Koncertowy savoir vivre (Posłuchaj)

Wojciech Jakubowski | Utworzono: 11.12.2009, 08:37 | Zmodyfikowano: 12.12.2009, 09:54
A|A|A

Wojciech Jakubowski

Nie można oczywiście, między innymi, rejestrować występu czyli robić zdjęć i nagrywać. Tyle że na zachodzie przepis ten od dawna jest już martwy o czym świadczą nie tylko portale takie jak np.: You Tube, ale wydawnictwa DVD, zwłaszcza te najnowsze, na których widać las rąk podniesionych bezwstydnie do góry i dzierżących telefony komórkowe czy sprytnie przemycone niewielkie aparaty cyfrowe. U nas jeszcze do niedawna na niektóre imprezy nie sposób było wejść jeżeli posiadało się telefon komórkowy z wbudowanym aparatem o rozdzielczości większej niż 3 megapixele. Jednak ostatnio organizatorzy poszli po rozum do głowy i po cichu zaczęli wycofywać się z tych obostrzeń dostrzegając, że z powodu zbyt rygorystycznie egzekwowanego regulaminu ten czy inny artysta może być zmuszony do śpiewania przed pustą widownią. Ale koncert to także zagrożenia, o których widzowie nie zawsze są informowani. Otóż można nie dotrwać do końca występu, zresztą często na własne życzenie.

Od razu przypomina mi się Morrissey, który całkiem niedawno zakończył koncert w połowie po tym jak dostał pustą butelką po wodzie mineralnej. Polski raper Peja może spędzić w więzieniu nawet 3 lata za podżeganie do linczu na jednym z widzów podczas wrześniowego koncertu w Zielonej Górze- kilka dni temu usłyszał zarzuty.

Słynna jest też historia sprzed wielu lat pewnego koncertu Pink Floyd, w trakcie którego Roger Waters opluł jednego z fanów, który niezbyt był zainteresowany koncertem. Podobno Waters bardzo się później tego wstydził, ale incydent przyczynił się w pewnym stopniu do powstania jednego z najważniejszych albumów w historii, czyli „The Wall”.

A panie? Nie pozostają w tyle. Przypomina mi się głośne i szeroko komentowane wydarzenie z grudnia ubiegłego roku, kiedy to jedna z moich ulubionych wokalistek - Tori Amos, podczas koncertu w San Diego nakazała dwóm niesfornym dziewczynom wypie...ć ze swojego koncertu, bo pierwsze rzędy zarezerwowane są dla doceniających jej muzykę - jak argumentowała, a dziewczyny nudziły się przeokropnie.

Podobnych historii można by przytoczyć pewnie jeszcze z kilkanaście. Więc może czas najwyższy dodać do koncertowego savoir vivre'u nową zasadę: nie drażnić artysty, bo może dotkliwie pogryźć?

Muzyka dzień po dniu (Posłuchaj):

Tagi:
REKLAMA
Dźwięki
Muzyka dzień po dniu. 11 grudnia 2009 r.