Kathy Reichs "Deja Dead"

Radio RAM | Utworzono: 09.02.2008, 12:10 | Zmodyfikowano: 09.02.2008, 12:13
A|A|A

Kathy Reichs jest antropologiem sądowym, co wcale nie znaczy, że spędza czas w bibliotekach i na uniwersytecie. Taka praca przestała jej wystarczać, skoro, mimo doktoratu i profesury, zdecydowała się pisać kryminały. „Deja Dead” to pierwsza z serii pięciu już książek z Temperance Brennan w roli głównej. To kobieta w wieku pobalzakowskim, pani doktor od bardzo brudnej roboty: „Wierzchem dłoni w lateksowej rękawiczce odgarnęłam niesforne kosmyki włosów i wstałam, podziwiając całościowy obraz sytuacji. Spod leśnego poszycia wyłaniał się częściowo rozłożony szkielet ludzki. Żebra, kręgosłup i miednica zachowały spójność, a to dzięki zaschniętej tkance mięśniowej i więzadłom”.

(Posłuchaj recenzji):

Ta pierwsza część przygód pani Brennan została uhonorowana nagrodą im. Arthura Ellisa, przyznawaną od 25 lat najlepszym w Kanadzie pisarzom sensacyjnych powieści i opowiadań. Ellis to pseudonim Brytyjczyka, który przyjechał do Kanady, by zostać oficjalnym narodowym katem, w niemetaforycznym znaczeniu tego słowa. Zaliczył 300 powieszeń. Potocznie mówi się na tę nagrodę „Kanadyjski Edgar”, bo Edgarami wyróżnia się amerykańskich twórców gatunku. Wiąże to zatem współczesną prozę kryminalną z ojcem światowego thrillera, Edgarem Allanem Poe. Kathy Reichs nie odgrywa Poego w spódnicy, jej styl jest dużo bardziej dosłowny, jej bohaterka ma inne zalety od detektywa Dupina. Przede wszystkim dzieli ich płeć, czego autorka „Deja Dead” nie stara się w żaden sposób ukrywać, przeciwnie, z kobiecości czyni ważną zaletę swojej książki. Proszę sobie wyobrazić Bridget Jones w wersji cynicznej, twardej, wysportowanej, odważnej, nieobrzydliwej, z poczuciem humoru i honoru.

Trupów znajdziemy kilka. O tym, kto zabił, dowiemy się w miarę późno, domyślając się od pewnego momentu. W polskiej wersji powieść liczy prawie 650 stron i zawiera niewiele dygresji na tematy niezwiązane z fabułą. Reichs jest konkretna, potrafi być brutalna, lubi podkreślać bystrość bohaterki, zwłaszcza w kontekście operacyjnych niedoskonałości policjantów i butnej arogancji śledczego Claudela. Ale to Tempe Brennan dostrzega logikę w okrutnym morderstwie kobiety, której poćwiartowane zwłoki zawinięto w worki na śmieci. Ona ma rację i to ją akurat z Dupinem łączy:

„- Chciałabym pojechać z wami.
Cała czwórka spojrzała na mnie, a na ich twarzach malowało się zaskoczenie. Najwidoczniej zapomnieli o mojej obecności.
- C’est impossible – odparł Claudel. Na jego twarzy pojawił się wyraz złości, mięśnie szczęk drżały. Specjalnie mówił po francusku, aby pokazać, że nie pasuję do jego kompanii. Nadeszła chwila konfrontacji”.

Niemało u Reichs konwencji, schematu znanego skądinąd, lecz całość czyta się naprawdę nieźle. Miłośnicy Patricii Cornwell poznają literacką siostrę Kay Scarpetty, w niczym nie ujmując ani Reichs, ani dr Brennan. W literaturze kryminalnej jest miejsce na tysiąc podobnych czarnych charakterów i sto typowych stróżów prawa lub kogoś w tym rodzaju. Pani Brennan to postać godna uwagi, uczestnicząca w pomysłowo skrojonej fikcji. Dość powiedzieć, że zainspirowała telewizję do realizacji serialu o swoich przygodach. Film nazywa się „Kości”, doczekał się już trzeciego sezonu przy niesłabnącej widowni, a główna bohaterka, Temperance Brennan, opisuje w wolnych chwilach przygody niejakiej Kathy Reichs... Zresztą prawdziwa Kathy Reichs pokazała się w „Kościach” aktorsko jako profesor Constance Wright. Zdolna kobieta!


Kathy Reichs, "Deja Dead", przeł. M. Roszkowski, Red Horse, 2007

REKLAMA
Dźwięki
Kathy Reichs, "Deja Dead". Recenzja Grzegorza Chojnowskiego. Audycja Polskiego Radia Wrocław.

To może Cię zainteresować