Dramat w piekarni na Brochowie

Elżbieta Osowicz | Utworzono: 24.12.2012, 10:28
A|A|A

fot. archiwum radioram.pl

Na pomoc rzucił się personel piekarni. Jedna sprzedawczyni prowadziła akcje reanimacyjną, druga dzwoniła na pogotowie.

To jednak długo nie przyjeżdżało. Wszystko działo się kilkaset metrów od szpitala dlatego jeden z klientów próbował tam szukać pomocy.



Dyrektor szpitala, Janusz Wróbel tłumaczy, że od pomagania w takich wypadkach jest jednak pogotowie.



Nie wiadomo, czy pacjent przeżył. Nie wiadomo też, ile czasu zajęło ratownikom dotarcie do chorego.

Pogotowie nie chce udzielać takich informacji, jak tłumaczy lekarz inspekcyjny może to zrobić tylko na wniosek prokuratury lub rodziny.

REKLAMA