Euro po 3,45? Zadziwiające ceny we Wrocławiu

Elżbieta Osowicz | Utworzono: 27.07.2014, 15:48 | Zmodyfikowano: 27.07.2014, 13:56
A|A|A

Fot. epSos.de Via Flickr Creative Commons

Do osób, które nie zorientują się, że sprzedają walutę niekorzystnie lub też kupują euro czy funty dużo drożej niż w innych miejscach może to być niemiła niespodzianka.

Różnica między aktualnym kursem np. euro a ceną oferowaną przez kantor wynosi 1 zł

W pułapkę wpadł nasz słuchacz Piotr Grębowiec. -Wpadłem tam, byłem zmęczony, spocony, zdenerwowany. Pan przez okienko coś do mnie mówił, prawie go nie słyszałem, ja kiwnąłem głową, policzył, pokazał mi na wyświetlaczu... Jak dotarłem do firmy, to koleżanka powiedziała, że jest o 1000 zł za mało na kursie - opowiada:

 

Pracownicy kantoru nie chcieli rozmawiać do mikrofonu, powiedzieli jedynie, że to jest wolny rynek i nikt nikogo nie zmusza do kupowania waluty w tym miejscu. Kierownictwo firmy nie odpowiedziało na nasze pytania wysłane mailem.


Popytaliśmy w innych miejscach, u... konkurencji. Prowadzący od wielu lat punkt wymiany walut w rynku Grzegorz Gwizdalski przyznaje, że kantor może sam ustalić ceny z tytułu tego, że "jest taka a nie inna w tej chwili demokracja". Podpowiada, aby porównywać ceny w różnych miejscach.

Takie kantory robią nam złą markę. To jest lichwa. Kwestia polega na tym, czy  klient przychodzi do kantoru, to czyta ze zrozumieniem - zwraca uwagę Gwizdalski:

 - Najlepiej zapytać się pani w okienku o cenę. Czytajmy i pytajmy się - podkreśla.

Kantor z "dziwnymi cenami" należy do sieci działającej w całym kraju, ma swoje punkty głównie na dworcach i lotniskach. Nie łamie prawa, bo każdy ma prawo ustalać własne ceny, a do klienta należy wybór.

 

 

REKLAMA