W rytmie bossa novy

Radio RAM | Utworzono: 02.09.2008, 16:46 | Zmodyfikowano: 09.09.2008, 11:38
A|A|A

Till Brönner nie bez kozery przypomina muzykę, którą poznał jeszcze za czasów swego dzieciństwa, kiedy zasłuchwał się w Jobimie i interpretacjach jego pieśni. W tym roku bossa nova obchodzi także swoją pięćdziesiątą rocznicę na całym świecie. Pretekst zatem nie byle jaki, by zaprosić do współpracy kwintet muzyków brazylijskich i uznanych wokalistów jazzowego świata, którzy mogą w te rytmiczne, pulsujące życiem utwory tchnąć nową energię.

Efekt końcowy przerósł moje najśmielsze oczekiwania. Album „Rio” rekomendowany jest jako najbardziej osobiste dzieło Till’a Brönnera, ale by zrozumieć fenomen brzmienia jego trąbki, trzeba przypomnieć , że to już jedenasty w karierze krążek. I że na swój sukces pracował długo. Jest absolwentem Cologne Music Academy. Był znakomitym solistą w zespołach m.in. Dave’a Brubecka, Jamesa Moody’ego. Do udziału w swoich albumach zapraszali go także : Tonny Bennett, Ray Brown, Natalie Cole, czy Chaka Khan. Dzięki swej muzyce i urzekającemu brzmieniu trąbki zyskał sławę w Europie i Ameryce , a jego albumy rozchodzą się w milionowych nakładach. Co ciekawe, nie jest też tak przesadnie słodki i komercyjny, jak ostatnimi czasy inny znany trębacz , Chris Botti.

Pracę nad nowym albumem powierzył producentowi, któremu zaufał już podczas nagrywania projektu „Oceana”. Mowa o Larrym Kleinie, dawnym mężu Joni Mitchell, wziętym producencie i artyście, który otrzymał także niedawno nagrodę Grammy za album Herbiego Hancocka „River: The  Joni Letters”. Prywatnie Klein jest mężem Luciany Souzy, która także śpiewa na albumie „Rio”.

Nasza podróż do Brazylii z Tillem Brönnerem rozpoczyna się od zjawiskowego duetu Annie Lennox i legendy brazylijskiej, Miltona Nascimento , którzy wyśpiewali temat „Misterios”. Rytm bossa novy kołysze i zniewala, zwłaszcza gdy na delikatnym męskim wokalu pojawiają się chórki Lennox. Artyści wymieniają się używając angielskiego i portugalskiego języka. Słowa do tej pieśni napisała Joyce Silveira Palhano de Jesus, a przetłumaczył na angielski Larry Klein.

W kolejnym utworze daje o sobie znać Vanessa da Mata, uzdolniona wokalistka, która w przejmujący sposób zinterpretowała „O Que sera?” Francisco Buarque. Brönner wtóruje jej na trąbce, a na fortepianie cudownie gra Fabio Torres. Kolejnym zaskoczeniem była dla mnie jedna z najlepszych , jakie dane mi było słyszeć dotychczas, wersja tematu „So danco samba” Antonio Carlosa Jobima. Till nie tylko fenomenalnie gra tu na trąbce, ale okazuje się być także wyśmienitym wokalistą, który radzi sobie z portugalskim, jak mało kto. Ile w tej pieśni jest uczucia  i zaangażowania, odkryje ten, kto skusi się i włączy w domowym zaciszu album „Rio”. Nie przekonuje mnie natomiast kolejny klasyk, czyli jobimowskie „Once I loved”. Głos Aimee Mann jest w moim odczuciu mdły i nie oddaje głębi tekstu, jaki kryje się w całej opowieści.

W „Evening” po raz pierwszy w roli wokalistki słyszymy obecną żonę Larry’ego Kleina, Lucianę Souzę. Śpiewa u boku Miltona Nascimento tę wolną bossa novę, a melodię okraszają pulsująca gitara Nelsona Farii i organy Larry’ego Goldingsa. Till zaprosił także do udziału w sesji legendarnego klawiszowca i przyjaciela Jobima, Sergio Mendesa, święcącego ostatnio triumfy także za srawą swoich albumów (m.in. recenzowany na naszej stronie znakomity „Encanto”). Ale pojawia się on w roli wokalisty, a nie instrumentalisty. Zaskakujące, ale efektowne wykonanie „Ela é carioca” jest dobrym urozmaiceniem dla całości i prezentuje ciekawe oblicze Brazylii.

Obok Mendesa na „Rio” frapuje obecność jeszcze jednego znakomitego brazyliskiego autora, mianowicie João Donato. To on stworzył genialne „Cafe com pao” ( Cofee with bread) znów świetnie wyśpiewane i zagrane przez Tilla Brönnera. „Ligia” przynosi z kolei mniej znanego Jobima w formie instrumentalnej, gdzie i gitara Marco Pereiry i perkusja Marcosa Suzano brzmią równie intrygująco, co trąbka pojawiająca się w głównym planie tej pięknej melodii.

Kurt Elling ozdabia niemal każdy album swoją obecnością. Ale na „Rio” jego „Sim ou não” to prawdziwa perełka. Dawno nie słyszałem tak zachwycajacego męskiego wokalu. Ile tam wrażliwego podejscia do materii muzycznej, ile dopieszczania każdego dźwięku. Cudo!

Album kończą dwa , długie, rytmiczne utwory. Pierwszy autorstwa Caetano Veloso  i João Donato, gdzie wokaliza tematu „A rã” (The Frog) w unisono prowadzona jest z trąbką Brönnera. Larry Klein i Luciana Souza jako małżeńska śpiewająca para wypadają tu bez zarzutu. W podobnym stylu i rytmie utrzymana jest zamykająca „Rio” kompozycja Toninho Horty „Aquelas coisas todas”.

Till Brönner nie musi już niczego udowadniać. Ma na swoim koncie prestiżowe nagrody i cieszy się uznaniem artystycznego świata. Udział wielu znakomitości na „Rio” tylko to potwierdza. Ten album pomógł mi na nowo zakochać się w Brazylii i w bossa novie. Nie słyszałem tak oryginalnych i porywających wersji od czasu krążka „Eliane Elias sings Jobim”. Idealny pomysł na prezent dla przyjaciół i doskonały balsam na jesienną chandrę. Zdecydowanie polecam! Premiera w październiku.


Till Brönner „Rio”
Universal Music/ Verve 2008

 

REKLAMA