Jehro wystąpi w Polsce w lutym, a w najbliższą niedzielę będzie gościem Radia RAM!

Radio RAM | Utworzono: 16.01.2008, 16:52 | Zmodyfikowano: 06.03.2008, 22:52
A|A|A

Ostatnio wieczorową porą możecie częściej natknąć się na muzykę Jehro przy okazji słuchania dźwięków „w dobrym tonie”. I mimo, że pod takim właśnie szyldem ten zdolny Francuz wydał swój album, jego kariera zaczęła się dużo wcześniej. Ten krążek zawiera jednak tak ciekawe kompozycje i nagrania, że wreszcie można uznać go za dzieło, które ma szansę przynieść temu zdolnemu artyście zasłużone pochwały.

Tak się już poniekąd stało i choć w Europie Jehro dopiero zdobywa publiczność, w swojej ojczyźnie jest niezwykle ceniony i lubiany. A wszystko zaczęło się od słuchania muzyki. Ojciec pisał piosenki, a jego wzorem był Georges Brassens i inni francuscy bardowie. W wieku lat dwudziestu Jerome Cotta (bo tak naprawdę nazywa się Jehro) postanowił wyjechać do Londynu, by tam odkrywać nowe muzyczne obszary. To właśnie tam uległ fascynacji dźwiękami z Jamajki i Hiszpanii. A przede wszystkim urzekła go postać Boba Marleya.

Kiedy wrócił do ojczyzny, zamieszkał w Paryżu. Zakochał się w tym mieście i w atmosferze, która sprzyja artystom. Chłonął dźwięki wydobywające się z różnych zakątków i dzielnic. Wkrótce stworzył pierwszy album: “L’arbre et le Fruit” (Chrysalis/EMI), który sygnował swoim prawdziwym nazwiskiem - Jérôme Cotta. Płyta odniosła we Francji olbrzymi sukces. W tym też czasie jego fani oraz inni muzycy zaczęli określać go mianem Jehro.

Po sukcesie nasz bohater przez wiele lat tworzył muzykę z przyjaciółmi pod szyldem „Marathonians-Superfruit”. Pod koniec lat 90. poznał bowiem Richarda Miniera i Christiana Bruna - i to z nimi nagrał album “The Tropical Sound Adventure”. Jednak słuchacze docenili przede wszystkim wybijający się głos Jehro. I to on stanowi o wartości tego wydawnictwa.

Szczęście uśmiechnęło się do Jehro, również wtedy, gdy poznał innego twórcę piosenek: Jake'a Baileya. To głównie z nim stworzył udany zestaw nagrań zamieszczony na albumie „Jehro”. Zwracają uwagę okraszone świetnymi wideoklipami „I Want Love”, gdzie jest mowa o absurdach wojny oraz „Everything” z tekstem „…the price you have to pay, if you want everything…” ostrzegającym przed chciwością i konsumpcyjnym stylem życia.

Trzecim wideo promującym całość jest przebojowe „Sweet” opowiadające z rozbrajającą szczerością o miłosnych uniesieniach i słodkich zalotach.

Świetnie brzmi „Continuando” przypominające odrobinę styl Manu Chao, a napisane wespół z przyjaciółką Johanną White. „Stand On” dodaje otuchy, gdy wali się nam świat (artysta opisuje tęsknotę kobiety za swym ukochanym - „…smile on, dance on… desire - defy it tonight…”. Tak… to jedyna metoda, by wiele nie myśleć i się nie zadręczyć).

Szczerość i miłość objawia się także w tekście „Mama” - kapitalnej kompozycji z wyraźnymi odniesieniami do reggae. Jehro opisuje matkę, która potrafi nauczyć swego syna jak przyjmować porażki, podnosić się i próbować nadal. Do skutku. Tylko tak można wznosić się wyżej i wyżej. I mówi mu: „Stormy weather never lasts”. Po burzy wychodzi słońce. I to należy zapamiętać.

Wzrusza „Salima” w języku hiszpańskim i niezwykle prawdziwe „All I Want”. A przecież mamy jeszcze dodatki w postaci trzech nagrań: „Master Blaster”, „One Step” i „The Passers-by”. A jeśli ktoś chce sprawdzić, jak Jehro radzi sobie na koncercie, może posłuchać „I Want Love” w wersji live.

To muzyka do przytulania, intymna, pełna uroku i ciepła. Nie sposób pisać o niej źle. Ale taki jest Jehro. Chcecie poznać go bliżej? Będzie okazja zobaczyć artystę w Warszawie, gdzie wystąpi na jednej scenie z Angie Stone. To już w lutym. A że jest sympatycznym rozmówcą - będziecie mogli przekonać się włączając Radio RAM w najbliższą niedzielę, 20 stycznia, po godzinie 18.00. Jehro będzie naszym gościem! ZAPRASZAM!

Jehro - „Jehro”
Warner Music Poland 2006

REKLAMA

To może Cię zainteresować