Narodowcy składają hołd Żydom i Ukraińcom (Felieton)

Radio RAM | Utworzono: 14.08.2008, 11:44 | Zmodyfikowano: 14.08.2008, 12:23
A|A|A

Tak jest też we Wrocławiu. Nadzieję budzi fakt, że ich obchody stają się coraz bardziej między-narodowe i między-rasowe.

W tym roku polscy narodowcy chcą uczcić bohaterów roku 1920, którzy obronili Polskę przed bolszewikami w 1920 roku. To dobrze. Ich, narodowców poprzednicy byli przeciw Piłsudskiemu, po zwycięstwie w 1920 roku chcieli go nawet zastrzelić, ale ostatecznie zabili pierwszego prezydenta RP Gabriela Narutowicza. Nie weszli do rządu, który sformowały wszystkie stronnictwa w 1920 roku, często jak PSL (Witos) i PPS (Daszyński) wcześniej skonfliktowane.

Brak poparcia narodowców walnie przyczynił się do słabej pozycji negocjacyjnej Józefa Piłsudskiego w rozmowach pokojowych i zmusił do oddania bolszewikom zamieszkanej jeszcze do dziś przez wielu Polaków Żytomierszczyzny (są tam do dziś mimo wielkich wywózek w roku 1937 i jak przypuszczam współczesny polski ruch narodowy bardzo im pomaga).

W ogóle sukcesy Piłsudskiego były ówczesnym narodowcom nie na rękę, bo wcześniej, szczególnie w 1905 roku, popierali carat i byli - poza walką o Polska szkołę - przeciwni jakiejkolwiek walce o niepodległość.

Dzisiejsi narodowcy, składając hołd obrońcom z 1920 roku składają go i żołnierzom pochodzenia żydowskiego, których mogiły są - wśród żołnierzy innych wyznań - na cmentarzu w Radzyminie, gdzie Wojsko Polskie stoczyło w 1920 roku najcięższą bitwę.

I gdyby narodowcy dzisiejsi chcieli na te groby napluć, to zwracam tylko uwagę, że - tak jak inne - wystawili je im, jak wszystkim poległym, towarzysze broni, którzy przeżyli bitwę, w tym narodowcy (miasto przechodziło kilka razy z rąk do rak, dowodzący obroną kapitan Pogonowski poległ, przed śmiercią powiedział swojemu zastępcy: "Tylko mi zmarnuj ludzi").

Zakładam oczywiście, że dzisiejsi narodowcy wiedzą, gdzie leży Radzymin, znają historię bitwy i w ogóle wiedzą, jak się zaczyna czwarta zwrotka "Mazurka Dąbrowskiego".

Narodowcy oddając hołd obrońcom z 1920 roku podziękują też ukraińskim oddziałom Semena Petlury, naszego w 1920 roku wiernego sojusznika, które na powierzonym i odcinku frontu w obliczu przeważających sił bolszewickich nie cofnęły się i obroniły Zamość.

Złożone kwiaty będą też - jak rozumiem - dla amerykańskich lotników i francuskich piechurów (był wśród nich ówczesny kapitan Charles de Gaulle), o których udziale w obronie Polski wtedy, zakładam, współcześni narodowcy coś słyszeli..

Pomysł, żeby hołd złożyć przy pomniku katyńskim również przenosi współczesny ruch narodowy w nowy wymiar. Około 10 procent zamordowanych w Katyniu, Charkowie i Miednoje i nie wiadomo jeszcze gdzie oficerów (przypomnę, że byli to w większości oficerowie rezerwy ) było polskim obywatelami pochodzenia ukraińskiego, białoruskiego, litewskiego, niemieckiego i żydowskiego.

Oni też jako polscy obywatele i polscy oficerowi oddali życie za naszą Polskę, mimo, że część z nich kuszona była przez bolszewików przywilejami, które miałyby wyniknąć z kolaboracji ("Przejdźcie do nas, to nie wasza sprawa").

Narodowcy oddadzą wreszcie - idąc chyba po rozum do głowy - hołd nie tylko generałowi Hallerowi, ofiarnemu dowódcy z 1920 roku, związanemu potem z ruchem narodowym, ale też takim bohaterom jak Adam Ciołkosz (potem całe życie w PPS, dowodził jako podporucznik na froncie bolszewickim, potem walczył w III Powstaniu Śląskim), Władysław Broniewski (dowódca kompanii w stopniu kapitana, odznaczony za odwagę, potem komunistyczny poeta), czy wreszcie sam Józef Piłsudski, główny autor zwycięstwa nienawidzony zawsze i do końca życia przez polski ruch narodowy.

Cała operacja na własnej pamięci przygotowana przez narodowców odbędzie się też przy okazji w dniach jednego z najważniejszych świat Kościoła katolickiego w Polsce, poświęconego, przypominam tylko, Synowi Bożemu i Jego Matce, którzy w ludzkim, ziemskim sensie, byli - trzeba przypomnieć - Żydami. Tym bardziej dziwiło mnie zawsze, że narodowcy, chcąc umniejszyć zasługi Piłsudskiego i wszystkich żołnierzy, którzy obronili wtedy Polskę, ukuli slogan o "Cudzie nad Wisłą", którego miała dokonać Matka Boska, a nie Piłsudski, przecież w końcu nie - Żyd.

To wszystko jest bardzo budujące, bo miałem takie wrażenie, że współczesny polski ruch narodowy w kraju, gdzie w odróżnieniu od międzywojnia około 95 proc. obywateli jest Polakami, szuka za wszelką cenę tak słabego przeciwnika, żeby móc go bezkarnie bić. Nie wiadomo tylko po co, bo Polsce to nie pomaga w niczym.

I jak na współczesnych polskich nacjonalistów patrzę, to mniejszy jest mój sprzeciw, który odczuwałem czytając o tym, jak Piłsudski wysyłał granatową policję, żeby lała endeków, gdy Ci brali się do bicia Żydów. Bo wymuszone przed wojną przez narodowców getto ławkowe na uniwersytetach wykluczające Żydów ze społeczności akademickiej (jak Żyd nie chciał siadać tam, gdzie mu wskazywali bojówkarze, dostawał kastetem) miało na pewno jeden efekt: dziś znajdujący się wtedy poza granicami naszego kraju wrocławski uniwersytet jest jedyną w tej chwili polską uczelnią, która może się pochwalić laureatami Nagrody Nobla.

REKLAMA