Zabawa ze starymi taśmami (Posłuchaj)

Wojciech Jakubowski | Utworzono: 30.05.2010, 10:29 | Zmodyfikowano: 30.05.2010, 10:32
A|A|A

Grupa ustanowiła wówczas rekord sprzedaży w ramach Blue Note pobity dopiero po latach przez Norah Jones.

Następna była wytwórnia Verve, która w 2002 r. zainicjowała serię składanek "Verve Remixed". DJ-e młodego pokolenia otrzymali propozycję zmierzenia się z dorobkiem takich legend muzyki jak: Dinah Washington, Nina Simone, Astrud Gilberto, Shirley Horn, Sarah Vaughan oraz Billie Holiday i Ella Fitzgerald. Wielkie nazwiska i - niestety - niekiedy takie sobie pomysły na uwspółcześnienie ich dokonań.

Na szczęście ostatnie części serii przynoszą coraz więcej ciekawych i przemyślanych remixów. Ślepa fascynacja ostrym beatem dająca się zauważyć na pierwszych wydawnictwach serii z czasem zamienia się w bardziej ambitne operowanie elektroniką, co niewątpliwie cieszy.

A kto zdobył się na odwagę jako trzeci? Kolejna ze słynnych, wytwórnia Motown. W latach 60. mogła pochwalić się tym, że trzy czwarte wydawanych przez nią płyt stawała się hitami, a pod koniec lat 60. sprzedawała tyle albumów, że nie był jej w stanie dorównać nikt inny. I z tą legendą przyszło się zmierzyć specom od hip hopu i muzyki dance, którzy dostali do rąk taśmy z nagraniami takich sław jak Marvin Gaye, Stevie Wonder, The Temptations czy The Supremes. Pięć lat temu efekt ich pracy zamieszczony na albumie "Motown Remixed" trafił do słuchaczy.

Z pewnością - tak jak w przypadku odświeżonych nagrań wydobytych z szuflad Blue Note czy Verve - nie jest to kompilacja dla rozkochanych w oryginalnym, tym razem czarnym brzmieniu. Oni w większości uznają wyczyny młodzieży za świętokradztwo. Wiele z utworów wzbogacono o nowy beat i inne współczesne ozdobniki, którymi operuje się zbyt ochoczo. Nowe wersje w kilku przypadkach zostały znacznie wydłużone w porównaniu z oryginałem. Niektórzy zarzucają remixom zachwianie równowagi między muzyką a wokalem, niekiedy poszczególne składowe zbyt mocno wybijają się na pierwszy plan, co razi. Doskonałym owo wydawnictwo na pewno nie jest. Jeżeli jednak młode pokolenie, które jeszcze nie natknęło się jeszcze chociażby na remixy, polubi tę muzykę, to być może sięgnie po oryginały, a to będzie niewątpliwie sukces wydawnictwa.

Ja od pierwszej części zdecydowanie bardziej wolę wydaną dwa lata później kontynuację pomysłu, bardziej stonowaną i z dyskretniejszą ingerencją z zewnątrz w nagrania. Jednak mimo wszystko warto, choćby raz, zajrzeć na jedno i drugie wydawnictwo.


Posłuchaj felietonu Wojciecha Jakubowskiego:

Tagi:
REKLAMA
Dźwięki
"Zabawa ze starymi taśmami". Felieton muzyczny Wojciecha Jakubowskiego z Radia RAM

To może Cię zainteresować