Niepełnosprawni studenci UWr: Tak nie da się mieszkać!

Dorota Kuźnik | Utworzono: 10.10.2016, 10:57
A|A|A

fot. wroclaw.pl


Kamil Pietruszka zdecydował się, że zgłosi swój problem Radiu RAM po tym, jak zmuszono go do zakwaterowania do domu studenckiego Kredka. Wcześniej mieszkał w Dwudziestolatce, w której choć infrastruktura jest równie niedostosowana do potrzeb niepełnosprawnych, co w innych akademikach, miał przynajmniej znajomych, którzy mu pomagali.

Dzień przed zakwaterowaniem w Dwudziestolatce dowiedział się, że winda, której awarię zgłaszał już w 2015 roku, choć miała zostać zmieniona, nie będzie funkcjonowała do 21 października. - To jednak nie było najgorsze. Najgorsze było pytanie, dlaczego nie zgłosiłem się wcześniej. Ja, osoba która piąty rok mieszka w akademiku i apelowała o wymianę windy, miała się zgłosić wcześniej i dowiedzieć, że ta jest niesprawna? Na stronie internetowej jest przecież informacja, że akademiki są przystosowane. Wtedy coś we mnie pękło - opowiada.

Specjalistą ds. osób niepełnosprawnych jest zatrudniona od kilku lat na uczelni Dorota Dzięcioł. Na pytania "dlaczego winda w domu studenckim XX-latka nie została jeszcze udostępniona, przez co konieczne było zakwaterowanie niepełnosprawnych studentów do innych akademików", "w jaki sposób domy studenckie oraz infrastruktura uczelni dostosowane są do potrzeb osób niepełnosprawnych" oraz "na jaką pomoc mogą liczyć niepełnosprawni studenci Uniwersytetu Wrocławskiego" Dorota Dzięcioł nie odpowiedziała. W rozmowie telefonicznej poinformowała wyłącznie, że nie ma kompetencji, żeby odpowiedzieć na te pytania i odwołała wcześniej ustalone spotkanie.

Tymczasem infrastruktura w pokojach, w których mieszkają studenci na wózkach inwalidzkich, jest bardzo zła. W jednym z segmentów Kredki, czyli dwóch pokojach, mieszkają 4 osoby, z czego 3 z nich jeździ na wózkach. Jedna w ogóle nie mieści się ze swoim wózkiem w drzwiach, więc do łazienki wchodzi podtrzymując się na balkoniku i ciągnąc po ziemi nogi. W samej łazience nie ma ani poręczy, które pomogłyby wejść na sedes, ani udogodnień, które pozwoliłyby normalnie skorzystać z prysznica. Ten ma wykafelkowany brodzik wysokości ok. 30 cm. a przejście jest na tyle wąskie, że próba pokonania go dla jednego z mieszkańców skończyła się bolesnym, na szczęście niegroźnym upadkiem.

- Z toalety już umiem korzystać, ale zdarzyło mi się, że wolałem wyjść z akademika i iść do pierwszej publicznej, dostosowanej toalety w okolicy Grunwaldu, bo trwało to krócej i było bezpieczniejsze niż korzystanie z łazienki w akademiku - mówi jeden ze studentów, który woli pozostać anonimowy. Łazienka to nie jedyny problem. Szafki są tak wysoko, że niepełnosprawni sięgają do nich wyłącznie wzrokiem. Podobnie wygląda kwestia półek i wieszaków na ubrania. Choć do akademików prowadzą podjazdy dla niepełnosprawnych, drzwi wejściowe otwierają się na zewnątrz. Przykłady można mnożyć.


Kamil nie jest jedyną osoba, która zdecydowała się opowiedzieć o sprawie. Studentka, która już wyprowadziła się z akademika potwierdza wszystkie słowa chłopaka.

- O wszystko musieliśmy prosić. Jeśli gdzieś w pokoju zainstalowana jest jakaś poręcz albo krzesełko pod prysznicem to wyłącznie na nasz wniosek. Pamiętam tylko jedną sytuację, gdzie pokój był specjalnie przystosowywany do potrzeb osoby niepełnosprawnej. Myśleliśmy - o Boże, kto taki tu będzie mieszkał. Okazało się, że przyjeżdżał student z zagranicznej wymiany i to dla niego. Dla nas nie, choć takie były początkowe zapewnienia pani Dzięcioł - opowiada dziewczyna:

- Zanim zaczęłam studia pani Dzięcioł poinformowała mnie za to, że mam przyjechać 1 października, bo wtedy mój pokój zostanie przygotowany. Kiedy dotarłam na miejsce okazało się, że dostałam pęk kluczy do "niby" pokoi dla niepełnosprawnych, ale do niektórych pokoi w ogóle nie byłam w stanie wjechać, bo przejazd między szafą a ścianą był zbyt wąski. Na działanie konserwatorów nie można narzekać. Trochę wszystko trwało, ale to nie ich wina - mieli na głowie cały akademik. Zawsze jednak starali się nam pomóc. Dbanie o nas - niepełnosprawnych to jednak zadanie kogoś innego - dodaje studentka.

Studenci mówią, że zatrudniona jako specjalistka ds. sób niepełnosprawnych Dorota Dzięcioł nie ułatwia praktycznie niczego. Jedna z osób jeżdżących na wózku inwalidzkim zgłosiła się, że potrzebne jest jej zwolnienie z wychowania fizycznego. Niestety na telefonie się nie skończyło. Musiała przejechać przez pół miasta by na końcu dowiedzieć się, że przyjechała po to, by zrobiono skan pisma, które miała przedstawić. Matka Kamila poszła na skargę, że pokój, który rzekomo miał być dostosowany do potrzeb niepełnosprawnych taki nie jest. - Odpowiedź była zaskakująca i skandaliczna: "Ja tam dawno nie byłam". Od 20 lat w akademikach Uniwersytetu Wrocławskiego, poza malowaniem ścian, nic się nie zmieniło. Jak dawno musiało to być? - pyta Kamil.

Sytuacje można mnożyć. Biorąc pod uwagę, że na uczelni studiuje bardzo niewiele osób jeżdżących na wózku inwalidzkim, spośród których tylko kilka mieszka w akademikach sprawy powinny być załatwiane ekspresowo. Zwłaszcza, że jest osoba specjalnie powołana do pomocy osobom niepełnosprawnym.

Kamil Pietruszka poprosił o pomoc pełnomocnika Prezydenta Wrocławia Bartłomieja Skrzyńskiego. Choć do spotkania ma dojść w najbliższą środę, pełnomocnik już odniósł się do sytuacji. - Jest wiele dobrych przykładów na to jak rozwija się Uniwersytet Wrocławski. Przykładem są windy, podjazdy, o których za czasów mojego studiowania mogłem pomarzyć. Jak dziś pamiętam jak koledzy wciągali mnie na egzamin poprawkowy do profesora Miodka. Po zdjęciach, które zobaczyłem jestem zdania, że nadal jednak sporo jest do zrobienia i przyjrzę się sprawie. Kamil odpowiada - to prawda, że infrastruktura na wydziałach się poprawia. Ale nie w akademikach.

Student kwituje naszą rozmowę - pewnie wiele osób zastanawia się, dlaczego teraz zdecydowałem się nagłośnić sprawę, skoro zaraz kończę studia. Tyle lat dałem radę, dałbym jeszcze ten rok. Zawsze sobie radziłem, choć było pod górkę, to dam radę. Ale nie po to jest na uczelni ktoś, kto odpowiada za interesy osób niepełnosprawnych, ktoś kto bierze za to pieniądze, żebyśmy tak musieli się męczyć. Ja jestem tylko jedną z wielu osób. Po mnie przyjdą kolejni, a biorąc pod uwagę, że coraz więcej niepełnosprawnych chce się kształcić, będzie ich coraz więcej. Niech przynajmniej oni z godnością i uśmiechem przeżyją okres studiów - mówi chłopak.

11 października dr Ryszard Balicki, rzecznik uczelni wysłał do redakcji list w tej sprawie: 

Szanowni Państwo,

10 października został opublikowany artykuł Doroty Czubaj (...). Ponieważ znalazło się w nim kilka niejasności, pragniemy się do nich odnieść.

Nie ulega wątpliwości, że Uniwersytet Wrocławski na tę chwilę nie zaspokaja wszystkich potrzeb osób niepełnosprawnych. Informujemy o tym wprost, m.in. na naszej stronie internetowej (w zakładce poświęconej domom studenckim dla studentów i doktorantów niepełnosprawnych celowo zaznaczamy, że akademiki są dostosowane pod tym względem jedynie częściowo). Zdajemy sobie oczywiście sprawę z tego, jak wiele pracy jeszcze przed nami – i stopniowo ją wykonujemy. Staramy się przy tym pamiętać nie tylko o niezbędnych inwestycjach (winda w gmachu głównym UWr, trzy nowe windy w „Kredce” oraz jedna na Wydziale Prawa, Administracji i Ekonomii, przebudowa budynku Instytutu Nauk Geologicznych), ale także o codziennym wsparciu (stąd m.in. powołanie pełnomocnika rektora ds. poprawy jakości kształcenia studentów z niepełnosprawnością – funkcję tę pełni dr Barbara Winczura, członkini międzyuczelnianej Rady Ekspertów ds. Kształcenia Studentów z Niepełnosprawnością; stąd też planowane na najbliższe miesiące uruchomienie biura zajmującego się wyłącznie obsługą niepełnosprawnych studentów i doktorantów).

Pani Dorota Czubaj w swym artykule opisuje sytuację, która jest z pewnością efektem wspomnianych wyżej braków. Bohater tekstu, nasz student, ze zrozumiałych względów nie jest zadowolony z faktu, że w akademiku „Dwudziestolatka”, w którym wcześniej mieszkał, po wakacjach wciąż nie działa winda. My też bolejemy z tego powodu, jednak już wkrótce problem zostanie rozwiązany – zgodnie z umową wykonawca nowej windy zakończy prace do 21 października. Nie jest to żadna tajemnica, data ta pojawia się również w artykule.

O tym, że nowa winda nie będzie czynna od razu po wakacjach, informowała studentów administracja „Dwudziestolatki” (dokładny termin zakończenia prac był znany w drugiej połowie czerwca). Jeden z niepełnosprawnych studentów w związku z tym zwrócił się do nas z prośbą o zakwaterowanie w „Kredce” – sam zadecydował, że będzie to zakwaterowanie czasowe. Drugi student, dowiedziawszy się 26 września o planowanym terminie oddania windy, także poprosił o czasowe zakwaterowanie w „Kredce”. Trzeci ze studentów, rozpoczynający dopiero naukę na UWr, zamieszkał w „Kredce” na stałe (już w lipcu okazało się, że pokój w „Dwudziestolatce” nie był dostosowany do gabarytów jego wózka).

W tekście Doroty Czubaj pojawiły się także uwagi dotyczące pokojów zamieszkiwanych przez studentów poruszających się na wózkach inwalidzkich. Dziękujemy za te informacje, już zareagowaliśmy. W pokoju wskazanym dziennikarce obniżono zamki w drzwiach, zdjęto drzwi w łazience i powieszono zasłonkę, obniżono uchwyt słuchawki prysznica i zamocowano specjalny uchwyt, ułatwiający korzystanie z prysznica, w szafach obniżono pałąki do wieszania ubrań, część szafek wiszących została zdjęta, a pozostałe obniżone tak, aby nie było problemu z sięganiem do nich.

Przy okazji przypominamy, że tego typu działania są na naszej uczelni zupełnie normalne, choć przeważnie odbywają się bez udziału mediów. Zwyczajowo studenci niepełnosprawni, którzy z tego czy innego względu odczuwają dyskomfort w akademikach, proszeni są o zgłaszanie konkretnych problemów administracji budynku (przed zakwaterowaniem mogą również obejrzeć pokój i zaakceptować – lub też nie – jego wyposażenie), która zajmuje się ich rozwiązaniem w trybie natychmiastowym. W przypadku bardziej skomplikowanych robót/inwestycji sprawa trafia do działu ds. studenckich.

Jesteśmy przekonani, że Pani Dorota Czubaj, przygotowując swój artykuł, kierowała się przede wszystkim konieczną w tej sytuacji empatią wobec osób niepełnosprawnych. Niezależnie jednak od przyświecających jej motywów efekt pracy okazał się krzywdzący dla naszej koleżanki. Dorota Dzięcioł, specjalistka ds. studentów niepełnosprawnych w dziale ds. studenckich, zajmuje się na co dzień m.in. organizowaniem transportu dla studentów niepełnosprawnych, wypożyczaniem niezbędnego im sprzętu oraz zapewnianiem doraźnej pomocy (np. szukaniem asystentów oraz tłumaczy z języka migowego) – jeśli tylko zostanie jej zgłoszona taka potrzeba. Z tekstu Doroty Czubaj wynika natomiast, że nasza pracowniczka jest odpowiedzialna za wszystkie niedociągnięcia uczelni, co oczywiście nie jest zgodne z prawdą.

dr Ryszard Balicki
Pełnomocnik Rektora ds. kontaktów z mediami
Uniwersytet Wrocławski

REKLAMA