Cztery noce z Anną

Jan Pelczar | Utworzono: 12.09.2008, 06:40 | Zmodyfikowano: 12.09.2008, 07:03
A|A|A

http://gutekfilm.pl

„Cztery noce z Anną" to polskie „Porozmawiaj z nią". Nie przez związki z filmem Almodovara, a ze względu na prosty fakt: u nas uczucie desperata budowane jest bez użycia jednego słowa. Polak nie szepcze do ucha ukochanej. Nawet gdy bawi się z nią w dobrego ducha i śpiącą królewnę. Praktyczny jest. Paznokcie pomaluje.

Jerzy Skolimowski wrócił do reżyserii po 17 latach i zawstydził wszystkich. Jest młodszy duchem niż większość młodych polskich twórców. I nie tworzy w całkowitym oderwaniu. Jego film nie bez racji porównywano z „Dekalogiem", zaburzona chronologia i wyłaniające się z zaciemnienia akty przypominają „Plac Zbawiciela".

Oszczędności w niebanalnym spojrzeniu na polską prowincję można też szukać w „Balladzie o Piotrowskim". Mimo wszystko Skolimowski jest o klasę lepszy. Tylko on nie boi się skupić na nieistotnym, często przypadkowym detalu, poddać improwizacji. Może ta odwaga wywodzi się z fascynacji malarstwem? A może to po prostu sztuka obserwacji i opowiadania.

Łatwo zauważyć, że skrajne, rozpaczliwe zachowania, bezpowrotne, całkowite oddanie się uczuciu, fascynacji, własnej idei, rodzi sytuacje komiczne, niefortunne, absurdalne. Sztuką jest to przekazać w inteligentny, dowcipny, subtelny sposób. Skolimowski to umie. Arturowi Sterance, który gra Leona pozwolił się uśmiechnąć raz - w scenie z miodem. A właśnie użycie miodu przez głównego bohatera jest dla widza podpowiedzią.

Posłuchaj, co mówi Artur Steranko (Nagranie z festiwalu Era Nowe Horyzonty)

Leon nie jest wiejskim głupkiem, postacią ograniczoną. On ma swój plan i potrafi go zrealizować. Ostrożnie i zawzięcie. To chorobliwa nieśmiałość nakaże mu uchodzić za dziwaka. I brak mechanizmu obronnego, pokazany w scenie ze szpitala. Dla otoczenia Leon może jednak łatwo być potworem - to reżyser pokazał już na początku, w scenie z piecem, w którym pali się szpitalne odpadki.

Jeśli na skojarzeniach związanych z filmem waży nieuchronnie data premiery, to po „Czterech nocach z Anną" dzisiejsi widzowie będą się zastanawiać czy miejscowa społeczność typowałaby Leona do jakiejś lżejszej formy chemicznej kastracji. Anna nie ma dwunastu lat, ale przecież mogłaby mieć.

Posłuchaj, co mówi Kinga Preis (Nagranie z festiwalu Era Nowe Horyzonty)

Oglądając film na festiwalu byłem jeszcze wolny od tych skojarzeń, ubierałem bohatera w inne wizje rzeczywistości. Bardziej działała na wyobraźnie bezradność i pozorne dobre samopoczucie Anny. A także martwa krowa płynąca rzeką, obraz prowincji czytany przez obraz relacji.

Brytyjski „Guardian" opublikował niedawno artykuł o aseksualnym małżeństwie. Po co parze dziewic sakrament i związek? Bo ich miłość opiera się na wielu aspektach, poza tym, który wydaje się ogółowi najbardziej oczywisty. Być może Leon, bohater „Czterech nocy z Anną" mógłby się odnaleźć właśnie w takim związku.

Być może Anna, już po przejściach, także chciałaby aseksualnego partnera. A może akt gwałtu stał się tu jedynie brutalną ingerencją, bez której też nie byłoby zrozumienia dla inności, nieśmiałości, obezwładniającej fascynacji. Zastanawiamy się nad przewrotną historią miłosną głównie dzięki sile kreacji Artura Steranki i dojrzałej, wyciszonej obecności Kingi Preis.

Steranko daje Leonowi przymioty kinowego mordercy, zachowuje się też jak Buster Keaton, gdy zmuszony jest brać udział w slapstickowych odsłonach swojego planu - w kilku szczegółach nieprzemyślanego.

Te ujęcia widza w pierwszej chwili bawią. Oto bohater wywraca się w błoto lub leży ukryty pod łóżkiem i dostrzega pająka. To jednak dzięki tym sekwencjom najbardziej przejmująco doznajemy poczucia samotności głównego bohatera.

Z własnymi uczuciami na zawsze będzie już sam na sam. Osobiste marzenie pozostanie najwyżej czyimś wstydem. Jego aspiracja jej traumą.

REKLAMA
Dźwięki