Bezradny Śląsk. Słabe widowisko i podział punktów we Wrocławiu

PP/PAP | Utworzono: 07.11.2020, 22:45 | Zmodyfikowano: 07.11.2020, 23:45
A|A|A

fot. slaskwroclaw.pl

Obie drużyny przystąpiły do meczu osłabione. W szeregach gospodarzy zabrakło zawieszonego za kartki Dino Stigleca oraz Wojciecha Golli, który na ostatnim przedmeczowym treningu zerwał więzadła krzyżowe w kolanie. Poważna kontuzja eliminuje podstawowego stopera z gry na przynajmniej kilka miesięcy. Po stronie gości zabrakło m.in. Erica Janży i najlepszego strzelca zespołu - Jesusa Jimeneza.

Optyczną przewagę od oczątku meczu mieli goście, ale groźniejsze były ataki Śląska. Pierwszą dogodną sytuację miał Mateusz Praszelik. Po szybkiej akcji Erik Exposito dograł piłkę na głowę środkowego pomocnika wrocławian, ale ten z kilku metrów chybił. Później jeszcze po kontrataku szansę na trafienie do siatki miał Robert Pich, ale też przestrzelił. I to wszystko, co pokazał Śląsk w pierwszej połowie.

Górnik nie zaprezentował się lepiej, bo poważniej bramce rywali zagroził dopiero po pół godzinie. Po kontrataku w polu karnym znalazł się Alex Sobczyk i Matus Putnocky musiał ratować swój zespół. Drugą szansę miał Giannis Massouras. Po dośrodkowaniu z lewej strony obrońcy Śląska patrzyli tylko jak piłka przelatuje przez pole karne i trafia pod nogi Greka, ale on też chyba był tym zaskoczony, bo huknął mocno, jednak bardzo wysoko nad poprzeczką.

Po zmianie stron obraz gry się niewiele zmienił. Teraz Śląsk miał optyczną przewagę, a Górnik szukał szans w szybkim ataku, ale nadal obie ekipy przede wszystkim skupiały się na przeszkadzaniu i rozbijaniu akcji rywali. Lepsze wrażenie sprawiali goście i mogli to udokumentować golem. Po długim prostopadłym podaniu do piłki doszedł Piotr Krawczyk i wrocławian uratowała poprzeczka. Później dwa razy groźnie strzelał Bartosz Nowak i to były wszystkie sytuacje przyjezdnych.

Jeszcze słabiej wyglądało to w wykonaniu Śląska, który bramce Górnika po przerwie zagroził w 89. minucie, kiedy Martin Chudy uprzedził Picha. W doliczonym czasie gry bliski trafienia do siatki był z kolei Fabian Piasecki.

Spotkanie zakończyło się remisem i żadna z ekip nie powinna się skarżyć, że ten wynik jest niesprawiedliwy, bo nikt w sobotę we Wrocławiu nie zasłużył na trzy punkty.

Mecz awansem z 10. kolejki: Śląsk Wrocław – Górnik Zabrze 0:0

Śląsk Wrocław: Matus Putnocky – Piotr Celeban, Israel Puerto, Mark Tamas, Mariusz Pawelec (83 Guillermo Cotugno) – Lubambo Musonda (68 Bartłomiej Pawłowski), Krzysztof Mączyński, Waldemar Sobota (75 Maciej Pałaszewski), Mateusz Praszelik (83 Szymon Lewkot), Robert Pich – Erik Exposito (75 Fabian Piasecki).

Górnik Zabrze: Martin Chudy - Przemysław Wiśniewski, Aleksander Paluszek, Stefanos Evangelou - Giannis Massouras (69 Daniel Ściślak), Roman Prochazka, Alasana Manneh (86 Filip Bainovic), Bartosz Nowak, Michał Rostkowski (69 Norbert Wojtuszek) - Piotr Krawczyk (86 Kacper Michalski), Alex Sobczyk (63 Adam Ryczkowski).

Żółte kartki – Śląsk Wrocław: Fabian Piasecki, Israel Puerto, Krzysztof Mączyński; Górnik Zabrze: Alasana Manneh, Norbert Wojtuszek.

Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa). Mecz bez udziału publiczności.

Element Serwisów Informacyjnych PAP
REKLAMA

To może Cię zainteresować