Wegetarianka popiera zabójcę homarów (Komentarz)

Radio RAM | Utworzono: 04.04.2009, 10:06 | Zmodyfikowano: 04.04.2009, 11:49
A|A|A

(Fot. Flickr / tuppus)

Komentarz Katarzyny Kamińskiej do szokującego spektaklu Rodrigo Garcii cytuję w całości:

"Jestem wegetarianką od dziesięciu lat. Głównie dlatego, że wiem, jaka krzywda spotyka zwierzęta w rzeźni: są traktowane w nieludzki sposób i zabijane metodami pozbawiającymi je godności. Spektakl Garcii na początku mnie przeraził, jednak z każdą chwilą mocniej czułam, że jego opowieść ma sens. Że nie pastwi się nad homarem, a jedynie pokazuje to, co jest codziennością na zapleczach restauracji. Ten rytuał śmierci może być nieznośny, kiedy zdamy sobie sprawę, że pośrednio bierzemy w nim udział. Łatwo jest krzyknąć do aktora, trudniej odmówić sobie przyjemności jedzenia. Garcia prowokacyjnie ujawnia, jak pełne hipokryzji jest nasze mieszczańskie dobre serce. "Wiesz, bo ja generalnie jem mięso. Tylko staram się nie myśleć, skąd ono pochodzi" - powiedziała jedna z kobiet wychodzących z sali. Reżyser osiągnął sukces".

Posłużmy się tą logiką. Chcemy zaprotestować przeciwko karze śmierci, albo wojnie. Więc zamiast rozdawać ulotki, robimy spektakl, który ma "przerazić". Na scenie rozstrzeliwujemy żywego człowieka. Albo zabijamy go na krześle elektrycznym.

Jest szok? Jest. Jest przekaz? Jest. Czyli wszystko w porządku. Wszak chodzi o to, by poruszyć "pełne hipokryzji mieszczańskie serce".

Ja jednak nie kupuję tej logiki. I nie wierzę ani na jotę tłumaczeniom Rodrigo Garcii i jego zwolenników.

Przecież jemu w ogóle nie chodzi o żadne homary. Gdyby zależało mu na losie tych skorupiaków, to zainicjowałby międzynarodową kampanię przeciwko okrutnemu traktowaniu zwierząt przerabianych na restauracyjne frutti di mare. I na pewno nie zabijałby ich na scenie. By the way, ile homarów zginęło w ramach działalności "artystycznej" Rodrigo Garcii? Czy ktoś to policzył? Przecież on pokazuje ten "spektakl" od bodaj kilku lat na całym świecie! Czy to nadal "teatr", czy już zwykła rzeźnia?

Uważam, że w "sztuce" Garcii nie ma żadnego przekazu. To czysta forma. Atakowanie szokiem. Jedyny sukces Garcii polega na tym, że w tej jego upiornej błyskotce doszukujemy się głębszych treści. I mówimy o nim.

O to zapewne tak naprawdę chodzi.


(Zdjęcie przy tekście pochodzi z Flickra. Jego autorem jest tuppus. Objęte jest licencją Creative Commons Attribution 2.0 Generic).

REKLAMA

To może Cię zainteresować