Fantastyczny Pan Lis (*****)

Ian Pelczar | Utworzono: 22.04.2010, 08:28 | Zmodyfikowano: 22.04.2010, 08:30
A|A|A

Źródło www.stopklatka.pl

Pierwsza animacja od Wesa Andersona to jego najlepsze dzieło i trzyma, jeśli nie przeskakuje, poziom najlepszych kukiełkowych animacji Tima Burtona. Tak jak w fabularnych filmach twórcy „Genialnego klanu” i „Pociągu do Darjeeling”, w centrum uwagi pozostaje niezwykła rodzina, łatwo powiedzieć dysfunkcjonalna, gdyby nie fakt, że jej nietypowość pozwala wszystkim jej członkom funkcjonować.

Każdy z osobna jest na swój sposób nieprzystosowany do społeczeństwa. Fani Andersona musieli przyjąć za oczywistą wiadomość o jego planach przeniesienia na ekran opowieści Roalda Dahla.

Klimat książek Dahla przypomina atmosferę filmów Andersona. Dzięki temu także, jego animowany debiut stylem i sposobem narracji tak bardzo przypomina fabularne dzieła.

Walka Fantastycznego Pana Lisa z sąsiadami farmerami bywa brawurowa niczym skoki bohaterów „Ocean’s Eleven”, poetyckie szaleństwo czyni z kryminalnej komedii, w której uciekające są lisy, a nie kurczaki, mądrą, współczesną baśń.

Poklatkowa animacja kukiełkowa pełna jest tak udanych zabiegów formalnych, że widz może śmiać się i klaskać na przemian, a połączenie z unoszącą z fotela muzyką Alexandra Desplat jest gładkie i kojące. Znakomicie dobrano także aktorów, którzy przemówili głosami bohaterów.

Pan Lis to narcyz, egocentryk, musi być w centrum uwagi, mieć swoje tajemnice przed Panią Lis, chociaż zawsze wraca do niej, do domu. Wymyka się, by kraść kurczaki, mimo wielu obietnic, że się ucywilizował. Wolność dzikiego lisa jest mu jednak do życia potrzebna. Gdyby Pan Lis nie przemawiałby przy tym głosem George’a Clooneya nie byłby już fantastyczny. Widz inaczej odebrałby jego porażki, ucieczki, powodzie i przymusowe przeprowadzki. Nie wystarczyłoby zamiłowanie do płomiennie wygłaszanych toastów i marzenia o pisaniu prasowych felietonów. Pani Lis mówi głosem Meryl Streep, aktorki, która z roku na rok zadziwia i trzyma niezwykle wysoki poziom. A najbardziej doskonała jest w odtwarzaniu ludzkich niedoskonałości. Jej lisica obwinia się za perypetie swojej rodziny, za nieumiejętność trzymania w ryzach męża. „Kocham Cię, ale nie powinnam za Ciebie wychodzić” – mówi Pani Lis. Młody Lis to syn, który gubi się w cieniu fantastycznego ojca.

Jason Schwartzman, który podłożył mu głos był dziwacznym, nieśmiałym królem w „Marii Antoninie” Sofii Coppoli. Młody Lis ma swoje odchyłki, przebiera się w pelerynę, nie dorasta do wysportowanego kuzyna, odreagowuje rodzinne traumy. Do jego doświadczeń będziemy wracać z kolejnymi pokoleniami. A pojawienie się w roli borsuka-prawnika Billa Murraya uczyni z „Pana Lisa” film kultowy. Wes Andersno i współscenarzysta Noel Baumbach wiedzieli, że prawdziwe arcydzieło, tak jak ubiór dżentelmena, wymaga odrobiny nonszalancji. Oscar dla znakomitego „Odlotu” może nie wydawać się za kilka lat już tak oczywisty. To „Fantastyczny Pan Lis” zajmie na półkach z filmami miejsce obok ulubionych książek z dzieciństwa. Jego urok jest ponadczasowy.

Nie trzeba mówić głosem George’a Clooneya, by poczuć jego melancholijną tęsknotę za wolnością.

REKLAMA