Luksusowe auta na "kopertach"

Elżbieta Osowicz | Utworzono: 05.06.2014, 15:55 | Zmodyfikowano: 05.06.2014, 13:58
A|A|A

Jedna ze Słuchaczek opowiedziała nam miedzy innymi o ulicy Uniwersyteckiej przy wydziale prawa Uniwersytetu Wrocławskiego. Jej zdaniem na miejscu dla inwalidów parkują "zdrowo" wyglądający studenci w luksusowych  autach. - Na kopertach stoi zawsze rząd niebylejakich aut. Wniosek jest jeden - mamy niepełnosprawnych, ale bardzo sprawnych prawników w tym mieście - ironizowała Słuchaczka.

Rzeczywiście - nasza reporterka była świadkiem opisywanej sytuacji. Młody człowiek, który żwawym krokiem wysiadł z jaguara i poszedł w stronę uniwersytetu, na pytanie dlaczego - choć nie wygląda na niepełnosprawnego, zaparkował w tym miejscu odpowiedział: - Miałem wypadek na motorze, mam problemy w nogą:


Obok jaguara, chwilę później, zaparkował nowiutki lexus. Kierowca tłumaczył, że przyjechał po niepełnosprawną osobę.

Oba samochody miały za szybami niebieskie karty uprawniające do parkowania w tym miejscu, co oznacza, ze straż miejska  nie ma powodu do interwencji. A jednocześnie pokazuje, że być może potrzebna jest weryfikacja przepisów.

O planowanej zmianie informowaliśmy dzisiaj rano (KLIKNIJ i przeczytaj więcej). Materiał wzbudził wiele emocji, gdyż - zdaniem inwalidów - choć prawo do parkowania na kopertach jest nadużywane przez zdrowe osoby i należy to zmienić, zapowiadana nowelizacja kodeksu o ruchu drogowym jest prowadzona chaotycznie i bez wiedzy zainteresowanych.

Sławomir Chełchowski, rzecznik wrocławskich strażników przyznaje, że funkcjonariusze często kontrolują te okolice i szczególną uwagę zwracają na miejsca z "kopertą".

- Ale zazwyczaj za szybą widnieją karty zezwalające na parkowanie i nie jesteśmy w stanie zweryfikować, czy zezwolenie jest wykorzystywane we właściwy sposób. Jeżeli kart nie ma, wypisujemy mandat w wysokości 500 zł i wzywamy lawetę - mówi Chełchowski, dodając, że w skali roku strażnicy wręczają setki takich kar.

Od 1 lipca, gdy wejdą opisywane przez nas nowe przepisy, funkcjonariusze będą mogli oddać sprawę do sądu w każdej wątpliwej sytuacji. - Gdy na przykład zezwolenie będzie wystawione na niepełnosprawną babcię, a babci w aucie nie będzie. W momencie orzeczenia winy sprawca zapłaci nawet 2 tys zł - informuje Sławomir Chełchowski.

REKLAMA