Awantura o myjnię na Kozanowie (SONDA)

Przemek Gałecki | Utworzono: 17.07.2014, 08:24 | Zmodyfikowano: 18.07.2014, 05:21
A|A|A

Na wrocławskim Kozanowie trwa batalia o budowę samoobsługowej myjni - mimo, że inwestor ma wszystkie pozwolenia, dokumenty i certyfikaty, budowa jest blokowana.

Historia rozpoczęła się dwa lata temu. Krzysztof Żuk - przedsiębiorca z wrocławskiego Kozanowa, postanowił zainwestować na terenie swojego osiedla. Od kilku lat chodziła mu po głowie budowa małej, nowoczesnej myjni. Rada osiedla przyklasnęła i wyznaczyła działkę przy ulicy Pałuckiej. Zdobywanie pozwoleń trwało kilkanaście miesięcy i kosztowało prawie 100 tysięcy zł. W międzyczasie mieszkańcy mieli czas zapoznać się z projektem, a inwestor wybrał obiekt, który wybuduje. - W pełni ekologiczny - podkreśla.

- Zarząd osiedla nie miał wątpliwości, że to przydatna inwestycja, więc wydzierżawił 700-metrowy plac na 10 lat pod restrykcyjnymi wymogami - m.in. określając maksymalny poziom hałasu - mówi Ryszard Kucharski, prezes zarządu spółdzielni Kozanów IV. - Wszystkie warunki zostały spełnione, mogliśmy więc tylko przyklasnąć - dodaje.

Ciężko jednak przyklaśnięciem nazwać dzień rozpoczęcia budowy.  - Krzyczeli, że mnie spalą, doprowadzą do bankructwa - opowiada Żuk. Do tego kładzenie się pod koparki, grożenie rękoma - ktoś wezwał policję, która przyjechała...po 4 godzinach, bo dyżurny przyjmujący zgłoszenie na miejsce wysłał dzielnicowych.

Inwestor, mimo że ma prawo budować, wstrzymał prace. Kolejna próba zakończyła się podobnie, a mieszkańcy zaczęli atakować także zarząd osiedla. Efekt? Presja jest tak wielka, że zarząd rozważa zerwanie umowy z przedsiębiorcą.

Jakie są argumenty mieszkańców? Byliśmy na feralnej działce i rozmawialiśmy z protestującymi. - Tu jest potrzebny parking. Jest mało miejsc, a samochodów przybywa - mówił jeden z nich. Mieszkańcy jednak albo niewiedzą, albo wiedzieć nie chcą, że na 700-metrowej działce inwestor zbuduje dostępny dla wszystkich parking. Myjnia zajmie tylko 1/4 tego terenu.

Sonda
Ta sonda już się zakończyła.

Spór na Kozanowie....

To jakieś kuriozum. Kompletnie nie rozumiem mieszkańców
39
Nie dziwi mnie. Też nie chciałbym mieć całodobowej myjni pod oknami
38
Mam mieszane uczucia. Żal mi inwestora, żal też mieszkańców
11
Wszystkich głosów: 88

- Obiekt będzie przesłaniał widoki i będzie szkodzić dzieciom. Będzie działać na ich system nerwowy  - argumentowała jedna z mieszkanek. Wysokość myjni to około 4 metry. A sąsiadującego z nią bloku - kilkadziesiąt. A co do hałasu i zdrowia: - Obiekt jest cichy i ekologiczny - mówi Żuk.

Mimo to zarząd osiedla jest już prawie zdecydowany wypowiedzieć umowę dzierżawy, urzędnicy szukają też innej działki, ale plan miejscowy nie przewiduje na osiedlu innego miejsca na taką inwestycję.

-Myjnia jest gotowa. Mogę ją zamontować na Kozanowie, schować w stodole, albo zakopać. Technologia kosztowała 416 tys zł, a cały obiekt - 700 tys. 

W przypadku wypowiedzenia umowy, zarząd będzie musiał pokryć wszelkie koszty. Pewnie nie obejdzie się bez sądu, ale także bankructwa inwestora, który od września zaczyna spłacać kredyt - 8 tysięcy złotych miesięcznie. 

REKLAMA