Prawie 13 milionów dla Tomasza Komendy

jk, GN, Beata Makowska | Utworzono: 08.02.2021, 13:26 | Zmodyfikowano: 08.02.2021, 13:26
A|A|A

fot. Beata Makowska (Radio RAM)

Poznaliśmy decyzję sadu w sprawie odszkodowania dla Tomasza Komendy. Za 18 lat niesłusznie spędzonych w więzieniu mężczyzna domagał się blisko 19 milionów złotych - miliona za każdy stracony rok i dodatkowo zadośćuczynienia za czas, w którym nie mógł pracować i zarabiać.

Sąd uznał, że Tomasz Komenda otrzyma 12 milionów zadośćuczynienia i ponad 800 tysięcy złotych odszkodowania. 

Krzywda która została wyrządzona jest ogromna. Ten wyrok powinien być także ostrzeżeniem dla wymiaru sprawiedliwości. W skutek błędów tego wymiaru człowiek został pozbawiony najważniejszego okresu w życiu mężczyzny, uzasadniał decyzję sędzia Dariusz Kita.

- To był czas który mój klient bezpowrotnie stracił - podsumował Zbigniew Ćwiąkalski pełnomocnik Komendy.

Tomasz Komenda nie chce już więcej wracać do tych wydarzeń.

Na razie Komenda nie wie jeszcze czy będzie składał apelację. Wie natomiast gdzie skieruje swoje kroki prosto z sądu.

Zbigniew Ćwiąkalski dodaje, że ta sprawa zostanie z nim na zawsze. - Okrucieństwo i odczłowieczanie które spotkało mojego klienta za murami więzienia przechodzi wszelkie pojęcie - powiedział.

Wyrok nie jest prawomocny.  

Mężczyzna został skazany za tak zwaną „zbrodnię miłoszycką". W sylwestrową noc nieopodal dyskoteki została brutalnie zgwałcona 15-latka. Oprawcy skatowali ją i ranną pozostawili na śniegu. Dziewczyna wykrwawiła się i zamarzła. Komenda został zatrzymany po obciążających zeznaniach Doroty P. Sąsiadka babci chłopaka rozpoznała go na portretach pamięciowych prezentowany w telewizji. Zeznała, że pożyczyła mu nawet pieniądze na autobus do Miłoszyc. Potem okazało się, że kobieta miała zatarg z rodziną Komendów i w ten sposób chciała się zemścić. Dorota P. zmarła w 2018 roku w nie do końca jasnej sytuacji.

W 2003 roku Tomasz Komenda usłyszał karę 15 lat więzienia. Rok później sąd apelacyjny podwyższył wyrok do 25 lat. 12 osób, z którymi miał spędzać feralnego sylwestra 1996/97 dawało mu alibi. Jednak zdaniem śledczych na miejscu zbrodni zabezpieczono wystarczające dowody, aby go skazać. Miał być to włos z kodem DNA i odcisk zębów na ciele ofiary. Sam Komenda na jednym z pierwszych przesłuchań został pobity i pod przymusem przyznał, że feralnej nocy był w Miłoszycach na dyskotece, poznał tam dziewczynę o imieniu Kasia, z którą miał odbyć stosunek płciowy. W kolejnych przesłuchaniach odwoływał te słowa. Mówił: „Przyznałem się, ale tylko z tego powodu, że ci którzy mnie zatrzymywali powiedzieli, że mają na mnie (...) dowody. I zaczęli mnie bić, żebym się do tego przyznał. (...) Tak mnie bili, że nawet bym się przyznał do strzelania do papieża".

Tomasz Komenda z rodziną tuż po ogłoszeniu wyroku uniewinniającego 

Do sprawy zbrodni w Miłoszycach policja i prokuratura krajowa wróciła w 2016 roku. W czerwcu 2017 ujawniono, że związek ze śmiercią nastolatki może mieć Ireneusz M., który kilka razy był już skazywany za gwałty. Stał się głównym oskarżonym w sprawie, gdyż okazało się, że w czasie przesłuchania wskazywał na elementy, które w ocenie prokuratury mógł znać jedynie sprawca: czarne rajstopy i białe skarpetki z charakterystycznym wzorem.

Jednocześnie po ponownej weryfikacji akt sprawy prokuratorzy ustalili, że dowody jednoznacznie wykluczają Tomasza Komendę z kręgu podejrzanych. Nigdy nie był w Miłoszycach i nigdy nie widział ofiary. Komenda w więzieniu spędził 6540 dni. Znęcano się nad nim psychicznie i fizycznie. Trzy razy próbował popełnić samobójstwo.

Prokuratura w Łodzi prowadzi śledztwo, które ma wyjaśnić, jak doszło do tego, że 23-letni wrocławianin, który nigdy nie był na miejscu zbrodni, został za nią skazany.

Jeśli Tomasz Komenda otrzyma 19 mln zł, to będzie to najwyższe zadośćuczynienie w historii polskiego wymiaru sprawiedliwości. - Sędzia prowadzący sprawę ściągnął 42 wyroki, gdzie zasądzano odszkodowanie i zadośćuczynienia za niesłuszne tymczasowe aresztowania, względnie pozbawienia wolności. Mamy się z tym zapoznać, żebyśmy się orientowali, jak sądy orzekały w innych sprawach. Niewykluczone, że to zapowiedź, że mój klient nie otrzyma takiej kwoty, o jaką się ubiega. (...) zawsze jest jeszcze apelacja – mówi pełnomocnik mężczyzny Zbigniew Ćwiąkalski.

We wrześniu 2020 roku wrocławski sąd okręgowy za gwałt i zabójstwo w Miłoszycach skazał na kary po 25 lat więzienia Ireneusza M. i Norberta Basiurę. Obaj nie przyznają się do winy. Prokuratura cały czas szuka jeszcze co najmniej jednego sprawcy tej makabrycznej zbrodni.

REKLAMA

To może Cię zainteresować