Jan Wrocławski. Kim jest? Sprawdzamy

Radio RAM | Utworzono: 05.02.2014, 08:20 | Zmodyfikowano: 05.02.2014, 07:20
A|A|A

W powodzi informacji gospodarczych, politycznych, społecznych; medialnym Warszawo- i Polsko- centryzmie umyka nam nasza regionalna i wrocławska tożsamość. A gdybym zapytał Państwa - ot choćby - ilu nas jest? Wielu mówi - Wrocław półmilionowe miasto. A tymczasem jest nas we Wrocławiu 631188.

Przede wszystkim Wrocław udaje duże miasto, a to wieś jest. Choć miasto ma 19947 km to aż 41% powierzchni zajmują... pola uprawne. Mieszkaniówki na terenie Wrocławia jest ledwo 11%. Nie dość, że mieszkamy dość upchani, to jeszcze na randkę do parku raczej się nie wybierzemy - dawne hasło „Wrocław miastem parków” trzeba między bajki włożyć - we Wrocławiu lasów jest 5,9%, do tego 5,8% terenów rekreacyjnych.

Skoro Lasków Bulońskich u nas raczej nie ma, to nic dziwnego, że nie jesteśmy zbytnio kochliwi. Rocznie ślub bierze u nas ledwo 5 par na 1000 mieszkańców, z czego 2 małżeństwa i tak się rozpadną. Ten ślubny kobierzec wypada na ogół wcale nie tuż po osiągnięciu pełnoletności. Przeciętna panna młoda ma 28 lat, a pan młody 34 lata. Choć aż 8 ma 100 panów oblubienice znajduje mając na karku 5 krzyżyk.



Jak już małżeństwo wytrzyma, to raczej nie dzieci tę „komórkę społeczną” cementują. Najwięcej dzieci rodzą kobiety w wieku 30-34 lat. Choć była jedna wrocławianka, która w wieku 19 lat miała za sobą już trzy porody! Ta statystyka wychyla się też w drugą stronę - aż 28 wrocławianek w ubiegłym roku swoje pierwsze dziecko urodziło mając powyżej 40 lat. Potem te dzieci wysyłane są do 15 miejskich żłobków, gdzie czeka 2045 miejsc. Przedszkoli jest 136 a miejsc w nich 17072. Co ciekawe, miejsc jest więcej niż chętnych - 16358 dzieci chodzi do przedszkoli. W 104 podstawówkach z elementarza korzysta 27 tysięcy maluchów, w 71 gimnazjach mamy 14 tysięcy przedstawicieli „gimbazy”, a młodzieży w liceach i technikach 20,5 tysiąca. Wszystkie te dane nikną przy liczbie studentów - tych w 24 szkołach wyższych mamy 135366!

Generalnie rocznie w ponad 600 tysięcznym Wrocławiu rodzi się rocznie 5950 dzieci. Niby nieźle, ale jeśli powiemy, że rocznie umiera 6320 osób to już różowo nie jest - wrocławian ubywa 0,6% rocznie.

Zanim jednak trafimy na łono Abrahama trochę między Sępolnem, Zalesiem a Krzykami krążymy - panowie dożywają 74,6 lat, a wrocławianki drażnią ZUS (średnim) średnim wiekiem dożycia 81,3 lat. Przy czym zapracowani bardzo nie jesteśmy, ledwo 55 na 100 osób pracuje, pozostałe 45 osób to dzieciaki i... tak, tak znów drażniący ZUS renciści i emeryci. Tak w ogóle to jesteśmy całkiem młodzi - przeciętny wrocławianin ma 33 lata. Choć i tak nie dla wszystkich „produkcyjnych” praca jest we Wrocławiu. Mamy 19 tysięcy osób bez pracy, a one lekko nie mają: na jedną ofertę pracy jest aż 17 chętnych. Bezrobotne bywają na ogół kobiety w wieku 25-34, panowie poszukiwania zajęcia rozpoczynają w większości po 55 roku życia. Co zrobić, by bezrobotnym nie być? Jak się okazuje najmniej ludzi bez pracy jest w grupie, która ukończyła tylko ogólniak, znacznie więcej bez pracy jest tych z najniższym wykształceniem (gimnazjalnym) i najwyższym (szkoły wyższe).

Właśnie z powodu studiów najwięcej ludzi do Wrocławia przyjeżdża - na przykład każdego roku sprowadza się do stolicy regionu ponad 3600 dziewczyn i 2800 chłopaków. Jak przyjadą to zostają, zaczynają kariery i gromadzą pieniądze. Jak zgromadzą to budują - ale pod Wrocławiem, najczęściej wyprowadzają się pod miasto mając średnio 32 lata (panie 30, panowie 35).

To sprawdźmy, jak i gdzie mieszkamy? Mamy we Wrocławiu 269 tysięcy mieszkań i wielkie one nie są - przeciętnie trzypokojowe (3,32 pokoju na mieszkanie), bo pokojów mamy we Wrocławiu w tych mieszkaniach i domach 893 tysiące. Wychodzi, że na jednego wrocławianina wypada 1,4 pokoju. Idąc dalej - przeciętne mieszkanie ma 60 m2, a na osobę wypada 25m2, na ogół w mieszkaniu żyją nieco ponad dwie osoby.

A co się buduje? - lokale nieco większe niż przeciętne istniejące, bo po 65m2, na ogół z otwartą kuchnią - mieszkania są dwupokojowe, w dodatku boomu mieszkaniowego nie ma - jest rocznie około 10 mieszkań więcej na 1000 mieszkańców.



By te domy utrzymać trzeba pracować - na 233606 etatów (umowy śmieciowe to nieprzeliczalna „para kaloszy”) najwięcej wypada na fabryki - przy taśmach pracuje 35550 wrocławian, w handlu kolejne 34842. Wielu zajmuje się uczeniem pozostałych - klątwa „obyś cudze dzieci uczył” spadła na 29 tys. wrocławian. Praca we Wrocławiu jest na ogół bezpieczna - w 2014 roku w wypadkach zginie lub ciężko się zrani około 15 osób.

Zamiast mówić o ciemnych stronach życia, skupmy się na tych jasnych. Wrocławianie przeciętnie zarabiają brutto 4025 złotych. W przemyśle przeciętna płaca to 4300 zł, więcej zarabia się w pracy typu „kup pan cegłę” - w bankach, ubezpieczeniach i nieruchomościach, średnio miesięcznie dorobić się można 5900 złotych. Jeśli wspomnieliśmy o tym, że 4 na 10 hektarów Wrocławia to pola uprawne, to zaglądnijmy do portfela „wrocławskim rolnikom”. Nie jest źle - 3900 złotych. Źle jest w gastronomii - kelner czy kucharz zarabia 2300 zł.

A czym jeździmy? Coraz częściej samochodem - mamy ich we Wrocławiu 541 na 1000 osób, co daje 425492 auta z DW na tablicy rejestracyjnej. Z roku na rok więcej, za to spada liczba taksówek - jest ich w mieście 2626. Wrocławskie auto ma na ogół 13 lat, choć po ulicach miasta jeździ też 39 tysięcy pojazdów starszych niż 30 lat. 930 samochodów rocznie w sposób nieuczciwy zmienia właściciela. Co dziesiąty policji udaje się odnaleźć. Tak w ogóle we Wrocławiu rocznie popełnia się 40,5 tysiąca różnych przestępstw, sprawcę równo co drugiego stróżom prawa udaje się ustalić.

Jak jest z naszym zdrowiem? Coraz chętniej oddajemy krew - rocznie 36,5 tysiąca osób oddało swoje 450ml. Jakby było trzeba - mamy w mieście ledwie 27 karetek, które uwijają się jak w ukropie, bo pomogły rocznie aż 75 tysięcy razy. To oznacza, że każda karetka wyjeżdża w ciągu doby przeciętnie 7 razy. Nic te wyjazdy nie pomogły 1947 osobom - mimo reanimacji trzeba było wezwać karawan. Na ogół jednak ze zderzenia ze służbą zdrowia wychodzimy o własnych nogach, a nie nogami do przodu. Przeciętnie na 10 tysięcy wrocławian w szpitalach czeka 86 łóżek, a w aptekach na 1 farmaceutę przypada 880 kichająco-smarkających wrocławian.



Wspominaliśmy, że we Wrocławiu aż 135 tysięcy ludzi studiuje, z roku na rok o 5 tysięcy mniej. Jeśli już na wyższą uczelnie trafią, najczęściej będzie to uczelnia techniczna (35 tys. studentów), na uniwersytetach mamy kolejnych 28 tysięcy żaków. Przyszłych medyków kształcimy 5,4 tysiąca, sportowców 3,9. Najmniej księży i teologów - w całym Wrocławiu ledwie 600.

Gdyby tak przyjechać do nas w odwiedziny? Zamieszkać można w jednym z 5 hoteli 5 gwiazdkowych, najwięcej mamy tych z 3 gwiazdkami - 24. Łącznie hoteli we Wrocławiu jest 46, gdzie czeka 10 tysięcy łóżek. To w nich zasypia rocznie 616 tysięcy turystów. Drugie tyle nocuje w hostelach i prywatnie u wrocławskich znajomych. Przeciętnie na 1 wrocławianina rok rocznie wypada więc 2 nocujących tu turystów! Co roku w odwiedziny do Breslau wpada 89 tysięcy Niemców, reszta raczej kojarzy nadodrzański gród z nazwą Wroclaw czy WrocLove - Brytyjczyków przybyło 18 tysięcy, Hiszpanów 15000, Włochów 14000, choć Czesi mają najbliżej to ledwo 9 tysięcy chciało sprawdzić, czy poza centrum handlowym na Bielanach jest u nas coś ciekawego.

REKLAMA