Podróże z Radiem RAM: California Dreamin'. Jak Miasto Aniołów uczciło 50 lat Hip-Hopu?

Ewelina Lis, Mateusz Łapot | Utworzono: 01.12.2023, 19:54 | Zmodyfikowano: 01.12.2023, 19:55
A|A|A

fot. K. Głogowski

POSŁUCHAJ PROGRAMU:

Dlaczego wybrałeś się do Los Angeles, a nie do Nowego Jorku, gdzie Hip-Hop się narodził?

Urlop planuję zawsze na przełomie października i listopada i nie lubię podróżować tam, gdzie pogoda jest porównywalna do naszej, albo jest chłodniej. Poza tym zawsze byłem fanem zachodniego wybrzeża. Energiczny, wesoły i funk'owy muzycznie klimat bardziej mi odpowiadał niż ten nowojorski.

Czy muzyka z Golden Age jest wciąż w USA na topie?

Jeśli coś jest starsze niż 10 lat, to już jest stare. Młodzi Amerykanie mówią, że tego nie czują. Myślę, że to wynika z tego, że ta muzyka od zawsze mówiła o problemach i sytuacjach, które dotyczyły ludzi w danym czasie, w danym miejscu, i te problemy, które są poruszane w muzyce lat 90', dla młodych, to nie są problemy. To trochę jak z Hip-Hopem w Polsce [...]

Nie zdawałem sobie sprawy, że Los Angeles jest tak potężne. Jak duże jest to miasto jeśli chodzi o przestrzeń. W Europie może jest kilka takich. Są tam różne krajobrazy, osiedla, znane ze starych Hip-Hopowych filmów, i te nowoczesne. Całe Hollywood. Świat w miniaturze. Los Angeles jest zakorkowane. To jest masakra. Jeśli my myślimy, że we Wrocławiu czy w Warszawie są korki, to polecam pojechać tam [...]

Najważniejsza i kluczowa rzecz w Kalifornii to są Parki Narodowe. To zapiera dech w piersiach. Objechaliśmy Yosemite i Sequoia Park, Grand Canion - to już poza Kalifornią, byliśmy w Nevadzie i w Arizonie chwilowo. Tam są kontrasty. W kilka godzin trafiamy w miejsca, jakbyśmy kraje zmieniali...

Mógłbyś być chodzącą reklamą Marvela. Na rękach masz m.in. tatuaże Groot'a, Yody.

W USA dużo więcej osób zwracało na to uwagę niż w Polsce. Tam to są dużo bardziej rozpoznwalne postacie i dużo osób mnie zaczepiało na ulicy. Wszyscy znają Stich'a. 

To teraz Disney. 

W Disneylandzie w LA jest strefa The Avengers i strefa Gwiezdnych Wojen. To są dwie najnowsze strefy, które tam wybudowano i zresztą najciekawsze. Strefa Gwiezdnych wojen była dużo trudniejsza do zrobienia niż film. Jak powiedzieli sami twórcy, film można wybudować z kartonu, a tutaj trzeba było wybudować tak, żeby postało kilka lat [...]

Przejechaliście cztery tysiące kilometrów. Ty prowadziłeś?

Nie. Mamy z kumplem jasny podział. On lubi prowadzić, ja lubię być pilotem i DJ-em. Bez muzyki w samochodzie byłoby ciężko.

Od czego zaczęliście? Od klasyków?

Pierwszy musiał być Warren G i Regulate, dużo kawałków Snoopa i Dr. Dre. Wyjeżdżając z Los Angeles były ogromne korki, półtorej czy dwie godziny wyjeżdżania, a więc mieliśmy czas, a to była świetna playlista - lata 90.

Kolejnym przystankiem było San Francisco...

Na 40-lecie cheerleaderek zespołu San Francisco 49ers na murawie pojawiły się wszystkie tancerki od lat 80. Było ich podobno 238... Najpierw zatańczyły wspólną choreografię, a potem były podzielone dekadami, do kawałków, w których tańczyły w tamtych czasach. A na koniec zatańczyło osiem kobiet z pierwszego składu... z 1983 roku. Po prostu 'WOW'.

A teraz Vegas. Chyba złamiemy tę zasadę? "Co było w Vegas, zostaje w Vegas". Ale to nie dotyczy tego programu, prawda?

"Vegas is Vegas".

Sphere w Las Vegas, które odwiedziliście, to największy na świecie kulisty budynek, 157 metrów szerokość, wysokość 111,  koszt - ponad 2 mld, 60 mln lampek diodowych. 

Robi wrażenie. Mówiąc o tych filmowych - wyobraźmy sobie IMAXa, z dużo mocniejszym dźwiękiem. Ten ekran jest dookoła nas, patrzymy w górę i na boki, widzimy tyle, ile jest w zakresie szyi.

I wielki finał. Wielki koncert z okazji 50-lecia Hip-Hopu.

Mówimy o koncercie, który jest zrobiony trochę jak amerykańska gala, którą widzimy w Stanach Zjednoczonych. Z jednej strony jest publika i ludzie, którzy siedzą na krzesełkach, a z drugiej są stoliki, przy których jest cała plejada gwiazd. Dla mnie jako fana, albo fanatyka Hip-Hopu, patrzenie na sceny, w których Nelly, T.I., Common i paru innych, stoją, śmieszkują, "trzaskają" selfie było niesamowite. Te gwiazdy były w swoim świecie, a my zastanawialiśmy się czy będzie gość specjalny. Kto to może być? Nelly siedział przy stolikach, ale nie był na liście. Może jednak wystąpi? A całość zaczęła się od hołdu dla kobiet - pojawiły się MC Lyte czy Queen Latifah.

Największa rzecz, z którą stamtąd wróciłem, to poczucię, że Ci artyści mimo bycia takimi legendami, są na maksa wyluzowanymi ludźmi, którzy się świetnie bawią w swoim szeroko rozumianym towarzystwie i bawią się tą muzyką. Nie wiem czy uda mi się przeżyć jeszcze kiedyś taką imprezę...

 

REKLAMA

To może Cię zainteresować