Przypomniał mi o nim oglądany wczoraj film

Piotr Bartyś | Utworzono: 18.07.2014, 10:49 | Zmodyfikowano: 18.07.2014, 08:52
A|A|A

Lily Collins (Fot. Tony Shek/Wikipedia)

Kino tego rodzaju  kategoryzowane jest u nas jako obyczajowe, choć tak naprawdę to komedio-dramaty, gatunek wbrew pozorom trudny, bardzo tu łatwo z jednej strony uderzyć w zbyt poważne tony, z drugiej – opowieść przecukrować.

Istotna scena: odcięta od własnych uczuć bohaterka usiłuje nie dopuścić do zaangażowania się w związek z fajnym i naprawdę bliskim jej emocjonalnie i intelektualnie chłopakiem – widz jest o tym przekonany od chwili pojawienia się go na ekranie - zdecydowanie nadaje na tej samej fali i jest generalnie ok.

Ona się broni, bo widzi, jak szarpie się z życiem jej porzucony przez żonę ojciec uwikłany w pułapkę uczuć.

Siedzą w samochodzie, pada deszcz, ona – powiem wreszcie, że owa ona ma twarz Lily Collins i jest absolutnie urocza – prosi jego, żeby nastawił swoją ulubioną piosenkę, muzyka, zamyka oczy, słucha, łzy ciekną po policzkach, utwór czyni ją bezbronną, wyznaje:

- Teraz naprawdę się boję – spada maska.
- Nie zrobię Ci krzywdy – odpowiada chłopak obok, całują się.

Wiem, brzmi banalnie. Ale w filmie tak nie wygląda. Dzięki grze aktorów. I dzięki piosence, która brzmi prawdziwie, świeżo, słowa – ktoś powie, że też banalne – ale zaśpiewane w sposób karzący wierzyć, że autor nie szukał kilkunastu linijek dopełnienia do melodii tylko chciał coś przekazać ważnej dla niego dziewczynie.

Ta piosenka nagrana została 17 lat temu. I jest piękna.

Elliot Smith - pamiętajcie o nim...



  

REKLAMA

To może Cię zainteresować