Co dalej z Operą Wrocławską i jej dyrektorem?

Piotr Kaszuwara, GN | Utworzono: 18.07.2018, 20:13 | Zmodyfikowano: 18.07.2018, 20:15
A|A|A

Fot: Wikipedia

Dolnośląscy radni wojewódzcy i sejmikowa komisja kultury są oburzeni, opisaną w raporcie przez NIK, sytuacją w Operze Wrocławskiej. Choć temat nie był przewidziany w środowym porządku obrad, to jednak wywołali go sami radni. Byli zainteresowani wynikami przeprowadzonej przez Najwyższą Izbę Kontroli, a w szczególności faktem, że dyrektor Opery - Marcin Nałęcz-Niesiołowski, podpisał w ostatnim sezonie 14 umów o dzieło sam ze sobą. Chodzi o kwotę powyżej 430 tysięcy złotych, o czym mówił radny Ryszard Lech:

Obecni i byli pracownicy Opery, choć boją się wypowiadać pod nazwiskiem, mówią, że sytuacja nie wygląda dziś dobrze:

Z inicjatywy radnego Piotra Dytko do dokładnego zbadania sytuacji finansowej i organizacyjnej w Operze Wrocławskiej we wrześniu powołana ma zostać specjalna komisja. Nastąpi to po zakończeniu kontroli wewnętrznych, które zlecił Urząd Marszałkowski.

Wanda Gołębiowska z Urzędu Marszałkowskiego mówi, że dyrektor Opery odmiawa odpowiedzi na zarzuty, bo twierdzi, że kontrola NIK jeszcze się nie zakończyła:

Marcin Nałęcz-Niesiołowski wszystkie 14 umów o dzieło dla dyrygenta,na łączną kwotę 430 tys. złotych podpisał za zgodą i wiedzą Urzędu Marszałkowskiego. Potwierdziła to Wanda Gołębiowska w odpowiedzi na pytania radnych:



Zdaniem Janusza Marszałka z sejmikowej komisji kultury, wina leży właśnie po stronie urzędu marszałkowskiego, który przez dwa lata nie kontrolował, jak radzi sobie nowy dyrektor:

Opera zgodnie z zaleceniami NIK ma zwrócić także 30 tysięcy złotych dotacji, które przeznaczono na organizację wieczoru pieśni patriotycznych, przy okazji koncertu na 150-lecie urodzin Marszałka Józefa Piłsudskiego. Zdaniem Ministerstwa Kultury pieniądze zostały wydane niezgodnie z przeznaczeniem.

REKLAMA

To może Cię zainteresować