Bawię się kolorami... by przekazać coś ważnego - mówi malarka Mira Żelechower-Aleksiun

Anna Fluder | Utworzono: 24.02.2020, 12:21 | Zmodyfikowano: 24.02.2020, 12:21
A|A|A

Do Wrocławia przyjechała z rodzicami jako kilkuletnia dziewczynka w 1947 roku. Miasto zniszczone wojną pełne było niebezpiecznych zakamarków ale i "skarbów" pozostawionych przez byłych mieszkańców.  Wyobraźnię małej Miry rozbudzały  średniowieczne obrazy oglądane w albumach wiedeńskich muzeów, a znalezione w starej szafie. Taka sztuka i dorastanie u boku mamy malarki kształtowały jej poczucie estetyki, ale przełomowe okazało się poszukiwanie własnej tożsamości.  Chociaż była córką Żydów wychowywano ją jak dziecko bez przynależności do jakiejkolwiek religii.  Podróż do Izraela odmieniła jej świat, a sztuka pozwoliła na oczyszczenie. O tych ważnych życiowych zwrotach, ale też o miłości do  wybitnego grafika i plakacisty Jana Jaromira Aleksiuna, kolorach i znaczeniu siły kobiet Mira Żelechower-Aleksiun opowiadała przy Sobotniej Kawie w Radiu RAM.

Warto przypomnieć, że Mira Żelechower-Aleksiun miała swoją pierwszą wystawę w 1967 roku w Galerii Teatru Kalambur we Wrocławiu. Bardzo wnikliwie i szeroko życie artyski opisała Monika Braun w książce "Mona, opowieść o życiu malarki":



Od 24 lutego 2020 w Galerii HART we Wrocławiu do zobaczenia są dwa cykle malarskie Miry składające się na wystawę "Pochwała dzielności".

REKLAMA

To może Cię zainteresować