Od skromności do zadowolenia z siebie (Posłuchaj)

Wojciech Jakubowski | Utworzono: 12.03.2010, 20:34 | Zmodyfikowano: 14.03.2010, 11:37
A|A|A

Wojciech Jakubowski

Trudno powiedzieć jak to naprawdę jest z Joss Stone, choć od początku kariery taki właśnie wizerunek własnej osoby konsekwentnie kreuje.

Muzyczny felieton Wojtka Jakubowskiego (Posłuchaj):

Młoda gwiazda zatem swoje a starsze koleżanki i koledzy po fachu wiedzą swoje i mają zgoła odmienną opinię o jej umiejętnościach. Nie tylko chętnie zapraszają ją do udziału we własnych projektach, ale przede wszystkim pomagali i pomagają wciąż w powstaniu i znacznie przyczynili się do sukcesu solowych krążków Joss. Wspomnieć należałoby chociażby Angie Stone, Beth Gibbons czy muzyków The Roots.

Z kolei trzeci w dorobku album „Introducing Joss Stone”- płytę, która ukazała się dokładnie trzy lata temu, wyprodukował utalentowany i jednocześnie pożądany Rafael Sadiq. On też stanął na czele muzyków, którzy towarzyszyli Stone w studiu- tym razem postawiono bowiem na brzmienie tzw. żywych instrumentów. Sadiq podobno do tego stopnia zafascynowany był osobą wokalistki, iż szybko rozpowszechniły się plotki mówiące o tym, że łączy ich coś więcej niż tylko praca nad nowym albumem- sami zainteresowani jednak stanowczo temu zaprzeczali.

Wróćmy jednak do płyty. I tym razem nie zabrakło gości, z Lauryn Hill na czele. „Introducing Joss Stone” to kontynuacja tych samych soulowych i funkowych klimatów, które znamy z poprzednich wydawnictw artystki. Pod względem wokalnym Joss daje nam się poznać też z tej samej, znakomitej strony. I choć nowych szalonych pomysłów czy zaskakujących wykonań tu brak to wielbiciele jej nietuzinkowego głosu bez wątpienia z rozkoszą chłonęli jego mocne brzmienie i wyjątkową barwę. Do tej pory artystka zasypywała nas arcyskromnymi wypowiedziami, jednak przy okazji tej płyty wyznała, że jest zadowolona z longplaya. To ponoć pierwsza płyta, na której jest naprawdę sobą. Po części zapewne dlatego że tym razem sama napisała teksty piosenek a i z nowicjuszki z płyty na płytę stawała się coraz bardziej dojrzałą artystką, która coraz więcej miała do powiedzenia podczas pracy w studiu. Oczywiście album, podobnie jak i poprzednie, został doskonale przyjęty i odniósł spory sukces. Na jego fali, jeszcze w tym samym, 2007 roku, na rynek trafiła specjalna, dwupłytowa wersja albumu, zawierająca nagrania koncertowe, duet z Angelique Kidjo i przede wszystkim piękna wersję klasycznego „Love”. Co ciekawe, wydawnictwa Joss Stone zawsze spotykały się z ciepłym przyjęciem i sprzedały się w kilkumilionowym nakładzie a także wielokrotnie nominowane były do nagrody Grammy. Jednak wokalistka zdobyła tylko jedną statuetkę i to za piosenkę spoza tych wydawnictw- „Family Affair” nagraną razem z Johnem Legendem i Vanem Huntem.

REKLAMA
Dźwięki