Znakomity Thriller

Wojciech Jakubowski | Utworzono: 20.09.2010, 02:18 | Zmodyfikowano: 20.09.2010, 03:17
A|A|A

Ta płyta miała ukazać się już rok temu, późną jesienią. Miała być kontynuacją historii, która rozpoczęła się w lutym 2009 roku. Stało się jednak inaczej, ale po kolei. Panowie Torbjorn i Svein wydając w przedwiosenny czas pełną młodzieńczej energii i animuszu, pogodną, momentami nieco naiwną płytę „Junior" zapowiedzieli, że późną jesienią otrzymamy jej kontynuację, absolutnie odmienny w nastroju, adekwatny do pory roku, roku, który miał być alegorią ludzkiego życia, album „Senior". Ten logiczny ciąg zakłóciła podobno wytwórnia płytowa, dla której nagrywają Norwegowie- na jej prośbę, ze względów marketingowych, przesunięto premierę o rok.

Wreszcie więc jest- koncept album- bo jak twierdzą muzycy, choć to 9 opowieści instrumentalnych, w które z rzadka wkradają się wokalizy, to jednak należy traktować je jako nierozerwalną całość, jedną opowieść; „Seniora" należy słuchać od początku do końca, nigdy na wyrywki, nie zmieniając kolejności. Wreszcie więc jest- introwertyczny, mroczny i niepokojący, zdolny zaprowadzić nas w rzadko odwiedzane zakamarki- nas samych, ale i dzięki wyobraźni także dalekiego wszechświata, przez który podróżujemy samotnie.

Album wita nas czarną okładką, na której majaczą zarysy dwóch, ledwie dostrzegalnych twarzy, wyłaniających się z ciemności niczym zjawy. Z tyłu całości tytuły, które w większości mogą przyprawić o gęsią skórkę- „The Alcoholic", „The Drug", „The Fear", itd. Czy zatem „Senior" to muzyka dla lubiących się nurzać w smutku a nawet rozpaczy, strachu? Otóż nie, we mnie przynajmniej takich emocji nie wywołała, no może z wyjątkiem małego fragmentu. To zaproszenie do wyprawy w baśniowy świat tylko dla dorosłych, do wyimaginowanej, muzycznej krainy, gdzie wszystko spowite jest mrokiem, owszem, ale wkraczamy tam wiedzeni ciekawością, bez obaw, by przeżyć przygodę; by zwiedzić tę przestrzeń, a nie w niej zamieszkać. No i wiemy, że to byt zmyślony, nierealny, z którego łatwo powrócić na jawę naciskając przycisk „stop" na pilocie.

Jest spokojnie, niespiesznie, ale nie nużąco. Elektronika na dobrym poziomie, pomysłowa choć momentami nieco staroświecka, bez natłoku ozdobników, wciąga w tę historię z każdą minutą coraz bardziej. To na pewno jedna z tych płyt, której służą skupienie, odstawienie na bok wszelkich czynności. Zdecydowanie odmienna to propozycja od poprzednich wydawnictw grupy i raczej wystrzegałbym się porównań i odniesień do krążków minionych. Muzycy świadomie też nie popełnili tu przebojów na miarę „Remind Me", „Beautiful Day Without You" czy „Happy Up Here" czym, być może, pogrzebali szanse na sukces komercyjny, ale świadomi wszystkich niebezpieczeństw, jakie niesie ze sobą zaprezentowanie takich a nie innych kompozycji, zdają się tym absolutnie nie przejmować.

Całość zaczyna się niespełna dwuminutowym, delikatnym, nieco mantrowym wstępem- to „... And The Forest Began To Sing", zamiast śpiewu lasu słyszymy jednak na końcu charakterystyczny oddech Lorda Vadera. Po spokojnym wprowadzeniu następuje nagły zryw, jakby do ucieczki- to „Tricky Two" z miękkim, ciepłym beatem; jeden z bardziej dynamicznych utworów na płycie. „The Alcoholic" z kolei pozwala złapać oddech, oczywiście przy puszce czegoś mocniejszego, którą na wstępie utworu otwierają muzycy. „Senior Leaving" przynosi nam piękne, muzyczne pejzaże kreślone mistrzowsko przestrzennie brzmiącą gitarą elektryczną i z rzadka odzywającymi się skrzypcami. Następnie przechodzimy do „The Drug", chłodnego, utrzymanego w klimacie ambient- tu chyba po raz pierwszy wkradają się naprawdę mroczne, niepokojące nuty, które spotęgowane powrócą w finale albumu. „Forsaken Cowboy" to rytmiczna opowieść pełna, dla kontrastu, „potępieńczych" wokaliz snujących się gdzieś w tle. Z kolei „The Fear" zaczyna się niewinnie, jednak minorowy nastrój z sekundy na sekundę zaczyna narastać a całość kończy się gigantycznym, niszczycielskim wybuchem. Rozmarzony „Coming Home" poprzedza ostatni etap wyprawy, na którą zaprosił nas duet Royksopp- a mianowicie „A Long Long Way". Ostrzegam, to 12 minut dla słuchaczy o mocnych nerwach! Zachęcam by wysłuchać go do końca, nie dajcie się zmylić głuchej ciszy, która zapada gdzieś w połowie tego finałowego utworu- nie wyłączajcie jednak odtwarzacza, warto cierpliwie zaczekać... Na co? Wybaczcie, ale tego ze mnie nie wydusicie, nie zdradza się przecież zakończenia znakomitego thrillera...

Royksopp „Senior"

 „... And The Forest Began To Sing"

„Tricky Two"

„The Alcoholic"

„Senior Leaving"

„The Drug"

„Forsaken Cowboy"

„The Fear"

„Coming Home"

„A Long Long Way"

wrzesień 2010

 http://royksopp.com/

 http://www.myspace.com/royksopp

 

REKLAMA