Rozmowa z Jojo Effect i wokalistką grupy, Anne Schnell

Radio RAM | Utworzono: 10.12.2007, 10:57 | Zmodyfikowano: 06.03.2008, 22:47
A|A|A

Michał Sierlecki: Gośćmi Radia RAM są muzycy Jojo Effect. Witam serdecznie.

Anne Schnell: Witamy wszystkich. Nazywam się Anne Schnell, jestem wokalistką grupy. Może przedstawię Jojo Effect. Na basie gra Stefan Zűnkeler, na gitarze Manfred Koller, na fortepianie Markus Jung, na perkusji Dirk Pötzold, na saksofonie i instrumentach klawiszowych Franz Mense.

Chcę zapytać was na początku o to, skąd wziął się pomysł na nazwę grupy Jojo Effect?

A.S.: Nazwę wymyślili producenci. Nie byłam z niej zbyt zadowolona, ponieważ efekt jojo to oczywiście skutek diety, a potem człowiek staje się często grubszy i większy. Ale mam nadzieję, że ta nazwa nie przyszła im do głowy z mojego powodu. A tak na poważnie - ma to raczej odniesienie do muzyki, którą gramy, i pragnienia jej słuchania, by było coraz większe.

Gratuluję Wam debiutanckiego albumu „Not With Me”, który był bardzo popularny w Niemczech. Staje się także popularny we Wrocławiu, w Polsce. Ten krążek rozpoczyna się utworem „Stay Away From My Man”. Tekst opowiada o zazdrości o mężczyznę. Czy powstał na podstawie osobistych przeżyć? Czy jest to sytuacja zmyślona?

A.S.: Tak, tekst jest wzięty z życia. Teraz mogę to powiedzieć, bo nikt w Niemczech tego nie słyszy. To opowieść o koleżance z mojego sąsiedztwa, która pojawia się i zawsze zagaduje mojego faceta. I flirtuje z nim. Nie podobało mi się to. Postanowiłam więc zaśpiewać piosenkę opowiadającą podobną historię.

Wasza muzyka to mieszanka latino i lounge. Co jest magicznego w tych stylach, że właśnie one są inspirujące dla Jojo Effect?

A.S.: Lubię po prostu rytmy tych stylów. Sprawiają, że chce ci się tańczyć i czujesz się szczęśliwy.

Kitty the Bill jest autorem utworów „Not With Me” i „Moods”. Jak się poznaliście?

A.S.: Przez internet. Zaczęliśmy od dwóch utworów i bardzo spodobała mi się współpraca z nim. Pomyślałam, że warto razem tworzyć.

Wiem, że ten skład powstał na potrzeby wspólnych koncertów. Czy zamierzacie również razem nagrać kolejny album?

A.S.: Początkiem tej muzyki była produkcja w studiu. Dlatego muzycy towarzyszący mi grają teraz jedynie na koncertach. Ale byłoby wspaniale stworzyć z nimi kolejny album. Nie wiem, czy się uda. Muszę zapytać producentów.

Wszyscy jesteście przecież z Bawarii. Myślę, że byłoby dobrze nagrać razem taką płytę.

Markus Jung: Sądzę, że to bardzo dobry pomysł i jeśli o mnie chodzi, to jestem bardzo otwarty na propozycje współpracy.

Gdzie można Was posłuchać w najbliższym czasie? Jakie macie plany koncertowe?

A.S.: To nie jest ustalone, ale chętnie wystąpilibyśmy jeszcze kiedyś w Polsce. Koncertowaliśmy tu po raz pierwszy i publiczność była fantastyczna. Ludzie, którzy organizowali koncert byli kapitalni.

Wrócmy jednak do płyty. Moją uwagę zwrócił utwór „The Beat Goes On” Sonny’ego Bono. To cover. Dlaczego zdecydowaliście się właśnie na ten utwór?

A.S.: To nie ja dokonałam wyboru. Zrobił to producent. Nie wiem. Myślę, że podobała mu się oryginalna wersja wykonywana przez Buddy’ego Richa. I chciał zrobić z tego coś nowego.

Oprócz tego, że śpiewasz, jesteś także modelką. Czy nadal uprawiasz ten zawód, czy może tylko od czasu do czasu?

A.S.: Robię to okazjonalnie. Ale jeśli ktoś mnie poprosi, zgadzam się. Nie zawsze jest miło być modelką, ale to już zupełnie inna historia.

A czy łatwo pogodzić świat muzyki i mody?

A.S.: Nie czynię tego często. Skupiam się obecnie raczej na śpiewaniu.

Na albumie śpiewa także gościnnie Brenda Boykin. Wykonuje tu dwa utwory: ”Same Old Song” i „Mystery”. Podobno śpiewała również u boku Ala Jarreau. Czy to prawda?

A.S.: Ona pracowała wcześniej dla wydawcy płyty, wytwórni Chin Chin. Wydaje mi się, że śpiewała przed Alem Jarreau na tym samym koncercie. Jest znakomitą śpiewaczką jazzową.

Ciekawym utworem jest też „Il ne reste rien” śpiewane po francusku i specjalny gość Pascal Merighi. Ta piosenka znalazła się również na naszej nowej składance „RAM Cafe 2”. Jaki był pomysł na ten utwór?

A.S.: Najpierw otrzymałam playback, taśmę demo. Przesłał mi ją producent. I to brzmiało jakoś tajemniczo. Pomyślałam, że to może być opowiesć o duchu białej kobiety, ukrywającym się w zamku. Bardzo dobrze ta treść pasowała do muzyki. I napisałam o dramacie kobiety, szukającej, szpiegującej. Po francusku „Il ne reste rien” oznacza… Tak szczerze, to nie wiem sama, bo nie mówię po francusku…

Ale za to śpiewasz w specyficznym języku w utworze „Bado Baijo”. Czy to prowokacja, improwizacja? Co to za język? Co oznacza?

A.S.: Często muzykujemy w stylu latino. Pomyślałam, że będzie fajnie zaimprowizować coś na miarę portugalskiego… Ponieważ nie mówię po portugalsku… Ale mój producent Maksymilian powiedział, że to brzmi fantastycznie i uznał, że to dobre na płytę. Na początku byłam w lekkim szoku, ale potem zgodziłam się z nim.

Jakie są Wasze plany na przyszłość? Nowe nagrania?

A.S.: Na razie gramy koncerty. Chcemy ich grać jak najwięcej. To cudowne uczucie patrzeć na reakcje publiczności.

Dziękuję za wywiad i życzę dalszych sukcesów.

A.S.: My także dziękujemy za rozmowę.

REKLAMA