„IMR” czyli muzyczna tomografia komputerowa (Posłuchaj)

Wojciech Jakubowski | Utworzono: 15.01.2010, 18:16 | Zmodyfikowano: 18.01.2010, 12:10
A|A|A

Wojciech Jakubowski

Muzyczne wyskoki gwiazd ekranu stają się często obiektem kpin i żartów, zresztą podobnie jak i niezdarne popisy muzyków na planie filmowym, co sprawiedliwie również należy zaznaczyć. Jednak jak w każdej regule, tak i tu bywają wyjątki.

Zdarza się, że temu czy innemu artyście udaje się z powodzeniem i śmiało poczynać sobie zarówno przed obiektywem kamery jak i przy mikrofonie w studiu. Do której z tych grup należałoby zaliczyć Charlotte Gainsbourg? Wciąż mam z tym spore problemy.

Córka sławnego francuskiego poety i piosenkarza Serge'a Gainsbourga zadebiutowała dość wcześnie. Już jako piętnastolatka wydała płytę „Charlotte Forever”, której pomysłodawcą, autorem i producentem był słynny ojciec. Dlatego przez wielu ten album nie jest traktowany do końca serio, jako świadome i dojrzałe zamierzenie młodej Charlotte.

Na kolejny trzeba było czekać 20 lat. W tym czasie w imponującym tempie wydłużała się za to lista filmów, w których zagrała Gainsbourg. W pewnym jednak momencie przypomniała sobie o nieśmiałych próbach kontynuowania rodzinnych tradycji sprzed lat i postanowiła ponownie wejść do studia. Tym razem przy albumie mocno napracowali się muzycy duetu Air. Co zresztą słychać bardzo wyraźnie już od pierwszych minut krążka

REKLAMA
Dźwięki