Safari *****

Jan Pelczar | Utworzono: 01.09.2017, 10:37 | Zmodyfikowano: 01.09.2017, 10:37
A|A|A

Jego kamera podgląda austriackich myśliwych na polowaniach w Afryce. Pokazuje też z bliska ich miejscowych pomocników. Nie wystarczy krytyczne spojrzenie na postkolonialny sposób myślenia i brutalność władczego podejścia do natury. Subwersywny zabieg reżysera pozwala zadać sobie pytania o własne, podświadome skróty myślowe. Krytykowanie ryzykownych decyzji dokumentalisty może być przy tym skuteczną strategią obronną widza, dotkniętego mocą zaobserwowanych sytuacji. Seidl nie oszczędza nam widoku zabijanych i ćwiartowanych zwierząt – milcząca agonia żyrafy i problemy z przewozem jej ogromnego ciała były dla mnie próbą wytrzymałości.

Myśliwi, słono płacący za możliwość strzelania do afrykańskich zwierząt, racjonalizują w rozmowach przed kamerą swoje postępowanie, opowiadają o trofeach, które im się marzą, wyjaśniają dlaczego wyjazdy na safari stały się treścią ich życia. Widzimy, jak ta pasja jest przekazywana z pokolenia na pokolenie albo do jakiej filozofii patrzenia na świat pasuje najlepiej. Seidl po raz kolejny sam urządza swoje łowy, na menażerię dziwaków ustrzelonych w kadrach, jak na martwych naturach. W takim też stylu pokazuje pomocników z Namibii, dla których rozrywka Austriaków jest sposobem na utrzymanie. Przemysł zabijania w służbie rozrywki Europejczyków i jako szansa rozwoju dla Afrykańczyków – tak pokazane jest tytułowe safari. 

Kamera towarzyszy myśliwym, w trakcie polowania i po nim. Pieczołowite układanie martwych ciał do fotografii, mozolny proces pozowania, łącznie z aranżacją naturalnej scenografii, to rytuały, jakie zwróciły szczególną uwagę reżysera. To, że myśliwi z Europy nie mają większej refleksji, nie wyjaśniają do końca swoich motywacji – można niestety traktować jako metaforę. Pytany, dlaczego przed kamerą mówią tylko Austriacy, a Namibijczycy pozostają niemi, Seidl odpowiada, że chciał odzwierciedlić prawdziwe życie na farmach: „miejscowi są tylko pracownikami i pomocnikami, nigdy przewodnikami. W tym świecie kolonializm wciąż ma się świetnie – między białymi a czarnymi mieszkańcami przebiega wyraźny podział. Ci ostatni nie mają głosu, bo na co dzień jest dokładnie tak samo”. To zdaniem reżysera uzasadniało kilka artystycznych decyzji, które nie są dla widza łatwe w odbiorze. Potrafią jednak uczynić z „Safari” niepokojącą diagnozę. 

 

REKLAMA

To może Cię zainteresować