Sąd ponownie zajmie się karą za parkowanie na miejscu dla wypożyczalni aut

BT, PAP | Utworzono: 05.12.2018, 16:09 | Zmodyfikowano: 05.12.2018, 16:09
A|A|A

fot. archiwum.radioram.pl

W ocenie Sądu Okręgowego we Wrocławiu, rozpatrującego odwołanie Straży Miejskiej od wyroku sądu I instancji, konieczne jest ponowne rozpatrzenie tej sprawy, ponieważ sąd uniewinniając kierowcę błędnie zinterpretował orzecznictwo sądowe w podobnych przypadkach.

"Nie ulega wątpliwości, że tzw. zielona koperta dla tych pojazdów nie odpowiada warunkom znaku drogowego, ale towarzyszący jej znak pionowy D18a jest jak najbardziej prawidłowy. Orzecznictwo w takich sprawach jednoznacznie określa, że wystarczy, by jeden ze znaków był prawidłowy i wówczas miejsce jest przeznaczone dla pojazdu uprzywilejowanego" - uzasadniał sędzia Jerzy Menzel.

Miejsca do parkowania wyznaczono pod koniec 2017 r., gdy we Wrocławiu rozpoczęła działalność pierwsza w Polsce wypożyczalnia aut elektrycznych. W centrum miasta wyznaczono 200 darmowych miejsc parkingowych tylko dla tych pojazdów, aby klientom wypożyczalni łatwiej było je zostawiać.

Jako pierwszy zareagował wojewoda dolnośląski, który zwrócił się do magistratu z pismem nakazującym taką zmianę oznakowania tych miejsc, by wypełniały wszystkie wymagania dotyczące znaków drogowych. Chodziło o informację, dla kogo są przeznaczone i o usunięcie z tzw. koperty zielonego tła. Na miejscach dopisano "MWSE", co jest skrótem od: Miejska Wypożyczalnia Samochodów Elektrycznych, ale nadal mają zielone tło.

Po piśmie wojewody i medialnych informacjach o "nielegalności" tych miejsc parkingowych wielu kierowców zaczęło zostawiać na nich swoje auta. Straż Miejska karała ich za to 100-złotowymi mandatami. Gdy kierowcy nie chcieli ich przyjąć, sprawy trafiały do sądu. W sumie jest ich dziewiętnaście.

Na początku czerwca 2018 r. zapadł wyrok uniewinniający w pierwszej z takich spraw. Sąd Rejonowy dla Wrocławia Śródmieścia uznał, że kierowca, parkując na takim wydzielonym miejscu, nie złamał przepisów, ponieważ nie zostało ono właściwe oznaczone w myśl rozporządzenia wykonawczego do ustawy Prawo o ruchu drogowym.

"Nawet jeśli intencje gminy były szlachetne, by tym elektrycznym autom w centrum zapewnić miejsca do parkowania, to jednak jest bezsprzeczne, że miejsce nie było właściwie oznakowane. Znak poziomy namalowany na nawierzchni nie był znakiem drogowym" – uzasadniał wówczas wyrok sędzia Wojciech Sawicki.

Zdaniem prawników reprezentujących przed sądem Straż Miejską kierowcy parkujący na tym miejscu łamali art. 97 kodeksu wykroczeń, który mówi o niezastosowaniu się do znaku drogowego.

Sąd w tzw. trybie nakazowym w lutym 2018 r. skazał pierwszego kierowcę, który nie przyjął mandatu od Straży Miejskiej, na 100 zł grzywny. Po odwołaniu rozpatrywał ją w normalnym trybie i uniewinnił kierowcę.

Element Serwisów Informacyjnych PAP
REKLAMA

To może Cię zainteresować