Czy w tym roku pojedziemy na festiwale?

Łukasz Lorenc | Utworzono: 28.04.2020, 22:46 | Zmodyfikowano: 28.04.2020, 22:46
A|A|A

fot. materiały prasowe orange warsaw

Czas izolacji spowodowany pandemią to sytuacja trudna i skomplikowana, na którą nie ma uniwersalnej recepty. Kultura i rozrywka na całym świecie zastygła, zamknęły się kluby, artyści zostali zmuszeni odwołać koncerty,  promotorzy i agencje artystyczne stracili swoje dochody. Tracimy na tym wszyscy, także jako odbiorcy, ponieważ zbliżający się sezon letnich wydarzeń pod chmurką stoi pod znakiem zapytania. 


Z tego powodu festiwal Up To Date zorganizował wirtualną przestrzeń do dyskusji – przystosowując się do nowych zasad poruszania się w przestrzeni publicznej – zaprosił organizatorów i przedstawicieli klubów do internetowej debaty o przyszłości polskiej kultury muzycznej, a jej celem było wypowiedzenie wszelkich niepokojów oraz próba zajrzenia za horyzont. W rozmowie moderowanej przez dziennikarza Radia Białystok – Andrzeja Bajguza wzięli udział Piotr Orlicz (Audioriver Festival, Płock), Adam Godziek (Tauron Nowa Muzyka Katowice), Gosia Płysa (Unsound Kraków),  Jędrzej Dondziło (Up To Date Festival i klub FOMO, Białystok), Jędrzej Kowalczyk (klub Jasna 1, Warszawa), Mariusz Zych (klub Projekt LAB, Poznań) oraz Łukasz Zieliński (Sfinks700, Sopot).



Kilka dni temu odwołano tegoroczną edycję festiwalu Audioriver, Tauron Nowa Muzyka Katowice podał nową, jesienną datę, a organizatorzy Up To Date Festivalu w opublikowanym na początku kwietnia br. oświadczeniu, dają jasny sygnał, że festiwal się odbędzie, co najwyżej w zmienionej i dostosowanej do wrześniowych okoliczności formule. Twórcy krakowskiego Unsoundu wraz z pierwszymi informacjami o jesiennej edycji festiwalu przyznali, że w tym roku nie spotkamy ani w FORUM Przestrzenie, ani w innych lokalizacjach podczas tygodniowego święta muzyki, a edycja odbędzie się wyłącznie on-line. Widzimy więc dużą rozpiętość w strategii najbliższych działań, ale i więdnącą nadzieję na to, że w 2020 spotkamy się w ulubionych miasteczkach festiwalowych. To przestrzenie budujące tkankę społeczną, formującą całe generacje ludzi kultury – niestety w  planach odmrażania gospodarki i przywracania społeczeństwa do aktywności wspomniana branża znajduje się na szarym końcu.


Dla wielu organizatorów stan powszechnej izolacji to chwila na głębsze zastanowienie się nad projektami i poszukiwanie nowych rozwiązań. Wszyscy debatujący zgodzili się co do zmieniającej się rzeczywistości – jeśli tanie linie lotnicze przestaną funkcjonować na aktualnych zasadach, a podróżowanie nie będzie w pełni możliwe – gwiazdy z zagranicy znikną z programów festiwali, a w ich miejscu pojawi się szersza reprezentacja sceny lokalnej. To bolesna wizja dla odbiorców, ponieważ silnie ogranicza dostęp do nowych doświadczeń kulturalnych w swoim miejscu zamieszkania, z drugiej strony może pomóc wesprzeć rodzimych twórców. W tym czasie kluby muzyczne mogą liczyć na siłę relacji ze swoją społecznością – sprzedają ubrania i gadżety, organizują transmisje live z DJami, a nawet jak poznański Projekt LAB drukują przyłbice dla lokalnych placówek medycznych. Kluby uruchomiły także akcje crowdfoundingowe np. na portalu zrzutka.pl lub biorą udział w akcjach partnerskich takich jak #BiletWsparcia bileterii internetowej Going, w której możemy zakupić „cegiełkę” dla ulubionych miejsc lub inicjatyw kulturalnych. Na liście potrzebujących wsparcia jest także wrocławska klubogaleria Surowiec / Tunel.  


Kultura wymaga oddania, poświęcenia, a nawet zatracania się aby była autentyczna, dlatego dla dobra całego środowiska powinniśmy działać razem. Wspólnota interesów i przyszłość kultury muzycznej powinna stać się priorytetowa. Aby zadbać o jej trwałość, należałoby wskazać lidera oddolnego ruchu środowisk artystycznych i kulturalnych, który miałby reprezentować interesy środowiska podczas rządowych negocjacji. Życie koncertowe zamarło  na wszystkich kontynentach, a w Europie zawiązała się nawet międzynarodowa koalicja festiwali – wśród nich m.in. duńskie Roskilde czy hiszpańska Primavera, a z Polski Open'er, Kraków Live, Orange Warsaw Festival i OFF – którzy pod hasłem „Festivals Stand United Across Europe" ogłosili, że nie zamierzają się poddawać. Jednak wiemy już, że Orange Warsaw pojawi się dopiero za rok, natomiast Open’er wstrzymał oddech w swoich mediach społecznościowych. Może więc zarząd agencji Alter Art lub organizatorzy festiwalu OFF jako najwięksi gracze na rynku powinni stać się przodownikami w walce o całą gałąź gospodarki? – „Utrzymanie letnich festiwali może być kluczowe dla tej branży. Jesteśmy to winni całej społeczności, muzyce, sztuce i kulturze, dlatego wspólnie przyjmujemy na siebie tę odpowiedzialność" – czytamy w przygotowanym przez organizatorów liście otwartym.

Środowisko oparte na dostarczaniu emocji i przeżyć płynących z udziału w wydarzeniach muzycznych dziś potrzebuje przede wszystkim zjednoczenia i zmiany w podejściu do realizowanej na co dzień misji. Organizatorzy i właściciele klubów powinni rozmawiać i ostatecznie mówić jednym głosem. Jako odbiorcy nie zapominajmy także o artystach, okażmy swoją solidarność kupując ich dzieła, a więc muzykę, bez której nie wyobrażamy sobie życia.

REKLAMA

To może Cię zainteresować