Złote Globy 2010 pełne niespodzianek. "Avatar" filmem roku

Jan Pelczar | Utworzono: 18.01.2010, 08:24 | Zmodyfikowano: 18.01.2010, 12:54
A|A|A

Kadr ze zwiastunu filmu "Avatar"

Nagroda dla „Avatara” jest zaskoczeniem, bo wszelkie wyróżnienia zbierał do tej pory wojenny „The Hurt Locker”. Teraz jego twórcy muszą przełknąć gorycz porażki, podobnie jak bohaterowie filmu, którzy toczą beznadziejną walkę, rozbrajając bomby – pułapki w Iraku. Rozbrojenie „Avatara”, który stał się największym oscarowym faworytem, może być równie trudne.

Wszystko wskazuje na to, że James Cameron będzie w marcu, na najważniejszej filmowej gali roku krzyczał „jestem królem wszechświata”. Po odebraniu Złotego Globu za najlepszy film mówił, że nim wyruszymy na odległe planety musimy zadbać o własną. Jego Złoty Glob, za reżyserię, też był niespodzianką. Na scenie Cameron przyznał, że jest zdziwiony, bo spodziewał się, że nagrodę otrzyma Kathryn Bigelow. Autorka „The Hurt Locker” otrzymała nagrody od większości stowarzyszeń krytyków. Zasłużyła i na tę nagrodę, ale oczywiście jestem wdzięczny za wyróżnienie, które mnie spotkało – powiedział Cameron.

Pikanterii dodaje fakt, że Kathryn Bigelow to jego była żona. Szczególnie, że przemowę reżyser Avatara zakończył podziękowaniami pod adresem obecnej partnerki, którą nazwał kobietą życia.

Dziękował za możliwość spełniania marzeń. Największą niespodzianką wieczoru był triumf komedii „Kac Vegas”. W Hollywood kochają musicale, ale tym razem postawiono na nieskrępowaną komedię. Czy zwycięstwo „Kac Vegas” otworzy przed frywolną komedią, o pełnej uciech nocy, drogę do oscarowej dziesiątki nominowanych w kategorii najlepszy film ?

Niewykluczone, ale pewniejsze wydaje się ograniczenie szans musicalu „Nine - Dziewięć”.

Ponieważ w tym roku brak wielkiego faworyta wśród dramatów – zbierający większość nagród „The Hurt Locker” jest filmem kameralnym i przetrzymanym w Stanach na półkach – „Nine – Dziewięć” miało zatem szanse by przy ewentualnej nominacji pokonać, jak kiedyś „Chicago” tego samego reżysera, wszystkie dramaty, które odbierałyby sobie nawzajem głosy.

Porażka na Złotych Globach może być bolesna zarówno dla oscarowych szans filmu jak i wielu jego gwiazd. To co najmniej dziewięć kolejnych powodów na to, by faworytem numer jeden pozostał „Avatar”. Złoty Glob powędrował też do Big Lebowskiego, bo z tej roli najbardziej pamiętam Jeffa Bridgesa. Filmu „Crazy Heart” jeszcze nie widziałem. Nagrodzona rola to kreacja muzyka country, którego nie oszczędzało życie i kolejne małżeństwa.

Bridges dziękował ze sceny zmarłej w zeszłym roku mamie, dzięki której został aktorem. Rola Bridgesa jest bardzo ceniona, Hollywood nagrodziło go owacją na stojąco. Jak na film o piosenkarzu przystało „Crazy Heart” otrzymało również statuetkę Złotego Globu dla najlepszej piosenki. Jej autorzy to Ryan Bingham i T-Bone Burnett. Każdy werdykt w kategorii najlepsza aktorka mógł być zaskoczeniem. Niespodzianką jest bowiem zarówno pominięcie jak i nagrodzenie głównej aktorki coraz głośniejszego dramatu społecznego „Precious”, czy młodej Carey Mulligan za „An Education”, który w Polsce będzie wyświetlany pod tytułem „Była sobie dziewczyna”.

Ja jednak cieszę się, że Złoty Glob odebrała Sandra Bullock, za wzruszającą, w najlepszym amerykańskim stylu, historię z „The Blind Side”. Bullock gra tu, niczym kiedyś Julia Roberts w „Erin Brockovich”, zdeterminowaną mamę. Tyle, że jej matka jest bogatą republikanką, która adoptuje dużego czarnoskórego chłopaka. Film jest ekranizacją prawdziwej historii jednego z czołowych futbolistów amerykańskich. A Sandrze Bullock jako jedna z pierwszych mogła gratulować Alicja Bachleda-Curuś. Razem z Colinem Farrellem siedziała przy jednym stoliku.

To był szczęśliwy stolik – zasiadł przy nim również Robert Downey Jr. Jemu Złoty Glob przyniosło najnowsze wcielenie Sherlocka Holmesa.

- Beze mnie ten film nie miał najmniejszych szans – żartował ze sceny Downey, ale w tych żartach jest ziarno prawdy. Jak również w podziękowaniach Downeya dla tych, którzy pomagali mu już po raz dwunasty wskrzesić karierę. -Nie muszę nikomu dziękować. Przykro mi, że wszyscy mogą się teraz poczuć niesłusznie urażeni: - "to była współpraca, to nasze wspólne dzieło". Z pewnością nie podziękuję Warner Brothers. Alan Horn i Robinov - ci faceci mnie po prostu potrzebowali. Oni wszyscy mnie potrzebowali. Gdyby nie ja, "Avatar" zmiótłby nas z powierzchni ziemi. A tak mieliśmy choć cień szansy na konkurowanie z nim. Co teraz zrobię? Podziękuję Joelowi Silverowi. To on pomagał mi wrócić do kariery jakieś 12 razy w ciągu tych ostatnich 25 lat - mówił Downey Jr. - Jest taki cytat z "Sherlocka Holmesa" Conana Doyle'a - swoją drogą to prawdziwy geniusz - a brzmi on tak: "Sztuka zlana krwią może przybierać najdziwniejsze formy". Dlatego chciałbym podziękować, albo nie podziękować, Hollywodzkiemu Stowarzyszeniu Prasy Zagranicznej. Oni są taką dziwną gromadką, a ja teraz do niej należę.

Zaskoczenia mogły być wpisane w scenariusz ceremonii. W końcu, po raz pierwszy od 15 lat, Złote Globy miały gospodarza. Został nim brytyjski komik Ricky Gervais. Zaczęło się zatem od żartów o serialu The Office oraz różnicy między oryginałem a amerykańską wersją. Steve Carrell od razu przybrał kamienną twarz, ale i pogroził Gervaisowi palcem.

Brytyjczyk postanowił jednak rozluźnić Amerykanów najbardziej jak potrafił. Po krótkiej reklamie The Office, zakończonej prezentowaniem do kamery pakietu dvd z brytyjską wersją serialu, powiedział:- Rozglądam się po sali i widzę jak świetną pracę wykonali, w ciągu minionego roku, chirurdzy plastyczni.

Po tym jak sala zadławiła się i zaśmiała Gervais zaskoczył po raz kolejny opowiadając o swojej operacji – redukcji członka. Wyobrażacie sobie prawdziwego chirurga, który robi to co Hugh Laurie w House ? Albo prawdziwego antyterrorystę, który zastąpi Kiefera Sutherlanda w 24 ?

Pierwszy Glob przyniósł pierwsze łzy – Monique, najlepsza aktorka drugoplanowa, za Precious dziękowała Bogu za niezwykłe przeżycia, które sprowadziły ją na czerwony dywan.

W przypadku najlepszej aktorki za musical lub komedię pytanie brzmiało jedynie: którą rolę Meryl Streep nagrodzoną dziennikarze zagraniczni akredytowani w Hollywood. Wybrali jej wersję Julii Child w „Julie i Julii”. To były 24 i 25 nominacja do Globów dla Streep. Przyniosła jej siódmą statuetkę.

Meryl Streep przyznała, że wzorowała się, w pracy nad rolą, nie tylko na prawdziwej Julii Child, ale i na własnej matce.

Pewniakiem w kategorii aktor drugoplanowy był Christoph Waltz za „Bękarty wojny”. By Hansowi Landzie zgotować jakąkolwiek niespodziankę, statuetkę powierzono Halle Berry, której suknia miała imponujący dekolt.

Ze sceny fenomenalny aktor powiedział rzecz nie do uwierzenia: na początku pracy nad „Bękartami” miało mu brakować pewności siebie. „Doświadczyłem grawitacji Quentina Tarantino. Wszedł w mój mały skromny światek i wciągnął mnie w swoją orbitę (…) nie przypuszczałbym nawet, że mój glob będzie należał do tej konstelacji, a wy uczyniliście go złotym”- dziękował Waltz Stowarzyszeniu Prasy Zagranicznej Hollywood.

Animacja jest nie tylko dla dzieci, ale także dla dorosłych, którzy zażywają narkotyki.

Spójrzmy na nominacje dla filmów, stworzonych przez dorosłych na narkotykach – tak zapowiedział wręczanie swojego Globu Paul McCartney. I słusznie – zwycięzcą był „Odlot”. Pierwsza w historii animacja pokazana na otwarcie festiwalu w Cannes zdobyła też spodziewaną statuetkę za najlepszą muzykę.

Kompozytor Michael Giacchino skomponował naprawdę urokliwą ścieżkę dźwiękową i jest jednym z największych oscarowych pewniaków.

To zła wiadomość dla Abla Korzeniowskiego – Polak, nominowany do Globów za muzykę do „A Single Man” może znów liczyć jedynie na nominację, w przypadku Oscarów to już i tak będzie ogromne wydarzenie.

Zadziwia mnie uwielbienie Amerykanów do filmu „W chmurach”. Oprócz uroczego George’a Clooneya i kilku udanych żartów z korporacyjnego gadżeciarstwa, jest tam cała masa patosu i niestrawnej naiwności. A mimo to, zamiast Quentina Tarantino, to scenarzyści „W chmurach” zdobyli Złoty Glob.

Jason Reitman, który film również reżyserował wyraził ze sceny swoje uznanie dla Tarantino za „Bękarty wojny”. Michael Haneke odebrał Złoty Glob za „Białą wstążkę” z rąk Sophie Loren. Nie wiem jak mogę, przy moim skromnym angielskim, wyrazić jak wielkie to wyróżnienie robi na mnie wrażenie - powiedział reżyser niezwykle wymagającego kina, którego potędze poddali się także dziennikarze z całego świata, akredytowani w Hollywood.

Robert De Niro i Leonardo Di Caprio wręczyli nagrodę za całokształt twórczości, imienia Cecila B. DeMille’a, Martinowi Scorsese. De Niro opowiadał, że Scorsese uprawia seks z kinem i, że Cecil B. DeMille byłby dumny gdyby mógł otrzymać nagrodę imienia Martina Scorsese. Jak mawia Scorsese: Filmy to nasze wspomnienia, musimy utrzymywać je przy życiu.

Złote Globy to również nagrody dla seriali i filmów telewizyjnych. W tym roku nie nominowano do Globu za najlepszy serial dramatyczny żadnej nowej serii.

Faworytem był Dexter, którego najnowsza seria zaskoczyła najwytrwalszych widzów serialowych. I były nagrody dla tego serialu, ale nie w najważniejszej kategorii.

W kategorii seriali dramatycznych kolejny rok królują lata sześćdziesiąte i egzystencjalny kac u progu ery wielkiego konsumpcjonizmu. Trzecia seria „Mad Men” przyniosła serii o agencji reklamowej trzeci z rzędu Złoty Glob. Dwie poprzednie zdobywały też Emmy.

Michael C. Hall za rolę Dextera otrzymał pierwszą statuetkę Złotego Globu po 4 nominacjach. Wreszcie wygrał z Housem, Mad Manem, Mentalistą i bohaterem „Trzech na jednego”.

Za drugoplanową rolę w „Dexterze” Glob odebrał John Lithgow, który ostatnią statuetkę za serial odbierał po głównej roli w „3 planecie od słońca”.

Jedyny nowy serial dramatyczny, który zyskał jakąkolwiek nominację to „The Good Wife” – produkowany przez Ridleya i Tony’ego Scottów - z olśniewającą kreacją Julianny Margulies.

Już dawno żaden serial nie zaczynał się od tak mocnego entree. Znany jako Mr.Big z „Seksu w wielkim mieście”, Chris Noth, pojawia się w pierwszej scenie jako prokurator, który musiał przyznać się do pozamałżeńskiego seksu, głównie z prostytutkami. Chce odeprzeć inne zarzuty, ale trafia do więzienia. Jego żona zostaje przy nim, występuje na konferencji prasowej, tak jak kiedyś Hillary Clinton u boku Billa. A potem idzie do pracy, utrzymać rodzinę. Po latach spędzonych w domu wraca do świata kancelarii prawniczych i sal sądowych. I za tę rolę Margulies otrzymała swój pierwszy Złoty Glob.

Ze sceny dziękowała tym, którzy uwierzyli w „dramat wyświetlany o dziesiątej”. W pokonanym polu pozostały ubiegłoroczna zwyciężczyni Glenn Close za „Damages”, January Jones z „Mad Men”, Anna Paquin za „Czystą krew” i Kyra Sedgwick z niepokazywanego w Polsce „Closer”.

Z kolei za najlepszy serial komediowy nominowano dwie nowe serie – „Glee” i „Modern Family”, a w kategoriach aktorskich znalazły się cztery kolejne: „Hung”, „United States of Tara”, „Nurse Jackie” i „Cougar Town”. Najlepszym serialem komediowym wybrano „Glee”. To muzyczny serial nie w stylu „High School Musical”, bliżej mu do „Jeziora Dawsona”, które skierowano na ekscentryczne tory „Brzyduli” czy szkolnego „Scrubsa”. Wyśmiewana w szkole młodzież zbiera się na próbach chóru, ratowanego w czasach kryzysu przez zakochanego w muzyce nauczyciela. Każda postać jest tu przerysowana, ale muzyczne występy wykonano profesjonalnie – już w pierwszym odcinku wykonanie hitu „Rehab” Amy Winehouse zwala z nóg.

W epoce „Idoli” i „Mam talentów” „Glee” nie mogło przepaść.

Niespodzianką nie był też wybór najlepszej aktorki komediowej. Toni Collette w United States of Tara gra jedną tytułową postać, ale tworzy wiele kreacji. Tara, mama dwójki dzieci i żona oddanego męża, cierpi na rozdwojenie jaźni, skrzętnie skrywane przed światem przez zawstydzoną rodzinę. Collette rozsadza ekran, u boku Johna Corbetta, pamiętnego Chrisa o Poranku z „Przystanku Alaska”. Wcielenia Tary obejmują niezgłębioną Alicję, zdzirowatą T, która nawet bardzo niegrzecznych licealistów szokuje ubiorem i zachowaniem oraz Bucka – zachowującego się jak redneck piwosza, palacza amatora kręgli i broni palnej. Collette nie dała szans głównej bohaterce musicalowego „Glee”, słusznie nagradzanej w ostatnich latach Tinie Fey z „Rockefeller Plaza 30” ( Emmy w 2007, 2008 i 2009, Globy w 2008 i 2009 ) oraz dwóm aktorkom, które do tej pory kojarzone były z jednym serialem.

Edie Falco po roli Carmeli w „Rodzinie Soprano” powróciła jako „Nurse Jackie”, a Courteney Cox, znana na całym świecie jako Monica z „Przyjaciół” teraz jest pożeraczką mężczyzn w „Cougar Town”.

Obronił się za to Alec Baldwin, jako telewizyjny szef w „Rockefeller Plaza 30”. Jego konkurentami byli nie tylko Steven Carell z amerykańskiej wersji „Biura” i David Duchovny za coraz bardziej hedonistyczne „Californication”, ale i dwaj nowicjusze.

Thomas Jane, który zagrał zdesperowanego nauczyciela i trenera szkolnej drużyny w „Hung” – serialu komediowym czasów kryzysu, pokazującym jak cięcia w budżetach wielu firm wpływają na życie współczesnego Detroit. Oszczędności w szkolnych finansach są też punktem wyjścia musicalowego „Glee”. Tu nauczyciela hiszpańskiego, który zajął się chórem zagrał nominowany Matthew Morrison.

Najlepszym filmem telewizyjnym został „Grey Gardens”- opowieść o ekscentrycznej ciotce i kuzynce słynnej Jackie Onassis, żony prezydenta Johna Kennedy’ego. Obie nazywały się Edith i obie, wychowywane na nowojorskie debiutantki z Piątej Alei, postanowiły wycofać się z życia socjety i osiadły na Long Island, a tam powoli traciły kontakt nie tylko z wielkim światem, ale i z rzeczywistością. W rolach głównych Drew Barrymore i Jessica Lange. Barrymore otrzymała za swoją rolę statuetką dla najlepszej aktorki telewizyjnej. To jej pierwszy Glob po trzech nominacjach.

Także pierwszy Złoty Glob w karierze otrzymał Kevin Bacon – za główną rolę w telewizyjnej „Podróży powrotnej”. Jeszcze w styczniu ten przejmujący dramat o żołnierzach walczących w Iraku będzie można obejrzeć w HBO. Bacon gra amerykańskiego oficera, który eskortuje zwłoki zabitego żołnierza.

Najbardziej fantazyjną, pełną falban suknię, miała na sobie Chloe Sevigny. Aktorka odebrała nagrodę za drugoplanowy występ telewizyjny, za rolę Mormonki w serialu „Trzy na jednego”.

Tagi:
REKLAMA