Remixy z Verve na wysmakowanej składance w czwartej odsłonie.

Radio RAM | Utworzono: 25.06.2008, 23:41 | Zmodyfikowano: 27.06.2008, 09:32
A|A|A

Do klasycznych nagrań powoli zaliczać będziemy wersje piosenek Sarah Vaughan – „Whatever Lola Wants” w remiksie Gotan Project z „Verve Remixed 2”, czy tematu „Speak low” Billie Holiday w remiksie Benta z „Verve Remixed 3” . Znacie te nagrania bardzo dobrze , bo często goszczą na antenie Radia RAM. Brzmią tak, jakby wokalistki rejestrowały materiał dziś. Są uwspółcześnione, przyprawione odpowiednią dawką muzycznych składników. Fakt, większość z nich rodzi się w głowach twórców znających się na samplach i komputerach, ale jeśli efekt końcowy jest dobry, a nawet bardzo dobry, muzyki słucha się przyjemnością i przy okazji, w co wierzę, przekonuje się do tych starszych wersji młode pokolenia słuchaczy, to takie składanki warto wydawać.

Każdej odsłonie „Verve/ Remixed” towarzyszy niemal identyczne wydawnictwo z oryginalnymi wykonaniami starych nagrań, zanim zostały poddane obróbce przez twórców nowoczesnego brzmienia. Dla odmiany tytuł tego cyklu to „Verve/ Unmixed”. Okładki wyglądają bardzo podobnie, a jednak fani serii dostrzegą różnicę i z pewnością zaopatrzą się w obie wersje. Tym bardziej, że frajda z porównywania retro z nowoczesnym jest wręcz niebywała.

Ale wróćmy do najnowszej składanki z numerkiem cztery na okładce. Dwanaście wysmakowanych nagrań tworzy mieszankę idealnie nadającą się do klubów, na klimatyczną imprezę wśród przyjaciół i na leniwy wieczór we dwoje. Perfekcyjnie rozpoczyna Dinah Washington tematem „Cry Me a River” w remiksie Truth & Soul. Pachnie dźwiękami z filmu o Bondzie. Tak to zostało podane. Remix Mike’a Manginiego „Gimmie Some” świetnie śpiewa Nina Simone. To z kolei bardzo taneczny utwór .

Nie odpuszcza Kenny Dope przygotowując „There Was a Time” Jamesa Browna. Ale to funky brzmi nowocześnie i przyprawione dęciakami od razu porywa na parkiet. Uspokajamy się przy „California Soul” Marleny Shaw w wydaniu Diplo/Mad Decent. Aż trudno uwierzyć , że ten swingowy, bigbandowy temat ma już ponad sześćdziesiąt lat.

Damę bossa novy, Astrud Gilberto usłyszycie w „Bim Bom” za sprawą remiksu PSAPP. Sarah Vaughan śpiewa „Tea For Two” i mam ochotę wypić z nią taką herbatę, która została zaparzona w 2008 roku, a przecież to niemożlwe. Duża tu zasługa Chrisa Shaw. Znany ze sceny hip-hopowej 9th Wonder spisał się remiksując „Everybody Loves The Sunshine” Roy’a Ayersa. Natomiast Mocky rozczarował mnie podejściem do “Tenderly” Anity O’day. Utwór brzmi mętnie i bez wyrazu.

Na koniec otrzymujemy prawdziwą perełkę. Bardzo byłem ciekaw, jak Jason Swinscoe i jego koledzy z „Cinematic Orchestra” opracują „I get a kick out of You” Elli Fitzgerald. Z tego najtrudniejszego zadania (wszak renoma Elli jest powszechnie znana) wywiązali się na medal. Jej głos dochodzi do słuchacza , jakby przez mgłę. Kameralna aranżacja na tle trzeszczącej płyty dała piorunujący efekt. W ogólnym rozrachunku „Verve Remixed 4” wypada naprawdę przekonująco i na tle innych tego rodzaju prozpozycji na rynku muzycznym, powinna skusić swym repertuarem do zakupu. Już czekam na część piątą. A producentom Dahlii Ambach Caplin i Todd’owi C. Robertsowi gratuluję pomysłu.

Verve Remixed 4

Universal Music Group 2008

REKLAMA