Hubert Hurkacz poległ po 4,5-godzinnej walce i odpadł z French Open

PP/PAP | Utworzono: 29.09.2020, 07:25 | Zmodyfikowano: 29.09.2020, 07:25
A|A|A

fot. Hubert Hurkacz/Twitter

Z 47. na światowej liście Sandgrenem los zestawił 31. w tym rankingu Hurkacza na otwarcie paryskiej imprezy również dwa lata temu. Wówczas to Polak wygrał w czterech setach. W 2018 roku meczem z Sandgrenem Hurkacz zadebiutował w głównej drabince Wielkiego Szlema. Polak dopiero zaczynał występy w imprezach ATP i był 188. rakietą świata, a jego rywal plasował się na 54. pozycji. Teraz to 23-letni wrocławianin jest znacznie wyżej notowany, ale starszy o sześć lat przeciwnik wciąż miał nad nim przewagę doświadczenia i lepszych wyników w wielkoszlemowych zmaganiach.

W inauguracyjnej partii obaj zawodnicy przez długi czas dobrze pilnowali własnego podania. Pierwszą szansę na przełamanie miał Amerykanin i nastąpiło to w 12. gemie. Wrocławianin obronił dwie piłki setowe, ale grający wówczas bardzo ofensywnie rywal dopiął swego.

Tenisista z USA w kolejnej odsłonie nie był w stanie utrzymać równie wysokiego poziomu przez cały czas. Zaczął popełniać więcej błędów, a Hurkacz zachował spokój, co mu się opłaciło. Sam raz przegrał własnego gema serwisowego, ale dzięki trzem "breakom" szybko doprowadził do remisu w całym pojedynku.

W pierwszej połowie kolejnego seta własne podanie nie było mocną stroną żadnego z nich. Z trzech przełamań, do których wówczas doszło, dwa zapisał na swoim koncie Polak. Niewiele brakowało, by i jemu przegranie gema serwisowego przydarzyło się wówczas dwukrotnie. Wyszedł jednak z opresji, a w dalszej części tej partii utrzymał do końca przewagę.

Czwarta odsłona była niemal powtórką inauguracyjnej. Tym razem walka toczyła się "gem za gem" i konieczne było rozegranie tie-breaka. W tej części meczu można było odnieść wrażenie, że zmęczenie coraz bardziej daje się we znaki Polakowi. Słabszy moment okazał się bardzo kosztowny - kilka błędów i lepsza dyspozycja Sandgrena wystarczyła, by ten drugi doprowadził do piątego seta.

W decydującej partii sytuacja zmieniała się kilkakrotnie. Hurkacz przegrywał 0:2, ale wyrównał stan rywalizacji przy wyniku 4:4. W 16. gemie to on dwukrotnie był o punkt od wygrania tego zaciętego pojedynku, ale nie wykorzystał obu tych szans. Przy stanie 9:9 z kolei to Polak stracił podanie. W kolejnym gemie obronił trzy piłki meczowe, a następnie miał dwie okazje na przełamanie i przedłużenie swoich szans, ale ponownie mu się nie udało. Zaraz potem kropkę nad "i" postawił Amerykanin.

W trwającym cztery i pół godziny spotkaniu Sandgren posłał 14 asów, a Polak 10. Obaj gracze mieli podobną liczbę uderzeń wygrywających (66-62 dla wrocławianina), ale pod względem niewymuszonych błędów wyraźnie słabiej spisał się Hurkacz (77-51). Nie pomógł mu fakt, że łącznie zdobył o sześć punktów więcej niż przeciwnik.

Wcześniej w poniedziałek do drugiej rundy awansowała Iga Świątek, a mecze otwarcia przegrali Magda Linette i Kamil Majchrzak.

Element Serwisów Informacyjnych PAP
REKLAMA

To może Cię zainteresować