Muzyczne patenty Jasona Mraza

Radio RAM | Utworzono: 02.07.2008, 15:51 | Zmodyfikowano: 02.07.2008, 15:55
A|A|A

Od dziecka lubił prowokować i buntować się przeciw ogólnie przyjetym normom. Dlatego też był w szkole cheerleaderem. By szokować i poznawać fajne dziewczyny. Urodził się na przedmieściach miasta Richmond. Studiował w Nowym Jorku, by przenieść się potem do San Diego. Swoją karierę rozpoczął w 2002 roku. Dziś Ma 31 lat , a na koncie nominację do prestiżowej Grammy Awards w kategorii Najlepszy Album "Mr. A-Z" sprzed trzech lat , doskonale przyjęty przez krytyków. Współprcował z nim także znakomity producent Steve Lillywhite. Pokochała go Ameryka.

Po trzech latach wraca z nowym albumem, którego słucha się z prawdziwą przyjemnością. W głosie Jasona Mraza słychać radość tworzenia i muzykalność. Ma też talent aranżacyjny. Całość rozpoczyna od słów „Wake up everyone”. Lekko funkujący „Make it mine” mieni się brzmieniem instrumentów dętych zgrabnie wplecionych w utwór. Następnie częstuje słuchaczy balladą w stylu reggae. To singlowe „I’m Yours”, które już cieszy się w Stanach popularnością i jest świetnie przyjmowane na żywo. Zwłaszcza ten fragment przykuwa uwagę:

"Well you done done me and you bet I felt it
I tried to be chill but you're so hot that I melted
I fell right through the cracks
and now I'm trying to get back
Before the cool done run out"

Po tym sympatycznym utworze przychodzi czas na duet z Colbie Caillet. Ich głosy doskonale uzupełniają się w „Lucky”. Tekst skłania do przemyśleń („I'm lucky, I’m in love with my best friend”) . Słuchacze Radia RAM mogli już także oswoić się z cudnym „Butterfly” z chwytliwym refrenem „..You’ve got it all..” , miłosnym , szczerym przekazem i fantastycznym tekstem. Nie zabrakło instrumentów dętych.

„Live high” przynosi klimat letniej plaży i umiarkowane tempo z gitarą akustyczną w tle. Zwraca uwagę „Love for a child” z tekstem „…I haven’t had enough, It’s probably because when you’re young, it’s okay to be easily ignored, I like to believe it was all about love for a child…” Relaksuje i odpręża “Details in the fabric”. W tle odgłosy w stylu Pink Floyd, słychać też smyczki i łagodny głos Jasona, który prosi „…calm down, deep breaths…”

Bogactwo aranżacji urzeka w „Coyotes”, gdzie pod koniec kompozycji nagle wkrada się dziecięcy chór, by jeszcze dobitniej wyśpiewać „we should be togeteher”. Gdy wsłuchacie się dokładnie, rozpoznacie tam również głos operowy, świetnie zlewający się z rytmem i melodią. „Only Human” z powodzeniem mógłby śpiewać Jay Kay ze swoim Jamiroquai. To taka swingująco-funkujaca ballada z elemenatmi soul.

Intrygująco wypada również kompozycja „If It kills me” rozpoczynająca się od kobiecego głosu dochodzącego z słuchawki telefonu. Album kończy zaś spokojna ballada „Beautiful Mess”.

Nagrywanie „We dance, we sing, we steal things” zajęło Jasonowi Mrazowi sześć miesięcy. Zapewne na trasę nie raz zaprosi jeszcze swego ulubionego wykonawcę z Los Angeles , Bushwallę , bo jak sam o nim mówi w jednym z wywiadów: „He's just a freak. I like freaks, I like different people. I like unpredictable acts, and Bushwalla is very unpredictable” . Nieprzewidywalny bywa też sam Jason. I być może w tym tkwi sukces jego muzycznych patentów.

Jason Mraz – “We Sing, We Dance, We Steal Things”

Warner Music Poland , 2008

REKLAMA