Ślęza czy Wisła? Dziś poznamy mistrza Polski

Bartosz Tomczak | Utworzono: 03.05.2017, 11:17
A|A|A

Cztery mecze finału Basket Ligi Kobiet nie wystarczyły do wyłonienia mistrza Polski, ale dziś wszystko będzie już jasne. Ślęza będzie chciała dziś zrealizować powiedzenie do trzech razy sztuka. Wrocławianki prowadziły już w finałowej serii 2:0 i jechały do Krakowa po upragniony tytuł. Zamiast wrócić ze złotym medalem przywiozły bagaż dwóch porażek. W meczu numer trzy nie podjęły walki i przegrały aż 56:86. Była to najwyższa w sezonie porażka zespołu Arkadiusza Rusina. Czwarte spotkanie wyglądało już zupełnie inaczej. Ślęza walczyła dzielnie, ale i tak uległa wciąż jeszcze aktualnym mistrzyniom Polski 56:64. Jedną z decydujących akcji spotkania był faul Nikki Greene na Agnieszce Szott-Hejmej. Sędziowie uznali, że Amerykanka celowo uderzyła rywalkę łokciem w twarz i została wyrzucona z parkietu. Powtórki wideo pokazały, że kontakt rzeczywiście był, ale z ramieniem skrzydłowej Wisły Can-Pack. Potwierdziła to Komisja Dyscyplinarna PZKosz, która podjęła decyzję, że nie należy dodatków karać Nikki Greene zawieszeniem.

 - Ja przyjechałem na widowisko sportowe i na koszykówkę. Jak będę chciał iść na występy aktorskie to pójdę do teatru i tam będę oglądał aktorki. Tutaj chciałbym oglądać zawodniczki, które grają w koszykówkę - mówił zaraz po meczu trener Arkadiusz Rusin.

Dziś liczymy na mecz bez kontrowersji i wisienkę na torcie koszykarskiego sezonu. To nie koniecznie musi być najlepsze spotkanie rozgrywek - zawodniczki obu drużyn podkreślają, że może to być brzydkie starcie w którym równie ważne jak koszykarskie umiejętności będzie serce. Finały zazwyczaj wygrywa się obroną, ale trener Arkadiusz Rusin nie ma wątpliwości, że równie ważny będzie atak - Pierwsze dwa spotkania u siebie graliśmy na dużym spokoju, na dużej skuteczności. W Krakowie nasze decyzje były nerwowe, chcieliśmy się na siłę przełamać. Jak gramy zespołowo wychodzi nam to dużo lepiej. Jak gramy indywidualnie coś zaczyna nie funkcjonować w naszym ataku.

 Kluczem do lepszej gry w ofensywie powinna być dyspozycja Marissy Kastanek. Amerykańska rzucająca Ślęzy w pierwszych dwóch meczach we Wrocławiu zdobyła odpowiednio 16 i 30 punktów. W Krakowie miała ich tylko 9 i 8 rzucając łącznie na skuteczności 7/24. 

Jeśli Ślęza pokona dziś Wisłę zdobędzie drugie w swojej historii mistrzostwo Polski. Poprzednie wywalczyła w 1987 roku wygrywając wtedy także z drużyną z Krakowa.

REKLAMA

To może Cię zainteresować