Śląsk Wrocław remisuje z Jagiellonią 2:2

Radio RAM, PAP | Utworzono: 04.10.2008, 10:17 | Zmodyfikowano: 04.10.2008, 11:28
A|A|A

Bramki: 1:0 Paweł Zawistowski (6), 1:1 Sebastian Mila (9-karny), 2:1 Tomas Pesir (42), 2:2 Tomasz Szewczuk (87).

Żółta kartka - Jagiellonia Białystok: Krzysztof Król, Robert Szczot. Śląsk Wrocław: Tadeusz Socha, Sebastian Mila, Sebastian Dudek.

Sędzia: Adam Kajzer (Rzeszów). Widzów 7 000.

Jagiellonia Białystok: Piotr Lech - Igor Lewczuk, Andrius Skerla, Thiago Rangel Cionek, Krzysztof Król (60. Łukasz Tumicz) - Robert
Szczot (80. Marcin Pacan), Szymon Matuszek, Pavol Stano, Dariusz Jarecki (67. Mariusz Dzienis) - Paweł Zawistowski, Tomas Pesir.

Śląsk Wrocław: Jacek Banaszyński - Tadeusz Socha (85. Przemysław Łudziński), Piotr Celeban, Dariusz Sztylka, Mariusz Pawelec - Janusz Gancarczyk, Sebastian Dudek, Antoni Łukasiewicz (70. Krzysztof Ulatowski), Sebastian Mila - Remigiusz Sobociński (90.
Wojciech Górski), Tomasz Szewczuk.


Szybki i interesujący mecz, choć nie na najwyższym poziomie, zobaczyli kibice w Białymstoku. Jagiellonia od początku spotkania ruszyła do ataku i już w 6. min. dopięła swego. Środkiem boiska świetnie ruszył Paweł Zawistowski i wykorzystując gapiostwo obrońców Śląska w sytuacji sam na sam pokonał Jacka Banaszyńskiego.

Odpowiedź Śląska była prawie natychmiastowa. W 9. min. Sebastian Dudek znakomicie zagrał prostopadłą piłkę do Gancarczyka, ten wbiegł w pole karne i tam w starciu z obrońcą Jagiellonii przewrócił się. Sędzia odczekał chwilę na dalszy ciąg akcji i wskazał rzut karny. Pewnym egzekutorem był Sebastian Mila.

Mecz nadal był żywy, choć oba zespoły popełniały sporo błędów przy rozegraniu piłki. Być może dlatego, że mecz rozgrywany był na mokrym po deszczu boisku.

Więcej sytuacji stwarzała Jagiellonia. W 15. min., Robert Szczot dobrze dośrodkował na lewą stronę, ale Dariusz Jarecki strzelił niecelnie. Siedem minut później indywidualna akcja Krzysztofa Króla, który strzelił w boczną siatkę bramki Śląska. Wrocławianie także groźnie atakowali. W 25. min. ładnym strzałem popisał się Antoni Łukasiewicz, ale jego płaskie uderzenie wybił Piotr Lech. W 32. min. z kilku metrów niecelnie uderzył Remigiusz Sobociński.

Druga bramka dla gospodarzy padła w niecodziennych okolicznościach. Na prawej stronie świetnie "skręcił" obrońcę Śląska Szczot, podał do Tomasa Pesira, a ten z ok. 11. metrów uderzył na bramkę. Piłka odbiła się po drodze od Piotra Celebana, zupełnie zmyliła Banaszyńskiego i wpadła do bramki przy lewym słupku. Tuż przed przerwą mógł wyrównać Mila, ale z kilku metrów, choć z ostrego kąta, nie trafił do pustej bramki.

Druga połowa rozpoczęła się od ataków Śląska. W 49. min. po podaniu Sebastiana Dudka groźnie strzelił Janusz Gancarczyk, ale dobrze spisał się Lech. W 60. min. uderzył Sobociński, ale z podobnym skutkiem. Jagiellonia starała się dłużej posiadać piłkę i kontratakować. W 69 min. groźnie po rzucie rożnym uderzył głową Andrius Skerla, ale minimalnie przestrzelił.

W 75. min. świetnie w środku pola przedarł się Szczot, tuż za polem karnym próbował mijać wychodzącego Banaszyńskiego, przewrócił się i gdy kibice spodziewali się rzutu wolnego lub nawet karnego i czerwonej kartki dla bramkarza Śląska, sędzia pokazał graczowi Jagiellonii żółtą kartkę uznając, że była to próba udawania faulu.

Wyrównanie dla Śląska padło w 87. min. Na boisku leżał wówczas obrońca Jagiellonii Igor Lewczuk, sygnalizujący że został uderzony, pokazywał nawet, że chce zmiany. Wrocławianie nie przerwali akcji, nie zareagował też sędzia. Mila dośrodkował dokładnie do Szewczuka, a ten z kilku metrów bez trudu pokonał Lecha. Mimo protestów piłkarzy gospodarzy, sędzia bez namysłu gola uznał.

Końcówka była już bardzo nerwowa. Doszło do przepychanki piłkarzy po starciu Pesira z Banaszyńskim, potem ten ostatni ubiegł napastnika gospodarzy kilka metrów przed bramką. Po ostatnim gwizdku sędziego piłkarze Jagiellonii podbiegli do sędziego i reklamowali u niego sytuację, po której padła druga bramka dla gości.

Trener Śląska Ryszard Tarasiewicz powiedział po meczu, że punkt się Śląskowi należał, dziękował swoim graczom za grę do końca. Trener Jagiellonii Michał Probierz ocenił, że "mecz miał różne fazy" i żałował straconych punktów. Żaden z trenerów nie odpowiedział na pytanie o pracę sędziów. Na pytanie o zasady fair play, Probierz odpowiedział jedynie zdawkowo, że "sporo można było się nauczyć" oglądając mecz Ligi Mistrzów Szachtar Donieck - Barcelona (chodziło mu o sytuację, gdy pod koniec meczu Barcelona strzeliła wyrównującą bramkę wtedy, gdy na boisku leżał gracz Szachtara). Ryszard Tarasiewicz nie odpowiedział.

 

REKLAMA