Nie zdasz, bo WORD musi zarobić?

Radosław Spiak | Utworzono: 13.11.2013, 10:23 | Zmodyfikowano: 13.11.2013, 09:26
A|A|A

fot. archiwum radioram.pl

W Wałbrzychu i Kłodzku wskaźnik ten jest jeszcze niższy - wynosi zaledwie 26 procent. To jeden z najgorszych wyników w całym kraju.

Zdający zwracają uwagę, że egzamin teoretyczny obowiązujący od stycznia w nowej formule jest nie do przejścia. Rekordziści zdają go nawet po pięć, sześć razy.

Każde takie podejście to dodatkowe zyski dla wojewódzkich ośrodków ruchu drogowego. Dla porównania, zdawalność starego egzaminu teoretycznego we Wrocławiu wyniosła w ubiegłym roku 77 procent.

- Zdawałem prawo jazdy dosyć dawno, w latach 90-tych. Podstawa to dobra nauka. Mam wrażenie, że teraz w Polsce łatwiej skończyć studia niż zdać egzamin na prawo jazdy - komentuje Słuchacz.

Nasz rozmówca pyta także o to, czemu mają służyć pytania o chociażby rozmiar tablicy rejestracyjnej pojazdu.

- Najważniejsza powinna być jazda - podkreśla Słuchacz.

W lipcu informowaliśmy (Posłuchaj) o nowych egzaminach na prawo jazdy. W trakcie tworzenia naszego materiału okazało się, że z egzaminem na prawo jazdy kłopoty mają nawet... egzaminatorzy.

Jeden znał zaledwie dwie odpowiedzi na pięć zadanych pytań. A pytaliśmy m.in. o rozmiar tablic rejestracyjnych, jazdę po wyrwaniu zęba czy wyciek płynu hamulcowego z cylinderka.

Zdaniem naszych Słuchaczy podstawą jest także finansowanie WORD-ów.

- Jeśli ośrodki zarabiają na egzaminach to jest to chory system. I stąd pewnie taka zdawalność - twierdzi nasz Słuchacz. - Podobnie jest z policją. Zamiast pouczeń, wlepiają mandaty. Wszędzie łatanie dziur.

Znane są także historie, gdy zdesperowani kursanci próbują zdać egzamin na prawo jazdy za granicą. Całkowicie legalnie można przystąpić do egzaminu w Czechach.

- Udokumentowany pobyt w tym przypadku musi wynosić 185 dni, ale i to nie stoi kursantom na przeszkodzie. Jeden z internautów gotowy był nawet dorzucać się przez pół roku do czynszu Czechom, którzy zdecydowaliby się go zameldować w jednym z czeskich miast, co tylko potwierdza, jak bardzo zdesperowani są polscy kursanci - pisze Justyna Sobolak z portalu onet.pl.

Polacy po upragnione prawo jazdy wybierają się także za ocean, na Wyspy Brytyjskie i za wschodnią granicę. Z danych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych wynika, że w 2010 roku wymieniono 141 praw jazdy uzyskanych na Ukrainie na polskie. W 2011 roku liczba ta wynosiła 292, a w 2012 – 288. Od początku 2013 roku wymieniono już 198 takich dokumentów.

Ponadto Ukraina w ostatnich trzech latach znajdowała się w pierwszej trójce krajów (obok Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii) z których najczęściej prawa jazdy wymieniane były na polskie. Nie wiadomo ile z nich zostało uzyskanych nielegalną drogą.

REKLAMA