Człowiek który odczarował komunizm (Felieton)

Radio RAM | Utworzono: 05.08.2008, 10:30 | Zmodyfikowano: 05.08.2008, 11:32
A|A|A

Najpierw wystarczyło kilka krytycznych uwag na temat polityki partii, zawartych naiwnie w liście prywatnym oficera Armii Sowieckiej Sołżenicyna, żeby został on w lutym 1945 roku aresztowany w Elblągu i zesłany do łagru.

Mimo to za czasów Chruszczowa w latach 69. (był właśnie jednym z wypuszczonych z obozów) jego literacka kariera układała się nieźle: został nawet po wydrukowaniu "Jednego dnia Jwana Denisowicza" nominowany do nagrody leninowskiej.

Wraz z postępującą, szczególnie po odsunięciu Chruszczowa od władzy, ponowną "zamordyzacją" Sołżenicyn zaczął mieć coraz większe kłopoty. Zdecydowały o tym nie jego najbardziej literacko cenione utwory jak "Krąg pierwszy" czy "Oddział chorych na raka" krążące tematycznie wokół tematyki łagrowej, a monumentalne dzieło dokumentujące życie w rosyjskich łagrach.

Sołżenicyn poświecił temu wtedy wszystkie siły i - mimo różnych interpretacji - to właśnie monumentalny "Archipelag Gułag" zdecydował o przyznaniu mu w 1970 roku literackiej Nagrody Nobla.

Sołżenicyn nie chciał - jak zrobił to wcześniej inny sowiecki niepewny politycznie literacki noblista Borys Pasternak - złożyć samokrytyki i zmuszony został do wyjazdu zagranicę.

To jego dzieło stało się na całym świecie przełomem w widzeniu Sowieckiej Rosji, dużo poważniejszym niż konsekwencje "Tajnego referatu Chruszczowa" czy zbrojnego wkroczenia na Węgry (1956) i do Czechosłowacji (1968). Sołżenicyn udowodnił jako pierwszy w tak przekonywający sposób, że system sowiecki był ludobójczy w sposób porównywalny do hitlerowskiego.

Pokazał też na podstawie wielu zebranych świadectw, jak bardzo Zachód i tamtejsza lewica żyły złudzeniami co do jego istoty. To w łagrach widać było co stało się na Ukrainie w czasie wielkiego głodu lat 30., czy w czasie późniejszej czystki stalinowskiej w całym ZSSR.

Sołżenicyn pierwszy też opisał takie akty Stalina jak na przykład wywiezienie na Syberię wszystkich zdobywców Berlina z 1945 roku, czy też wcześniejszy krach moralny i militarny sowieckiej armii, która w masie swojej poddawał się w 1941 roku bez walki wchodzącym Niemcom, których traktowało ich początkowo jak wybawienie (do czasu, kiedy Niemcy zaczęli traktować Rosjan i inne narody ZSSR jak podludzi, czyli bardzo krótko).

Znalazło się też u niego miejsce , gdzie wspomina ofiary z polskiej Armii Krajowej. Przekazał też cały folklor łagrów: na przykład od niego wiemy, że kiedy karę śmierci wykonywano przez rozstrzelanie, to starzy więźniowe ("zekowie") tatuowali sobie Stalina na klatkach piersiowych, żeby uniknąć egzekucji.

Nie tak zdolny literacko jak autor "Innego świata" Gustaw Herling-Grudziński, czy przede wszystkim nie tak wybitny jak twórca wstrząsających opowiadań łagrowych Warłam Szałamow, Sołżenicyn stał się symbolem przełomu w patrzeniu na realny komunizm.

Lewica go za to nienawidziła nazywając faszystą, sam Sołżenicym skrytykował zachodnią demokrację w swoim słynnym wystąpieniu na uniwersytecie Harvarda, gdzie mówił, że demokracja to targowiska miernoty. Sam zwrócił się do tradycji prawosławnej. Jak wielu rosyjskich dysydentów nie poparł niepodległości Ukrainy.

Gdy przyjechała z amerykańskiego Vermont do Rosji w latach 90. krytycznie odniósł sie do reform demokratycznych. Potem poparł Putina. Do ostatnich chwil pracował nad kolejnymi książkami, za które był we współcześnie Rosji niezmiennie szanowany, ale których nikt prawie nie czytał.

REKLAMA