Niechciani lokatorzy jak bumerang

Elżbieta Osowicz | Utworzono: 25.03.2014, 11:02 | Zmodyfikowano: 25.03.2014, 10:04
A|A|A

Od kilku miesięcy nie mogą sobie poradzić z bezdomnymi, którzy zrobili sobie noclegownię z ich klatki schodowej. Jedna osoba zamieszkała na półpiętrze NA STAŁE, odwiedzają ją inni.

Policja odmawia interwencji, bo nie doszło do przestępstwa. Straż miejska wyprowadza niechcianego lokatora z budynku, ale ten wraca jak tylko mundurowi znikną za rogiem.

Jak robi się cieplej znika, potem znowu wraca. Ostatnio zostawił stertę swoich rzeczy przy wejściu do wózkowni i węzła ciepłowniczego.

Lokatorzy nie mogą dostać się do pomieszczenia, do tego mają uprzątnąć stertę śmieci na własny koszt, bo inaczej grozi im mandat. Podobnych sytuacji w mieście jest więcej.



Służby mundurowe twierdzą, że są bezradne. Sławomir Chełchowski z wrocławskiej straży miejskiej podkreśla, że nie wolno im tak po prostu, na siłę wyprowadzić człowieka z budynku:



Chechłowski dodaje, że najskuteczniejszym sposobem jest nie wpuszczanie bezdomnych do budynków. Pilnowanie, by domofon zawsze był sprawny i by klucze od klatki schodowej nie dostały się w niepowołane ręce.

Jeden z wieżowców na Popowicach nazywany jest królestwem bezdomnych. Niemile widziani goście w niewyjaśniony sposób poznali kod do bram kilku budynków i wchodzili "jak do siebie".

W roku 2013 podjęto 1989 interwencji wobec osób bezdomnych, z czego:

- 1483 - odmowa udzielenia sobie jakiejkolwiek pomocy;
-  343 - przewieziono do Izby Wytrzeźwień (WROPON);
- 79 - przewieziono do schronisk, noclegowni;
- 75 - przekazano Pogotowiu Ratunkowemu;
- 9 - przekazano Policji.

REKLAMA

To może Cię zainteresować