Czapki z głów przed tą parą (ZOBACZ)

Marek Zoellner | Utworzono: 11.07.2013, 09:42
A|A|A

fot. ZOO Wrocław

Do wrocławskiego ogrodu zoologicznego przyjechały gibony czapniki.

Pierwsza pojawiła się samica MIYA z francuskiego ZOO Mulhouse, jakiś czas po niej z ogrodu w Zurychu samiec o imieniu FAJAR. Zwierzaki wprowadzono na przełomie kwietnia i maja, ale musiały przejść oddzielne, miesięczne kwarantanny.

Teraz są już razem i jak widać na zdjęciach, zwiedzają nowe podwórko. A na podwórku znalazły m.in. mosty linowe i akacje na wybiegu nosorożców, z którymi już się zapoznały. Jak informują pracownicy ogrodu, czapniki są bardzo ostrożne. Choć opiekunowie bananami zachęcają je do wejścia na drzewa, bezpiecznej czują się na linach.

Czapniki to gatunek występujący w Kambodży, Laosie oraz południowo-wschodniej Tajlandii. Ich nazwa pochodzi od specyficznego umaszczenia, które sprawia, że małpa ta wygląda jakby nosiła czarną czapkę na czubku głowy.  U tego gatunku jest bardzo wyraźny dymorfizm płciowy, samce są całe ciemno umaszczone, samice poza czapką oraz ciemną plamą na piersi są brązowe. Niektórzy naukowcy twierdzą, że ciemne umaszczenie pomaga im absorbować ciepło w chłodniejszych okresach dnia.

Wszystkie gibony poruszają się wśród drzew w bardzo charakterystyczny sposób, czyli przeskakując na ramionach z gałęzi na gałąź. Taki sposób przemieszczania się nazywamy brachiacją. Gibony są jej mistrzami. Potrafią osiągać prędkość ponad 50 km/h wisząc 60 metrów nad ziemią.

Czapniki potrafią „przeskoczyć” pomiędzy drzewami na odległość 10 metrów. W takich akrobacjach pomagają im specjalnie przystosowane do tego ramiona, które są o połowę dłuższe od nóg.

Niesamowitą cechą tych zwierząt jest pieśń gibonów, którą codziennie wyśpiewuje para. Jednak to właśnie samice czapników wydają najbardziej spektakularne dźwięki. Zwierzęta te wytwarzają dźwięki na wdechu i na wydechu. Ich pieśń niesie się do 3 km wśród gęstwiny lasów deszczowych. Jest ona tak skomplikowana, że prawie niemożliwym jest jej odtworzenie przez człowieka.

Te piękne i niesamowite zwierzęta są jednak bardzo zagrożone. Główną przyczyną spadku populacji jest utrata naturalnego środowiska. Lasy deszczowe, w których występują wycinane są z prędkością 12 ha na minutę. Kolejne zagrożenie to myślistwo. Kłusownicy polują na nie dla mięsa lub czerpią korzyści, sprzedając je jako zwierzęta domowe. Statystyki pokazują, że nawet do 10 zwierząt ginie w czasie łapania lub transportu na jednego sprzedanego małego gibona.

Obecnie w naturze żyje w najlepszym przypadku 35.000 – 50.000 gibonów czapników, jednak do lat 60. zeszłego stulecia, zanim w Tajlandii rozpoczęto proces wycinania drzew, tylko w tym kraju było pomiędzy 2.000.000, a 3.000.000 tych zwierząt.

REKLAMA