Nadchodzą brodate siostry

Wojciech Jakubowski | Utworzono: 03.05.2010, 10:06 | Zmodyfikowano: 04.05.2010, 08:03
A|A|A

Wojciech Jakubowski

A zatem panie i panowie - proszę się przygotować na nadejście brodatych sióstr, sióstr CocoRosie.

Posłuchaj muzycznego felietonu Wojtka Jakubowskiego:


Maj będzie należał, przynajmniej w jakiejś części, właśnie do nich. Jeżeli ktoś ma w sobie tyle szaleństwa i fantazji by w wielu miejscach zamiast instrumentów użyć dziecięce zabawki, to nie dziwi fakt, że dzień premiery najnowszego dzieła jest kwestią dla nich drugorzędną i za wystarczające należy przyjąć określenie: "na początku maja".

W związku z tym mnożą się sprzeczne doniesienia - spotkałem się już z różnymi datami - według jednych "Grey Oceans" pojawi się 3 maja, niektóre zapowiedzi mówią o jedenastym maja. Jednak takie zamieszanie doskonale wpisuje się w zwariowany świat brodatych sióstr, świat, w którym ocean jest szary, widnokrąg żółty, niebo purpurowe, natomiast delfiny - wiadomo, brudno żółte.

To jednak otoczka, a muzyka?

Ich kompozycje zawsze były pełne zaskakujących pomysłów i zwrotów "akcji", połamanych dźwięków, niekiedy wręcz hermetycznych, którym towarzyszy dziewczęcym, nieco piskliwy głos śpiewających sióstr. To muzyka wymykająca się jakimkolwiek klasyfikacjom. A mimo to debiutanckie piosenki z łazienki, a dokładnie z wanny, choć początkowo miały trafić jedynie do najbliższych przyjaciół, wykroczyły daleko poza towarzyski krąg. Potem dziewczyny dość szybko nawiązały współpracę z nie mniej oryginalnym artystą jakim jest Antony, lider zespołu Antony and the Johnsons, co niewątpliwie przysporzyło im kolejnych słuchaczy i mimo wyjątkowego, niekiedy trudno przyswajalnego klimatu, udało im się owych słuchaczy przy swojej muzyce zatrzymać. Przed zbliżającym się "Grey Oceans"siostrzyczki wydały album, którego sporą część wypełniły piosenki o duchach.

Przy okazji powstawania najnowszego wydawnictwa znów pojawili się goście, dużo gości. CocoRosie zaprosiły do współpracy muzyków, których odkryły podczas swoich podróży po świecie- w Buenos Aires, Melbourne, Berlinie i Nowym Jorku. "Zależało nam na prostym, akustycznym brzmieniu, jak za czasów debiutu "La Maison de Mon Reve" – mówiła niedawno jedna z sióstr. Kiedy wsłuchuję się w singlowe "Lemonade" to odnoszę wrażenie, że siostry faktycznie wyraźnie spuściły z tonu czyniąc swoją muzykę bardziej wygładzoną, melodyjną, przystępną, ale oczywiście „bardziej” nie oznacza, że tak jest w 100%, aż tak dobrze to nie ma. Naturalnie po jednym nagraniu nie można wyrokować o zawartości całego albumu, zwłaszcza jeśli nie słyszało się pozostałych piosenek. Jeżeli jednak tak brzmieć będzie "Grey Oceans" to będzie to chyba pierwsze wydawnictwo sióstr, które uda mi się polubić i mam wrażenie, że nie będę w tym odosobniony. I wiecie co? Nawet nie będzie mi przeszkadzało, że są brodate.

Tagi:
REKLAMA
Dźwięki
Muzyka dzień po dniu. 3 maja 2010 r.