Regionalne produkty, których jeszcze nie znacie

Michał Wyszowski, Marek Waligóra | Utworzono: 08.04.2015, 18:17
A|A|A

Na Dolnym Śląsku zarejestrowanych jest ponad czterdzieści produktów tradycyjnych i regionalnych. Większość z nich mieszkańcom jest zupełnie nieznana. Mimo tego wciąż są producenci, którzy właśnie w tej niszy szukają swojej szansy. A pomysły mają naprawdę różne.

Posłuchajcie:

Wódka z domieszką węgla i pomarańczowy likier poświęcony księżnej Daisy. Jeden z wałbrzyskich przedsiębiorców postanowił promować miasto w bardzo nietypowy sposób. Dariusz Gustab mówi, że zamiast czekać, aż pojawią się produkty regionalne, postanowił stworzyć je sam. W ten sposób na półkach jego sklepu pojawiła się między innymi górnicza „Sztygarówka”.

Przedsiębiorca zastrzegł prawa handlowe, nie ma jednak zamiaru ubiegać się o wpis na ministerialną listę produktów regionalnych i tradycyjnych.

Hodowcy z terenu Kotliny Kłodzkiej chcą z kolei wypromować nowy produkt regionalny, czyli wołowinę sudecką. Liczą na to, że stanie się ona przysmakiem na stołach całej Polski. Pierwszy krok to powołanie klastra, w którego prace zaangażowały się także samorządy. Kierujący grupą Zbigniew Szczygieł podkreśla, że przed nimi bardzo długa droga.

Na Dolnym Śląsku oficjalnie zarejestrowanych produktów regionalnych i tradycyjnych jest już ponad 40. Można je znaleźć TUTAJ.

Wielokrotnie używa się zamiennie nazw produkty lokalne, regionalne, tradycyjne. Jednak formalnie, według nomenklatury obowiązującej w Unii Europejskiej, powinno być inaczej, bo to umożliwia zorientowanie się, czy coś, co chcemy kupić na przykład w Hiszpanii, Irlandii czy Słowenii, jest produktem regionalnym z zastrzeżoną nazwą, a nie zwykłą podróbką. Rządzą tym przyjęte przez wszystkie kraje unijne przepisy.

Sonda
Ta sonda już się zakończyła.

Czy produkty regionalne z Dolnego Śląska mogą stać się tak słynne jak francuskie sery czy włoskie makarony?

Tak
4
Nie
0
Wszystkich głosów: 4

Inicjatorami prawa ochraniającego regionalne specjały byli Francuzi. Początkowo dotyczyło to ochrony win. Oznaczenia regionalności ma z jednej strony poświadczać autentyczność danego produktu, a z drugiej być rękojmią jakości. Na starym kontynencie najważniejsze są produkty wpisane przez Komisję Europejską do "Rejestru Chronionych Nazw Pochodzenia" albo "Chronionych Oznaczeń Geograficznych" lub do "Rejestru Gwarantowanych Tradycyjnych Specjalności".

Na tej liście na razie jest jeden produkt z naszych okolic. Jest to miód wrzosowy z Borów Dolnośląskich. Może dumnie nosić unijny znak „Chronionego Oznaczenia Geograficznego"

Zawartość pyłku wrzosowego w tym miodzie nie może być mniejsza niż 50 proc. Ma bursztynowo-herbacianą barwę. Swą niepowtarzalną jakość zawdzięcza obszarowi geograficznemu, skąd pozyskiwany jest nektar. Na terenie Borów Dolnośląskich, gdzie były rozległe poligony wojskowe, zachowały się od ponad wieku w prawie nietkniętym stanie zwarte kompleksy czystych ekologicznie wrzosowisk. Nektar wrzosowy nadaje miodowi specyficzny skład, ostry i lekko gorzkawy smak oraz charakterystyczny zapach. W Borach Dolnośląskich zwarte wrzosowiska mają ponad 10 tys. ha. Lasy te charakteryzuje najwyższa średnia temperatura w roku i dobre nasłonecznienie

W Polsce jest 37 takich zarejestrowanych przez Unię wyrobów - to m.in. bryndza podhalańska, oscypek, rogal świętomarciński, olej rydzowy, kiełbasa lisiecka, jałowcowa i myśliwska czy wielkopolski ser smażony.

Innego typu wyrobami są produkty tradycyjne już bez unijnych certyfikatów. Są wytwarzane tradycyjnymi metodami i z tradycyjnie używanych surowców. Określenie „tradycyjny” jest używane w europejskich i krajowych aktach prawnych i ich szczegółowe definicje nieznacznie różnią się od siebie. Produkt tradycyjny może, ale nie musi, być powiązany z regionem. Co ważne, to tradycyjna metoda może zostać zmodernizowana bez pogorszenia jakości produktu.

REKLAMA

To może Cię zainteresować