Historia jak z bajki. Debiutant do spółki z kapitanem zapewnili zwycięstwo w derbach

Bartosz Tomczak | Utworzono: 26.11.2017, 23:13 | Zmodyfikowano: 26.11.2017, 23:13
A|A|A

zdj. slaskwroclaw.pl

Śląsk przystąpił do derbowego starcia mocno osłabiony. Z powodu kartek trener Jan Urban nie mógł skorzystać z Mariusza Pawelca, Michała Chrapka, Augusto, a także Jakuba Koseckiego. W podstawowej jedenastce wyszedł m.in Konrad Poprawa, który w Ekstraklasie zagrał do tej pory zaledwie 74-minuty. Poza 19-latkiem w linii obrony w oczy rzucała się także zmiana w bramce. Nie była ona podyktowana kartkami, a jedynie słabsza ostatnio dyspozycją Jakuba Wrąbla, którego miejsce zajął Jakub Słowik.

Zagłębie miało tylko jeden problem. Brak Jarosława Jacha. Reprezentacyjny obrońca doznał urazu na piątkowym treningu.

Co działo się już na samej murawie?

Goście zaczęli od strzału już po rozegraniu ze środka boiska, ale strzał z połowy nie zaskoczył wysuniętego Jakuba Słowika. Śląsk pierwszy strzał oddał w 7 minucie. Dragoljub Srnić zdecydował się na próbę z ponad 20 metrów, ale piłka przeleciała obok lewego słupka.

Na kolejną groźną sytuację czekaliśmy do 19 minuty. Sito Riera wrzucił z prawej strony na głowę nabiegające w pole karne Arkadiusza Piecha, ale zawodnik Śląska zmarnował 100% okazję posyłając piłkę obok słupka.

W 26 minucie do interwencji zmuszony był Jakub Słowik, ale bramkarz Śląska bez problemu poradził sobie ze strzałem Jakuba Słowika z półobrotu.

W 32 minucie niewiele zabrakło, a oglądalibyśmy pierwszego gola. Arkadiusz Woźniak uderzył sprzed pola karnego, a piłka przeleciała minimalnie obok słupka i poprzeczki. Nieco więcej precyzji, a futbolówka trafiłaby w samo okienko.

To jednak nic przy tym co działo się w 37 minucie. Jagiełło dośrodkował do Woźniaka, a ten z bliskiej odległości miał odsłoniętą niemal połowę bramki. Piłkarz Zagłębia uderzył w środek bramki, a Jakub Słowik zdołał zaliczyć interwencje spotkania i uchronić Śląsk przed startą gola.

Po przerwie znów Zagłębie częściej utrzymywało się przy piłce i po jednej z taki akcji w 55 minucie Alan Czerwiński zagrał z prawego skrzydła na środek pola karnego do Jakuba Świerczoka, a ten uderzył obok prawego słupka.

W odpowiedzi w 59 minucie po wrzutce z rzutu rożnego i główce Arkadiusza Piecha piłka przeleciała nad poprzeczką.

Najgroźniejsza akcja miała miejsce w 70 minucie, kiedy po miękkim dośrodkowaniu Łukasza Madeja piłkę głową strącił Robert Pich, ale próbę Słowaka obronił jego rodak Martin Polacek.

W 81 minucie ostatnią groźną próbę miało jeszcze Zagłebie. Patryk Tuszyński z  dystansu posłał piłkę minimalnie obok słupka.

W 90 minucie znakomitej sytuacji dla lubinian nie wykorzystał Arkadiusz Woźniak i to zemściło się w 95 minucie. Po wrzutce z rzutu wolnego zgrywał Mathieu Scalett i piłkę do siatki wpakował Piotr Celeban. 

Po meczu zapytaliśmy Piotra Celebana, kto tak naprawdę w tej kontrowersyjnej sytuacji strzelił gola:

Śląsk Wrocław -Zagłębie Lubin 1:0 (0:0)

Gol: Piotr Celeban 95'

Składy (grafika Lotto Ekstraklasa Twitter):

Zmiany w Zagłębiu: Pawłowski za Świerczoka 69', Buksa za Jagiełło 75', Tosik za Tuszyńskiego 89'

Zmiany w Śląsku: Łyszczarz za Srnicia 80', Scalet za Madeja 90'

REKLAMA

To może Cię zainteresować