża i do wspomnianej Pauli oraz Stinga dołączyli m.in.: Michael Buble, Jill Scott czy Gladys Knight. Zresztą znanych wokalistek i wokalistów nie brakuje również na dwóch już w sumie albumach koncertowych Chrisa. Podczas koncertów w Polsce tego zaszczytu dostąpiła Anna Maria Jopek. Na dodatek Botti kompletując zespół może sobie pozwolić na dobieranie muzyków spośród znakomitych instrumentalistów, będących niejednokrotnie laureatami Grammy i na to również podczas jego wizyt należy zwrócić uwagę. Wracając jednak do „When I Fall In Love” to duet ze Stingiem jest jednym z tych paru zaledwie utworów, po które mimo upływu lat wciąż z radością się sięga.

Muzyka dzień po dniu (Posłuchaj):

REKLAMA
Dźwięki
Muzyka dzień po dniu. 17 lutego 2010 r.