"Juliusz Cezar" Szekspira w Teatrze Polskim

Radio RAM | Utworzono: 18.12.2007, 11:52 | Zmodyfikowano: 18.12.2007, 16:35
A|A|A

W oryginalnym tekście Szekspira łatwo doszukać się troski o współczesną mu Anglię i schedę po starzejącej się Elżbiecie. Coraz bardziej egoistyczna królowa nie doczekała się potomka i nie zdobyła na publiczne ogłoszenie kandydata do sukcesji. Konflikt wartości: ambicji władzy z demokratycznym patriotyzmem jest u Szekspira punktem wyjścia do debaty o politycznej walce w sytuacji braku lidera.

Tym tropem poszedł inscenizator wrocławskiej wersji Remigiusz Brzyk. Ustawił krzesła dla publiczności na połowie sceny, tyle samo miejsca przeznaczył dla aktorów, przepastną widownię Teatru Polskiego zostawiając pustą. Plątać się będą po niej bohaterowie przedstawienia, by wygłaszać słowa, słowa, słowa w tym przypadku ważne, nie tylko brzmiące współcześnie (przekład Stanisława Barańczaka), lecz i rzeczywiście znaczące.

(Posłuchaj recenzji):

Po obydwu stronach sceny umieszczono ekrany, na których obserwujemy także wydarzenia dziejące się poza zasięgiem wzroku. Oglądamy telewizję. Zdjęcia kręcone kamerą ukrytą i oficjalną przypominają relacje sejmowe i konferencje prasowe polskich partii. Z szekspirowskiego konfliktu protagonistów, Brutusa i Cezara, reprezentujących republikę i monarchię, wiele u Brzyka nie przetrwało. We wrocławskiej inscenizacji od pierwszych chwil liczy się polityka. Dlatego tak dużo tu dyskusji, tak mało scenicznych obrazów. Reżyser doszedł najwyraźniej do wniosku, że skoro oglądalność stacji informacyjnych rośnie, podobny zabieg w teatrze widownia przyjmie z naturalnością telewidza. Przyjmuje różnie, przyzwyczajona do dynamiczniejszej akcji. Ale pomysł Remigiusza Brzyka ma sens.

To, czym ta wersja szekspirowskiej tragedii zdobywa uwagę widza polega na konstrukcyjnej idei odwrócenia ról. Aktorzy na widowni, publiczność na scenie. Zwykle bywa odmiennie, więc świadomość kruchości aktualnej pozycji zostaje dobitnie uwydatniona. Część scenicznej podłogi zajmują paczki z gazetami, zbite w trudny do chodzenia grunt. Wiadomo, iż na czołówkach tych gazet potrafią zachodzić błyskawiczne zmiany. Czym innym ekscytujemy się dzień po dniu, jeszcze łatwiej zmieniamy kanał w telewizorze. Kto jednak chce w teatrze myśleć, nie pomyśli o nudzie. Zwłaszcza że zespół wykonawców, z elektryzującym Wojciechem Ziemiańskim - Brutusem, jest w świetnej formie.

W 1937 roku, prawie 350 lat po elżbietańskiej premierze, "Juliusza Cezara" wystawił Orson Welles w Nowym Jorku. Przerobił Cezara na Musolliniego, przebrał aktorów w nazistowskie mundury, nawiązując do przedwojennej sytuacji w Europie. Tamto przedstawienie otworzyło tekst Barda na interpretacyjne możliwości. W dzisiejszym Wrocławiu dramat Szekspira potrafi zatem zaistnieć w kolejnym kontekście - odwoływania Krzysztofa Mieszkowskiego z funkcji dyrektora Teatru Polskiego. Protesty wystosowało środowisko, najciekawsze wydaje się zdanie studentów. W pozostawieniu Mieszkowskiego młodzi ludzie widzą własną szansę na uczestniczenie i tworzenie kultury ambitnej. Wierzę, że urzędnikom zależy na tym samym. Ambicja władzy i głos ludu rozmijają się w kwestii obsady. No i chyba priorytetów. Studenci wołają: "sztuka!", urzędnicy: "pieniądze!". Ja bym dodał: stabilność w instytucji od kilku lat targanej eksperymentami. Czy następca Cezara zagwarantuje republikę idealną? Inscenizacja Brzyka pomaga w przypomnieniu racjonalnej odpowiedzi.

Proszę tylko wśród doraźnych sugestii nie zgubić uniwersalnego przesłania szekspirowskiego dzieła, nie zapomnieć też o drobiazgach, które z człowieka czynią człowieka, partnera, męża, niekoniecznie stanu. We mnie z pierwszego wrocławskiego "Juliusza Cezara" przetrwa nie dyskusja o demokracji, lecz przejmujący monolog Porcji, żony Brutusa (Monika Bolly), upominającej się o kawałek miejsca w świecie czasami przesadnych emocji wokół nieobliczalnego.

William Shakespeare JULIUSZ CEZAR, przekład Stanisława Barańczaka. Reżyseria: Remigiusz Brzyk. Premiera w Teatrze Polskim we Wrocławiu: 16.12.2007

REKLAMA
Dźwięki
Recenzja spektaklu "Juliusz Cezar" wystawionego w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Materiał Polskiego Radia Wrocław.
To może Cię zainteresować