Festiwal zmarnowanych szans i porażka Śląska

BT, materiały prasowe | Utworzono: 11.02.2024, 19:42 | Zmodyfikowano: 11.02.2024, 19:42
A|A|A

fot. slaskwroclaw.pl

Pierwsze minuty spotkania były dość wyrównane. Dobrą okazję mieli szczecinianie - Joao Gamboa znalazł trochę miejsca na 25 metrze i pokusił się o uderzenie, lecz Rafał Leszczyński był na posterunku. Śląsk dobrze pracował w destrukcji i wyczekiwał na ten jeden błąd przyjezdnych. Drużyna prowadzona przez Jensa Gustafssona oprócz tego jednego strzału nie potrafiła stworzyć większego zagrożenia.

Śląsk odpowiedział w dziewiątej minucie. Erik Exposito dograł do Piotra Samca-Talara, a ten uderzył zza pola karnego po ziemi i Cojocaru interweniował z niemałymi problemami. Później Trójkolorowi mieli dwa rzuty rożne, ale Duma Pomorza potrafiła zażegnać niebezpieczeństwo.

Później tempo spotkania nieco opadło. Obie drużyny szukały swoich szans, ale brakowało precyzji, szybkości i czasami pomysłu, a to wszystko dzięki solidnie funkcjonującym blokom defensywnym. Dużo zagrożenia stwarzał Samiec-Talar, który w pierwszych 20 minutach kilkukrotnie szukał gola po strzałach z dystansu, ale za każdym razem górą był Cojocaru.

Wrocławianie w 28. minucie stanęli przed cudowną szansą na objęcie prowadzenia. Nahuel ładnie minął Linusa Wahlqvista i dośrodkował w kierunku Exposito. Hiszpan znalazł się w dobrej pozycji, ale postanowił jeszcze dograć głową do Patricka Olsena, który niestety minął się z piłką. Gdyby Duńczyk dopadł do futbolówki, mielibyśmy prawo mówić o sytuacji stuprocentowej.

Nahuel postanowił wrzucić Szweda na solidną karuzelę, bo 10 minut później dwukrotnie go przedryblował, po czym dograł w środek pola karnego. Piłka powędrowała do Exposito - Hiszpan jednak uderzył mocno i niecelnie. Jeszcze przed przerwą doskonałą szansę miał Petr Schwarz. Po bombie Nahuela zza pola karnego Cojocaru zbił piłkę pod nogi Czecha, lecz ten niestety spudłował. Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem.

Już na początku drugiej połowy Samiec-Talar stanął przed kolejną stuprocentową sytuacja, ale niestety nasz skrzydłowy nieznacznie się pomylił i Cojocaru mógł odetchnąć ze spokojem. Pogoń szybko odpowiedziała, niemniej strzał z powietrza Bichakhchyana zarówno bardzo mocny, jak i bardzo niecelny. Tempo zrobiło się doprawdy zawrotne, bo dosłownie kilka minut później Olsen dwa razy miał okazję na pierwszego gola. Znów jednak górą był golkiper szczecinian. W 58. minucie sam na sam z Rumunem stanął Nahuel. Niestety ponownie pojedynek zwyciężył gracz przyjezdnych.

Po tak szybkim i wściekłym początku Śląsk i Pogoń zdjęły nieco stopę z gazu. W 70. minucie to goście stanęli przed znakomitą szansą na objęcie prowadzenia. Efthymios Koulouris znalazł się w polu karnym i doszedł do uderzenia. Rafał Leszczyński z ogromnymi problemami sparował futbolówkę na słupek. Stadion chwilowo zamarł, ale co najważniejsze - udało się uniknąć straty gola. Niestety chwilę później szczecinianie nie zmarnowali już swojej okazji. Po ogromnym zamieszaniu w polu karnym Fredrik Ulvestad nabił Patryka Janasika, a ten niefortunnie umieścił piłkę we własnej siatce. Śląsk musiał zabrać się do odrabiania strat.

Jacek Magiera zareagował natychmiastowo. W miejsce Konczkowskiego, Schwarza i Samca-Talara pojawili się Mateusz Żukowski, Alen Mustafić oraz Patryk Klimala. Dla ostatniej dwójki to oficjalny debiut w barwach Śląska. Zmiany niestety nie pomogły i mimo dobrej okazji w samej końcówce Klimali, gospodarze przegrali z Pogonią.

Śląsk - Pogoń 0:1 (0:0)

Gol: 72' P. Janasik (bramka samobójcza)

Śląsk: Leszczyński - Bejger, Petkov, Olsen (83' Ince), Exposito, Nahuel (90' Matsenko), Pokorny, Schwarz (75' Mustafić), Janasik, Samiec-Talar (75' Klimala), Konczkowski (75' Żukowski), Matsenko

Pogoń: Cojocaru - Ulvestad, Koulouris (90' Lisowski), Gamboa, Bichakhchyan (62' Wędrychowski), Zech, Wahlqvist (90' Kurzawa), Koutris, Malec, Przyborek (62' Gorgon)

Żółte kartki: Olsen, Schwarz oraz Gamboa, Wahlqvist, Kurzawa

Sędzia: Szymon Marciniak (Płock)

REKLAMA

To może Cię zainteresować