Polityk skazany. Jego kot wyjadał rybki sąsiadowi

Piotr Kaszuwara, Przemek Gałecki | Utworzono: 22.06.2017, 10:18
A|A|A

Gabriel González from España / wikipedia / CC 2.0

Wrocławski sąd zdecydował, który z kotów jest winny zjedzenia rybek ze stawu sąsiadów. Pozew trafił do sądu z powództwa wrocławskiej straży miejskiej. Jak tłumaczył rzecznik Waldemar Forysiak, sprawa była uciążliwa, a nie pomogły mediacje, ani inne próby porozumienia miedzy zwaśnionymi stronami:

- To problem sąsiedzki dotyczący kota, który przeskakuje ogrodzenie, a następnie zanieczyszcza teren, a także - i to jest bardziej dramatyczne - wyjada ryby z małego stawu - opisuje Forysiak.

Obwiniony w sprawie,  Patryk Hałaczkiewicz twierdził, że żadnych mediacji nie było. Dodawał też, że nie ma dowodów przeciwko jego zwierzęciu, a straż miejska, która pozwała go do sądu, robi to tylko dlatego, że złożył zażalenie na dwie strażniczki.

- Podałem pełne dane, a nagle przychodzi wiosek o wezwanie, bo jestem obwiniony o nieokazanie legitymacji. Dowiaduję się od pani strażnik, że nie ważne co powiem, bo i tak sprawę skierują do sądu. No więc odmawiam składania zeznań. Przed straż miejską w sprawie kota wezwana jest moja teściowa, później moja żona i na końcu - ja - opisuje Hałaczkiewicz.

Dziś sąd we Wrocławiu stanął po stronie właścicieli rybek. Opiekun kotów z wrocławskiego Ołtaszyna został uznany winnym "nie zapewnienia pełnego nadzoru nad zwierzęciem" i skazany na naganę. Lulu albo Miłka. Jeden z dwóch mruczków Patryka Hałaczkiewicza miał "nękać" sąsiadów.

Sędzia Aurelia Krajczy-Kozłowski przez kilkanaście minut uzasadniała na czym polegała wina mężczyzny i jego żony.

- Mieli obowiązek utrzymać koty, w taki sposób aby nie wydostał się poza teren nieruchomości zamieszkiwanej przez nich. Tymczasem w okresie objętych zarzutem, zwierzę robiło to wielokrotnie, ponieważ oskarżony nie podjął żadnych działań zmierzających do jego powstrzymania.

Co na to skazany?

- Myślałem, że sąd przerwie tę spiralę absurdu, ale niestety nie. Teraz wszyscy właściciele kotów we Wrocławiu będą drżeć, bo straż miejska, może bez problemu postawić ich przed sądem.

REKLAMA

To może Cię zainteresować